W poniedziałek, 5 grudnia, na łamach Wirtualnej Polski ujawniliśmy, że przed wylotem reprezentacji do Kataru premier Mateusz Morawiecki obiecał drużynie - w przypadku awansu z grupy - co najmniej 30 mln złotych premii.
Więcej na ten temat przeczytasz -->> Mateusz Morawiecki obiecał reprezentacji premię za awans. Chodzi o miliony
Ile dokładnie miało trafić do członków reprezentacji Polski? Okazuje się, że tego Morawiecki dokładnie nie sprecyzował. Dlaczego?
- Premier obiecał, że jak wyjdziemy z grupy, to być może - o ile pozwolą obowiązki - przyleci do nas do Kataru. Niestety nie mógł tego zrobić i nie poznaliśmy konkretnej kwoty - przyznał w TVP Sport Czesław Michniewicz.
Selekcjoner dodał, że gdy premier odwiedził kadrę przed wylotem na mistrzostwa świata 2022 do Kataru, to "kwoty padały różne". - Były dyskusje o euro i innych walutach, ale nie było jednej, sprecyzowanej kwoty. Pan premier mówił, że się zastanowi, ale bez konkretnych deklaracji. Kwoty padały, ale to bardziej ze strony zawodników - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany bohater Polaków na mundialu. "To przykład"
Michniewicz przyznał, że nie zwracał na "nagrodę" większej uwagi. - Mnie to nie obchodziło, bo to tak, jak rozmawianie o wygranie szóstki w Lotto. Nie było żadnych przepisów, deklaracji, pism - wyjaśnił.
Gdy awans stał się faktem, zawodnicy mieli podpytywać Michniewicza w żartach, czy premier Morawiecki już może do niego dzwonił.
Wyjaśnił również, że nie było żadnego zbierania numerów kont czy dzielenia kwoty. Przyznał natomiast, że był zrobiony podział procentowy na wszystkich członków kadry, która liczy 65 osób.
Co ciekawe Michniewicz i Kamil Potrykus, nie chcieli brać w tym udziału. - Zrzekliśmy się swojej premii. Chciałem jedynie, żeby pozostały sztab miał zagwarantowane 20 procent. Każdy piłkarz może to potwierdzić - zakończył Michniewicz.
Zobacz także:
Premie nie były pomysłem Morawieckiego. Ujawniono reakcję Kaczyńskiego
Tak wygląda jego kontrakt. Michniewicz wszystko ujawnił