Słowa Roberta Lewandowskiego mają moc sprawczą. Ile ważą, w czerwcu przekonali się działacze Bayernu Monachium (więcej TUTAJ). Wcześniej doświadczył tego Marcin Dorna, gdy na młodzieżowe Euro chciał zaprosić Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego. Więcej TUTAJ.
Ba, "Lewy" nawet nie musi nic mówić, żeby jego zdanie wybrzmiało. Wystarczy przypomnieć "8 sekund, które zwolniło Jerzego Brzęczka". W niedzielę w Katarze kapitan reprezentacji Polski również przekroczył Rubikon.
Zapytany przez Szymona Borczucha z TVP Sport, czy wróci jeszcze na mundial (w domyśle: w 2026 roku), odpowiedział: - Do tego jeszcze daleka droga. Radość z gry jest potrzebna. To będzie ważne nawet w niedalekiej przyszłości. Kiedy próbujemy atakować, to jest inaczej. Ale gdy gramy bardziej defensywnie, tej radości nie ma.
ZOBACZ WIDEO: Serbowie nazwali dziennikarza WP SportoweFakty prowokatorem. Jedno pytanie wywołało ogromne poruszenie
Niewinne pytanie dziennikarza TVP Sport może mieć konsekwencje, jakich ten się nie spodziewał. W chwili, gdy waży się przyszłość Czesława Michniewicza, najlepszy polski piłkarz głośno zastanawia się, czy chce być częścią tak grającej reprezentacji. W zasadzie stawia ultimatum.
Nie selekcjonerowi, bo trudno spodziewać się, by Michniewicz nagle po kilkunastu latach w zawodzie porzucił swoje idee. Tym bardziej nie zrobi tego pod presją. Michniewicz uwielbia, kiedy jego drużyny po piłkarsku cierpią tak jak przeciwko Meksykowi, Arabii Saudyjskiej i Argentynie.
Problem w tym, że Lewandowski na takie tortury się nie godzi, więc niedzielne słowa zaadresował zapewne do Cezarego Kuleszy, który lada dzień podejmie decyzję w sprawie dalszej współpracy z Michniewiczem.
Prezes PZPN stanie teraz przed dylematem: dać się zapamiętać jako ten, za kadencji którego Lewandowski przedwcześnie zakończy reprezentacyjną karierę i który skaże drużynę narodową na dalsze katorgi z Michniewiczem czy rozstać się z selekcjonerem, który wyszedł z grupy na mundialu, ale zohydza futbol piłkarzom i kibicom? Wybór wydaje się prosty.
Naiwny będzie ten, kto powie, że to tylko wypowiedziane na gorąco po meczu słowa, a ja dorabiam do wypowiedzi Lewandowskiego ideologię. Że szukam drugiego dna. Nie, Lewandowski powiedział dokładnie to, co chciał powiedzieć od czerwca, ale, jak sądzę, dla "dobra sprawy" milczał.
Już wcześniej nie podobał mu się pomysł Michniewicza na zabijanie futbolu, ale gdy spotkali się w najważniejszej drużynie, grał z selekcjonerem do jednej bramki. Teraz, kiedy pewien etap został zamknięty, postanowił przerwać milczenie.
Albo ja, albo on - przekładając z języka dyplomacji na nasz - trudno inaczej rozumieć to, co powiedział "Lewy" po odpadnięciu z mundialu. A przy pożegnalnej kolacji w hotelu może się przejęzyczyć i zamiast "proszę, trenerze, podaj mi sól", powie: "zmarnowałeś mi najlepszy czas w karierze".
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty