Amerykanie wyszli na boisko niesamowicie zmotywowani i dominowali pod każdym względem. "Jankesi" grali szybko, składnie, mieli też Christiana Pulisicia. Skrzydłowy Chelsea napędzał większość ich akcji i był pierwszoplanową postacią. To po jego podaniu zresztą reprezentacja USA wyszła na prowadzenie.
24-latek zagrał na czystą pozycję do Timothy'ego Weaha, a syn George'a Weaha (zdobywca Złotej Piłki, dziś prezydent Liberii) skierował piłkę do siatki przed wychodzącym Waynem Hennesseyem (więcej przeczytasz TUTAJ-->).
Ostatecznie w drugiej połowie do remisu doprowadził Gareth Bale. Trener Amerykanów nie ukrywał, że on i jego drużyna byli po meczu mocno rozczarowani.
ZOBACZ WIDEO: Żywa dyskusja w studiu. "Mamy po prostu bałagan"
- Kiedy po meczu wróciliśmy do szatni widziałem wielkie rozczarowanie na twarzach zawodników. Ja też jestem rozczarowany wynikiem, ale jednocześnie dumny z wysiłku drużyny - powiedział trener Gregg Berhalter, cytowany przez dziennik "Marca".
Berhalter w iście amerykańskim stylu stara się szukać pozytywów po meczu. Uważa, że jego zespół tego wieczoru spisał się bardzo dobrze. - To był dla nas ciężki mecz. Zostawiliśmy wszystko na boisku. Mieliśmy kilka dobrych okazji do kontra ataku, ale Walia to dobra drużyna. Nie wyglądała na zespół, który wraca na mundial po tak długiej przerwie - dodał.
Amerykanie w kolejnym meczu zmierzą się z Anglią. Początek spotkania w piątek o godz. 20:00.
Zobacz także:
Ostatni taniec Leo Messiego na MŚ. "To moje wielkie marzenie"