Aziz Bouderbala to jeden z najlepszych piłkarzy w historii Maroka. Przez niemal 15 lat (1977-1992) reprezentował barwy tego kraju, grał też w kilku solidnych europejskich klubach, na czele z Olympique Lyon.
Ten środkowy pomocnik miał też okazję odnosić sukcesy na mundialu, choć nie tak efektowne jakie są udziałem jego młodszych kolegów.
Dziś już wiemy, że Maroko jest największą rewelacją mundialu w Katarze, ale na co liczono w tym kraju przed startem turnieju? Który z marokańskich piłkarzy robi na nim największe wrażenie i jakie znaczenie dla przyszłości afrykańskiej piłki ma to, co robi w Katarze Maroko?
O tym wszystkim, przed najważniejszym meczem w historii "Lwów Atlasu", w środowy wieczór z Francją, Aziz Bouderbala opowiedział w wywiadzie dla WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie Lewandowskiego hitem sieci. Kapitan nie próżnuje
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Maroko zagra o finał mistrzostw świata. Przecież gdyby ktoś przed startem mundialu wygłosił taką tezę, to odesłano by go do wiadomego specjalisty...
Aziz Bouderbala, 61-krotny reprezentant Maroka, zawodnik m.in. Wydad Casablanca, FC Sion, Racing Paris, Olympique Lyon, Sankt-Gallen: Dokładnie tak by było. A tymczasem sytuacja jest taka, że pan dzwoni do mnie z Polski, ja jestem w Katarze, bo pracuję tu dla telewizji Al-Jazeera, patrzę przez okno i co widzę? Tłumy marokańskich kibiców. Podobno jest tu w tym momencie aż 80 tysięcy naszych fanów. Dzień przed meczem było sporo lotów z Maroka, co chwila ktoś dolatywał. To co się dzieje jest niezwykłe, niepowtarzalne, wyjątkowe... I wspaniałe, zwłaszcza dla nas, Marokańczyków.
No właśnie. To jakie były oczekiwania w Maroku przed startem mistrzostw?
Kibice przede wszystkim chcieli trzeciego zwycięstwa w historii naszych występów w finałach mundialu. Pierwsze było w 1986 roku. Teraz plan był taki, żeby wygrać po raz trzeci. I to się dokonało w meczu z Belgią. Natomiast mówię w tym przypadku o kibicach, nie o piłkarzach, bo ci, co oczywiste, zamierzali walczyć o co się tylko da. Wyjście z grupy to już było coś, ćwierćfinał to jeszcze większy bonus, a półfinał to już w ogóle kosmos.
Maroko zostało pierwszym afrykańskim zespołem, który dotarł do półfinału mundialu. Co to dla was oznacza?
To ma ogromne znaczenie nie tylko dla Maroka, ale dla całej Afryki. Raz na zawsze nasz kontynent pozbył się wszelkich kompleksów. Do tej pory było tak, że zespół z Afryki często czuł się słabszy, gorszy, bez takiej całkowitej wiary, że może napisać tak wielką historię. Teraz to już przeszłość.
Maroko zrzuciło "szaty" tego słabszego, zakompleksionego. Zrobiło to nie tylko dla siebie, nie tylko dla Afryki, ale i dla całego świata arabskiego. Bo przecież Maroko jest nie tylko pierwszym afrykańskim, ale i pierwszym arabskim półfinalistą mistrzostw świata. I powiem szczerze, że dla nas bardzo symboliczne i ważne jest to, iż doszło do tego właśnie na mundialu, który organizowany jest w kraju arabskim.
Gracie dla Afryki, dla świata arabskiego, w Polsce też macie kibiców. Aż strach pomyśleć ile setek milionów ludzi będzie wam kibicowało w środę...
