[tag=2800]
Robert Lewandowski[/tag] mógł być bohaterem reprezentacji Polski w pierwszym meczu mistrzostw świata w Katarze. Napastnik w drugiej połowie sam wywalczył rzut karny i podszedł do podyktowanej jedenastki. Uderzył w zupełnie nie swoim stylu - zabrakło charakterystycznego zatrzymania. A co najgorsze - jego intencje wyczuł Guillermo Ochoa i popisał się skuteczną interwencją.
- Patrząc z perspektywy meczu, był on równorzędny. Będziemy szanowali ten punkt, ale z drugiej strony szkoda, bo mieliśmy rzut karny. W tym momencie to boli, ale musimy patrzeć na kolejny mecz i zrobić wszystko, żebyśmy je wygrali - przyznał Lewandowski przed kamerą TVP Sport.
Dopytywany przez reportera o wykonanie rzutu karnego i brak wspomnianego zatrzymania, odpowiedział bez wymówek. - W tym karnym tak było. To było widać. Decyzja była taka, żeby uderzyć do boku. Dzisiaj to się nie udało, więc to boli, ale musimy patrzeć na kolejny mecz - wygrać i zdobyć trzy punkty - ocenił kapitan Biało-Czerwonych.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące porównanie. "Czy my nie przesadzamy"?
Poza rzutem karnym, Lewandowski nie miał innych sytuacji do strzelenia bramki. Drużyna Czesława Michniewicza wyraźnie postawiła na defensywę, a "Lewy" całkowicie to zrozumiał. Świadczą o tym jego wypowiedzi.
- Dużo pracujemy w defensywie, żeby przeciwnik nie stwarzał sytuacji. Czasem tych sił może brakować, żeby zaatakować większą liczbą graczy. Z tyłu głowy mamy, że defensywa jest priorytetem i dlatego tylu klarownych sytuacji nie było. Mieliśmy w głowie, że to pierwszy mecz, nie chcieliśmy stracić bramki - zakończył.
Drugi mecz reprezentacji Polski w Katarze odbędzie się w sobotę o godzinie 14:00. Biało-Czerwoni zagrają wówczas z Arabią Saudyjską.
Czytaj także:
- Michniewicz zdradził, co powiedział po meczu "Lewemu"
- Nie mieli litości. Zadrwili z Lewandowskiego