Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty
Już w środę (20:00) decydujące spotkanie Biało-Czerwonych w fazie grupowej. Przed starciem z Argentyną na 974 Stadium podopieczni Czesława Michniewicza otwierają tabelę z czterema punktami na koncie. Argentyna i Arabia mają jednak tylko punkt mniej, więc Polacy nie mogą być pewni awansu.
- Nastawianie się na 0:0 to gra na zgubę, więc my też będziemy chcieli strzelić bramki. Ale to nie znaczy, że będziemy się odkrywać, bo to byłaby woda na młyn dla Argentyny [...] Będą takie momenty, gdy będziemy się bronić całym zespołem. Nie ma jednak założenia, by od razu stać całym zespołem na własnej połowie [...] Jak będzie okazja grać atak pozycyjny, chcielibyśmy z tego skorzystać - powiedział opiekun naszej drużyny.
Oczywiście nie zabrakło pytań o rywalizację Roberta Lewandowskiego z Lionelem Messim.
ZOBACZ WIDEO: Rozbrajające słowa Szczęsnego. Przytoczył je nasz reporter
- To nie jest tenis, że będą grali jeden na jednego i wszyscy będą się tylko przyglądali, kto zaserwuje asa, a kto loba. [...] Jeden zawodnik nigdy nie zdobywa mistrzostwa, najważniejszy jest kolektyw. Ale jednostka może dużo pomóc, więc liczę na Roberta, a Argentyna liczy na Messiego - opowiadał Michniewicz.
Selekcjoner oglądał z trybun spotkanie Albicelestes z Meksykiem (2:0). - Kiedy padła bramka, jeden chłopiec rzucił mi się na szyję w amoku, pozytywnym szaleństwie, choć widział, że jestem z Polski. Uściskał mnie jak syn ojca wracającego z dalekiego rejsu [...] Nie mam wątpliwości, że polscy kibice też kochają reprezentację - dodał selekcjoner.
Dla Michniewicza spotkanie przeciwko zespołowi Lionela Scaloniego będzie wyjątkowe nie tylko ze względu na jego stawkę.
- Od maleńkości kibicuję Argentynie na każdym turnieju. Od czasu Mario Kempesa przez kolejne mundiale. Fantastyczni piłkarze i zespół. Zawsze wspierałem Argentynę, ale jutro będzie inaczej. Sentymenty na bok - powiedział Michniewicz.
Zobacz także:
Lizarazu: Lewandowski? Nie musimy bać się nikogo
FIFA zaskoczyła przed spotkaniem Polaków