To prawda, mnóstwo ludzi będzie trzymało za nas kciuki, ale mnie cieszy jedna rzecz: to nie tak, że duża część świata będzie przeciw Francji. Nie, będzie za Marokiem, a to jest bardzo ważne. Że nie przeciw, a za… Pokazaliśmy na tym mundialu, że warto nas wspierać. Nie tylko Afryka, nie tylko kraje arabskie. Ale i wielu kibiców w USA, a także fani z Europy, którzy nie mają już tu swoich reprezentacji. To że świat jest z Marokiem to dla nas dodatkowy powód do dumy.
To spróbujmy zrozumieć ten fenomen Maroka. Kto pana najbardziej zachwycił? Może bramkarz Bono?
Nie, nie Bono! Owszem rozgrywa fantastyczny mundial, ale jego wielka forma nie jest wielkim zaskoczeniem. Przecież był już najlepszym bramkarzem ligi hiszpańskiej, a to o czymś świadczy. Nie można więc powiedzieć, że Bono jest odkryciem, bo w jego przypadku to tylko i aż potwierdzenie fantastycznej formy.
Natomiast przy tej okazji warto podkreślić, że to są wielkie mistrzostwa bramkarzy. Bono, ale i bramkarz Chorwatów, golkiper reprezentacji Polski i tak dalej. Bramkarze dali się na tym mundialu zapamiętać z jak najlepszej strony.
A wracając do reprezentacji Maroka. Jeśli nie zaskoczył pana Bono, to kto?
Sofyan Amrabat. To on decyduje o tym jak funkcjonuje marokański zespół. To on w środku pola zapewnia wszystko co najważniejsze, całkowity balans. To mózg tego zespołu. Jego rola jest nie do przecenienia.
A rola trenera? O nim też jest bardzo głośno...
Objął zespół dwa miesiące przed mundialem. Co w tym czasie można zdziałać? Teoretycznie niewiele. Ale Walid Regragui zrobił dwie niezwykle istotne rzeczy. Sprawił, że ci piłkarze uwierzyli w siebie, zmienił sferę mentalną. Dokonał czegoś, co się nie udało jego poprzednikom. Przegonił w kąt resztkę kompleksów. Bo tu nie chodzi o to, że ci piłkarze nie grają w porządnych klubach. Przecież jest wręcz przeciwnie. PSG, Chelsea, Olympique Marsylia… Bardziej chodziło o to, że jako zespół nie było takiej wiary. A teraz jest!
Po drugie, trener znalazł idealną taktykę dla tej drużyny. W bardzo krótkim czasie dopasował ustawienie do predyspozycji tych piłkarzy. A resztę widzieliście…
Gigantyczny sukces już jest. Ale co dalej? Jest szansa na pokonanie Francji?
Oczywiście, że jest. Maroko pokonało Belgię, było wyraźnie lepsze od Kanady, organizatora przyszłego mundialu, nie przegrało z wicemistrzami świata, Chorwatami. Potem odprawiło do domu Hiszpanię i Portugalię, dwie europejskie potęgi. I nie było w tym żadnego przypadku.
Jesteśmy najlepszą drużyną w defensywie z wszystkich grających w Katarze. Jesteśmy jedną z czterech najlepszych drużyn na świecie! Z drugiej strony mieliśmy przedostatnie, 31. miejsce pod względem posiadania piłki. Ale gdy ją już mieliśmy, to wiedzieliśmy co z nią zrobić. W naszej grze i w naszym sukcesie nie ma żadnego przypadku. Tak, możemy pokonać Francję. Choć będzie to niezwykle trudne, bo zmierzymy się z najlepszą drużyną świata.
No właśnie. Pytanie, czy to tylko piłkarski mecz? El Hadji Diouf, legenda Senegalu, powiedział mi niedawno, że wygrana Senegalu z Francją, na otwarcie mundialu 2002 roku, była najważniejszym meczem w historii Afryki. To jak określić spotkanie Maroko - Francja?
