Konflikt wyssany z palca

Po serii słabszych występów Górnika dało się słyszeć głosy, ze w szatni zabrzańskiej drużyny jest konflikt, a leniwi zawodnicy zrobią wszystko by jak najszybciej pozbyć się z klubu wymagającego szkoleniowca jakim jest Ryszard Komornicki. Ostatnie mecze pokazały jednak, że kryzys śląska drużyna ma już za sobą, a wewnątrz niej żadnego konfliktu nie ma i nigdy nie było. - Konflikt to wymysł dziennikarzy. Żadnego konfliktu w drużynie nie było i takie insynuacje są bezsensowne - przekonuje kapitan drużyny lidera tabeli zaplecza ekstraklasy, Grzegorz Bonin.

Patrząc na tabelę I ligi ciężko się do postawy Górnika Zabrze przyczepić. Spadkowicz z ekstraklasy już na starcie sezonu pokazał, że przedsezonowe zapowiedzi o szybkim powrocie w szeregi najlepszych drużyn kraju nie były tylko mętnym gadaniem, a są poparte dobrymi wynikami na boisku. Wyniki były dobre, drużyna zwyciężała, ale nie grała wybitnego futbolu. Często strzelając jedną bramkę cofała się do defensywy narażając się tym samym na zmasowane ataki przeciwnika, z których większość mogła zakończyć się bramkami. Patrząc na tę sytuację pojawiły się spekulacje, że wbrew pozorom w drużynie z Roosevelta wcale nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać.

Pojawiły się głosy, że zawodnicy są ze sobą skonfliktowani, ale ramię w ramię dążą jedynie do celu, jakim byłoby zwolnienie trenera Ryszarda Komornickiego, który na treningach wyciskał z nich siódme poty. Choć wersja ta była wówczas wielce prawdopodobna, dziś jest przez wszystkich powszechnie wyśmiewana. Górnik wreszcie "zaskoczył" i nie tylko wygrywa mecze, ale czyni to w dużo lepszym stylu. Jako pierwszy głos w sprawie spekulacji odnośnie konfliktu w drużynie zabrał trener Komornicki. - To bzdura, że w naszej szatni jest konflikt. W drużynie wszystko gra. Jedyne co nie gra to radio w szatni, bo się zepsuło. Ale chłopaki tak głośno śpiewają po zwycięstwach, że ono jest nam niepotrzebne - mówił ze śmiechem 50-letni szkoleniowiec drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Podobnego zdania był bramkarz Górnika, Sebastian Nowak. - Czytaliśmy w prasie, że jest w drużynie konflikt, że właściwie czas tego Górnika się skończył i w zimie dojdzie do kadrowej rewolucji. Nie przejmowaliśmy się tym jednak, bo wiedzieliśmy, że nie ma to pokrycia z rzeczywistością. Na boisku nam nie szło, to fakt, ale nie było to spowodowane żadnym konfliktem. Graliśmy słabiej, ale potrafiliśmy punktować i to się liczy. Teraz wróciliśmy na właściwe tory i myślę, że głosy krytyki w naszym kierunku ucichną. Jeżeli jednak dalej będziemy krytykowani nie stanie się nic złego. Słowa krytyki w naszym kierunku nas nie załamują. Wręcz przeciwne. Motywują nas one do jeszcze lepszej gry - wyjaśnił golkiper zabrzańskiej drużyny.

O domniemanym konflikcie w szatni nie słyszał także kapitan Górnika, Grzegorz Bonin. - Konflikt? Pierwsze słyszę. Na pewno nie miał on miejsca w naszej szatni, bo chyba bym o tym wiedział? - pytał retorycznie lider zabrzańskiej drużyny. - To zwykłe spekulacje prasowe. My już się do nich przyzwyczailiśmy i uodporniliśmy się na nie. Atmosfera w szatni jest naprawdę dobra. Wszyscy myślimy o awansie do ekstraklasy i w każdym meczu gramy tylko o to. Żadnego konfliktu nie było. To wymysł dziennikarzy i komentowanie tego typu sytuacji jest bezsensowne, bo tak naprawdę nie ma ona pokrycia z rzeczywistością. Nasza forma idzie w górę, co widać na boisku. Nie przegraliśmy już od czterech spotkań i w kolejnych meczach będziemy chcieli tę dobrą passę podtrzymać. Jesteśmy w dobrej formie i będziemy to chcieli udowadniać w każdym kolejnym spotkaniu - zapewnił czołowy zawodnik utytułowanego śląskiego klubu.

Kolejną okazją do podtrzymania dobrej passy będzie dla Górnika sobotnie starcie z Łódzkim Klubem Sportowym. Po serii spotkań rozgrywanych w systemie środa-sobota zabrzanie wreszcie mają tydzień na regenerację sił. W niedzielę i poniedziałek drużyna nie trenowała, zaś we wtorek rozpoczęła się akcja pod kryptonimem ŁKS Łódź. Do sobotniego rywala górniczy zespół podchodzi z szacunkiem, aczkolwiek bez strachu. - W zawodowym futbolu nie może być mowy o strachu. Tak naprawdę każdy może wygrać z każdym. Często decyduje dyspozycja dnia, czasami ślepy los. Nie zlekceważymy ŁKS i nie wyjdziemy na boisko jak po pewne trzy punkty. Gramy u siebie, to będzie naszym atutem, bo na własnym stadionie jesteśmy bardzo groźni. Wyjdziemy na boisko pełni szacunku dla rywala, ale też wiary we własne siły. Rywal jest w naszym zasięgu i zrobimy wszystko, by w sobotę punkty zostały w Zabrzu - stwierdził rozgrywający pierwszoligowca z Zabrza, Piotr Madejski.

Wiele zatem wskazuje na to, że domniemany konflikt w szatni górniczej jedenastki jest wyssanym z palca mitem, który ma niewiele pokrycia z rzeczywistością.

Komentarze (0)