Słowa Roberta Lewandowskiego mają moc sprawczą. Przekonali się o tym kibice Bayernu, gdy "Lewy" miał czelność publicznie pouczyć Karla-Heinza Rummeniggego i Uliego Hoenessa w sprawie polityki transferowej. Szefowie niemieckiego giganta niby mówili, że żaden piłkarz nie będzie miał wpływu na ich decyzje, ale w kolejnych miesiącach zaczęli spełniać żądania Polaka, co - w dużym skrócie - w minionym sezonie doprowadziło Bayern do trypletu.
Przekonał się też o tym Marcin Dorna, który chciał powołać Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego na młodzieżowe mistrzostwa Europy w 2017 roku. Duet z Napoli nie miał już nic wspólnego z kadrą U-21, ale Polska była gospodarzem turnieju i miała się pokazać. Milikowi i Zielińskiemu schodzenie do "młodzieżówki" się nie podobało, ale nie potrafili się temu głośno przeciwstawić. W ich obronie stanął w końcu Lewandowski (więcej TUTAJ) i zamknął temat. Już nawet PZPN nie starał się naciskać na Napoli w tej sprawie.
Teraz okaże się, że także milczenie Lewandowskiego ma moc sprawczą. Po meczu Ligi Narodów z Włochami (0:2) kapitan reprezentacji Polski podszedł przed kamerę TVP Sport, wiedząc dokładnie, czego nie chce powiedzieć. Czekał tylko na właściwe pytanie, by umiejętnie zagrać pauzą, o której mówi dziś cała piłkarska Polska. I która może zmienić bieg historii polskiego futbolu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!
W odpowiedzi na pytanie Jacka Kurowskiego o plan taktyczny na mecz "Lewy" zamilkł na 8 sekund. Powiedział tym więcej, niż gdyby użył jakichkolwiek słów. I dopiero, gdy cisza odpowiednio wybrzmiała, przeszedł do komentarza. Dyplomatycznego, ale uderzającego w Jerzego Brzęczka. Na boisku Lewandowski nie oddał celnego strzału na bramkę Gianluigiego Donnarummy, ale potem walnął tak, że zatrząsł środowiskiem. I posadą selekcjonera.
"Wypowiedź" 2020 roku w polskim sporcie #ITAPOL #kadra2020 pic.twitter.com/573y21YTWa
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 15, 2020
Zanosiło się na to od dłuższego czasu. Lewandowski jest w życiowej formie, a po wygraniu wszystkiego z Bayernem chce w końcu osiągnąć sukces z drużyną narodową, ale Brzęczek nie potrafi wykorzystać jego najlepszych lat. Wręcz przeciwnie, marnuje je, bo w obu meczach z Włochami (0:0, 0:2) w Lidze Narodów Polska grała tak, że Lewandowski tylko raz dostał piłkę w pole karne rywali. Dla porównania, Andrea Belotti, czyli środkowy napastnik Italii, w tym dwumeczu miał aż 17 kontaktów z piłką w "16" Biało-Czerwonych.
Dodajmy do tego fatalny, pasywny, reaktywny występ bez niego przeciwko Holandii w Amsterdamie (0:1), w którym ani razu nie zagroziliśmy bramce Jaspera Cillessena i dostaniemy odpowiedź na to, czemu Lewandowski postanowił zareagować. Zwycięstwa z Bośnią i Hercegowiną (2:1, 3:0) czy Finlandią (5:1) nic nie znaczą, bo o medale bić się trzeba z zespołami pokroju Holandii i Włoch, a w meczach z nimi nie istnieliśmy.
Lewandowski nie powtórzył swojego błędu sprzed dwóch lat, gdy nie odważył się skrytykować Adama Nawałki za grzebanie w systemie. Wtedy zrobił to po czasie, dopiero po klęsce na mundialu. Więcej TUTAJ. Dawno nie widziałem tak poirytowanego i rozczarowanego grą kadry "Lewego" jak w niedzielę, ale po meczu nie kierował się emocjami. Uznał, że to ostatni dzwonek i tym razem postanowił działać z wyprzedzeniem. Przerwał milczenie... milczeniem, a ta cisza to niemy krzyk całej szatni, bo nie tylko Lewandowski po piłkarsku cierpi w tej drużynie
Skoro "Lewy" wyszedł z tym do ludzi, to znaczy, że rozmowy we własnym gronie nie dały rezultatu. Jego występ przed kamerą TVP Sport to wotum nieufności wobec Brzęczka. Doprowadzi do zmiany selekcjonera albo zmusi obecnego do innego stylu. Oba warianty sprowadzają się do tego samego: Lewandowski przygotował dymisję Brzęczka, bo trener, który ulegnie takiej presji, i tak będzie przegrany.