Wiadomo jakie więzi ma Maroko z Francją, od wielu, wielu lat… I nie mówię tu wcale o piłce. Ale to kwestie oczywiste, każdy je zna, więc nie ma sensu ich rozwijać. Mnie, jako Marokańczyka, po prostu martwi boiskowa siła Francji. Ta różnorodność jaką oni posiadają, zwłaszcza w ofensywie. Kiedy ktoś rzuca hasło "gol dla Francji", to co myślisz? Mbappe, Giroud, Tchouameni, Dembele, Griezmann… Oni potrafią zaskoczyć na wiele sposobów, niebezpieczeństwo może nadejść z tej, czy innej strony. Ich wszystkich upilnować się nie da. To mnie martwi przed meczem. Bo nie ma co ukrywać, Maroko ma przed tym spotkaniem swoje problemy…
Jakie dokładnie?
Po pierwsze, jednak zmęczenie. Dotychczasowe mecze kosztowały nasz zespół mnóstwo sił. Trochę się obawiam, czy wystarczy ich na Francję. Po drugie, kontuzje. Niektórzy nasi gracze zmagają się z urazami, które wykluczą ich z tego meczu, a inni grali z mniejszymi kontuzjami, które jednak w trakcie meczu nie pozwalały im dać z siebie 100 procent.
Faworytami nie jesteście, ale marokańscy piłkarze i tak przejdą do historii. Pan grał w tej kadrze przez 14 lat i takich sukcesów nie miał. Nie chcę użyć słowa "zazdrość", ale nie brakuje panu czegoś patrząc na to, co się może wydarzyć w środowy wieczór?
Nie, absolutnie nie. Wręcz przeciwnie! Jestem całym sercem z obecnymi piłkarzami. Ja zapisałem swoją historię, której nikt mi nie odbierze. W 1986 roku trafiliśmy w finałach mistrzostw świata do bardzo silnej grupy z Anglią, Polską i Portugalią. I Maroko wygrało tę grupę! To w tamtych czasach był nasz ogromny sukces.
Graliście wtedy z Polską. Poza tym, pracował pan jeszcze z Henrykiem Kasperczakiem.
Dokładnie tak. W Meksyku mierzyliśmy się z Polską Bońka, to był bardzo mocny zespół. A co do trenera Kasperczaka, to mogę o nim mówić tylko dobrze. Był moim szkoleniowcem w Racing Paris. Absolutnie nie mam prawa narzekać, bo pod jego ręką byłem w jednym z sezonów trzecim strzelcem ligi francuskiej. Świetny trener, z którym można było rozmawiać, dyskutować…
Wracając do Maroka. Wyobraża pan sobie młodszych kolegów jako mistrzów świata? Czy to wciąż wydaje się nieosiągalnym marzeniem…
Po tym co zrobił ten zespół, nic już nie jest nieosiągalne. Jak mówiłem, zagramy w półfinale z najlepszym zespołem na świecie, ale przecież po drodze też pokonywaliśmy bardzo dobre drużyny. A to oznacza, że wszystko jest możliwe.
Jestem niezwykle szczęśliwy również z dwóch innych powodów. Po pierwsze, że ten mundial tak się układa. Tyle było narzekań na Katar. Że nie dadzą rady, że to się nie uda, że będą kłopoty. A tu proszę. Piękne stadiony, świetne widowiska.
I druga sprawa: te mistrzostwa dobitnie pokazały, że piłka łączy ludzi. Jestem tu na miejscu, widzę to na własne oczy. Argentyńczycy z Koreańczykami, Katarczycy z Brazylijczykami, Marokańczycy z innymi nacjami. Nie ma żadnych rozrób, ludzie uśmiechają się do siebie. Jest pięknie i niech tak będzie do samego końca.
rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Mecz półfinału mundialu Francja - Maroko odbędzie się w środę, 14 grudnia. Pierwszy gwizdek sędziego o godz. 20:00. Transmisja w: TVP1, TVP Sport, TVP 4K, Canal+ Online, Pilot WP.
Leo Messi: Nie gramy dla pieniędzy
Mistrzowskie wyzwanie dla Maroka