[tag=2800]
Robert Lewandowski[/tag] zapewne chciałby jak najszybciej zapomnieć o ostatnim meczu w barwach FC Barcelony przed wylotem na mundial. Polak obejrzał bowiem pierwszą czerwoną kartkę w barwach "Blaugrany".
Napastnik "Dumy Katalonii" opuścił murawę w 31 minucie. Schodząc z boiska wykonał gest, któremu przyjrzała się komisja ligi. Chodzi o pociągnięcie palcem pod nosem i wskazanie w kierunku arbitra.
Za ten gest komisja ligi zawiesiła Polaka na dwa dodatkowe mecze. FC Barcelona złożyła w tej sprawie skargę do Komisji Odwoławczej RFEF, działającej przy hiszpańskiej federacji. Ta jednak nie przyniosła oczekiwanego skutku. W związku z tym "Lewy" opuściłby hit z Atletico Madryt.
ZOBACZ WIDEO: "Lewandowski krzyczał do Krychowiaka". Wymowna sytuacja w meczu z Francją
Według dziennikarzy hiszpańskiego radia SER dla klubu z Katalonii pozostaje otwarta jeszcze jedna droga. Ich zdaniem klub w najbliższych dniach złoży odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (TAS).
To jednak nie koniec. Poza samym odwołaniem do TAS klub ma zamiar w tym samym wniosku poprosić organ odwoławczy o zabezpieczenie kary dla Roberta Lewandowskiego na okres rozpatrywania sprawy.
W przypadku, gdyby taki wniosek został rozpatrzony pozytywnie, "Lewy" dostałby szansę na grę w hicie La Liga. Zawieszenie wykonanie kary oznaczałoby by bowiem, że Polak będzie mógł występować w lidze hiszpańskiej aż do czasu wydania ostatecznego wyroku.
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę