Nie dał się pokonać w dwóch pierwszych meczach. W spotkaniach z Arabią Saudyjską i Argentyną obronił rzuty karne. Wojciech Szczęsny jest prawdziwą ostoją reprezentacji Polski w Katarze.
Włosi rzucili nawet hasło o tym, żeby postawić mu pomnik, ale nasz bramkarz podchodzi do tego ze spokojem i... mówi o wraca pamięcią do przeszłości.
- Najpierw musieliby mnie "odkamieniować" za to wszystko, co działo się po poprzednich wielkich turniejach - przyznał wprost w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Przepis na sukces Szczęsnego. Nasz dziennikarz ujawnia
Podobnie jest w kwestii tego, czy podczas katarskiego mundialu 2022 rozgrywa swój turniej życia. Tutaj również odpowiedział w swoi stylu. - Dużo nie trzeba było, patrząc na to, co wyprawiałem na tych wcześniejszych. Wystarczyło obronić dwa strzały - rzucił.
32-latek czuje się w Katarze doskonale. Podczas meczu widać, jak dużą radość sprawiają mu udane interwencje. Zdradził, że forma jest, bo gramy w trakcie sezonu i nie miała jak i gdzie uciec.
Wcześniej MŚ czy Euro rozgrywane były po zakończeniu rozgrywek ligowych. Szczęsny zwrócił uwagę, że przerwa czy wakacje mogły mieć na to wpływ, bo potem - na zgrupowaniach - trenował za bardzo, a może... za mało.
Nasz bramkarz po woli staje się specjalistą od "jedenastek". W Katarze stał się trzecim w historii MŚ, który wybronił dwa rzuty karne. Dodaje jednak, że ten z reprezentacją Argentyny była błędnie podyktowana.
- Był "z kapelusza", ale po moim złym wyjściu z bramki. Nabałaganiłem, więc posprzątałem. Ulżyło mi, bo nie fajnie byłoby stracić gola - chciałem powiedzieć - po moim faulu, ale przewinienia nie było, więc zostańmy przy moim spóźnionym wyjściu z bramki - stwierdził.
Zobacz także:
Ten mecz przejdzie do historii. Oto "Madame Premiere"
Znamy już sześć par 1/8 finału mundialu w Katarze! Zobacz drabinkę