W ostatnim czasie zrobiło się gorąco wokół Czesława Michniewicza. Pod jego wodzą reprezentacja Polski zagrała w 1/8 finału mistrzostw świata, gdzie musiała jednak uznać wyższość Francji (1:3). Nie wiadomo czy 52-latek przedłuży swój kontrakt i poprowadzi kadrę w eliminacjach Euro 2024.
Po wspomnianym spotkaniu z obrońcami tytułu doszło do niemałego zamieszania. Dziennikarz Wojciech Górski z portalu interia.pl zadając pytanie selekcjonerowi, zacytował wypowiedzi Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. Obaj przyznali, że polska drużyna grała poniżej swoich możliwości w fazie grupowej.
Reakcja trenera była wręcz kuriozalna. - Proszę się nie obrazić, ale dziwi mnie, że redakcja wysłała pana na duży turniej, a pan nie może zadać własnego pytania, a posługuje się wypowiedziami zawodników - wypalił (więcej TUTAJ).
Gdy kurz opadł, przyszedł czas na refleksję. Michniewicz odniósł się do tej sprawy w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
- Czasem jest tak, że przedstawiciele mediów cytują jedno zdanie, trudno znać pełen kontekst i stąd było moje stwierdzenie, że wolałbym odpowiadać na pytanie dziennikarza, a nie odnosić się do pojedynczej frazy. Nie miałem możliwości posłuchania całej wypowiedzi "Lewego". Przyznaję, że w gruncie rzeczy to było ważne pytanie. Moja odpowiedź nie miała być złośliwa. Po prostu wolałbym znać całą wypowiedź kapitana. Jednocześnie pięć minut wcześniej byłem w szatni i słyszałem słowa Roberta - oznajmił.
W najbliższych dniach powinna wyjaśnić się przyszłość Michniewicza. Umowa szkoleniowca wygaśnie wraz z końcem 2022 roku.
ZOBACZ WIDEO: "Za wyjście z grupy i jedno zwycięstwo mamy dawać takie pieniądze?". Gorąca dyskusja o premii dla piłkarzy
Czytaj także:
"Nie musiałby się kłaniać Lewandowskiemu". Oto następca Michniewicza?
Tak wygląda jego kontrakt. Michniewicz wszystko ujawnił