Francuzi skrytykowali polskich sędziów. Jest odpowiedź asystenta Marciniaka

Getty Images / Youssef Loulidi / Na zdjęciu: Tomasz Listkiewicz
Getty Images / Youssef Loulidi / Na zdjęciu: Tomasz Listkiewicz

Tomasz Listkiewicz, asystent Szymona Marciniaka w finale mundialu w Katarze - w programie TVN24 odniósł się do krytyki ze strony dziennikarzy "L'Equipe". Francuzi mieli sporo zastrzeżeń do pracy polskich arbitrów.

W niedzielę dziennikarze "L'Equipe" wystawili Szymonowi Marciniakowi notę "2" (w skali 1-10) za sędziowanie finału mundialu Argentyna - Francja (3:3, rzuty karne - 4:2).

W poniedziałek Francuzi posunęli się krok dalej i wytłumaczyli, dlaczego Polak rozczarował ich swoimi decyzjami podczas spotkania.

Utworzono nawet specjalną listę błędów, które popełnił polski arbiter. Podkreślono, że Marciniak nie podołał zadaniu, jakim było poprowadzenie najważniejszego meczu czterolecia.

"Karny na Angelu Di Marii był bardzo wątpliwy, przynajmniej tak samo jak ten, którego odmówił na faulu na Marcusie Thuramie. Wówczas jednak polski arbiter w wozie VAR nie chciał oceniać swojego rodaka przed całym światem" - pisali dziennikarze "L'Equipe".

ZOBACZ WIDEO: Miss Euro ma specjalną wiadomość do polskich piłkarzy. Dołączyła takie nagranie

Na te krytyczne głosy odpowiedział Tomasz Listkiewicz. Asystent Szymona Marciniaka był gościem w programie TVN24. Odniósł się do słów Francuzów.

- Ocenę "L'Equipe", bo zdążyłem rano przejrzeć z ciekawości prasę, możemy włożyć do szufladki z żartami. Dziennikarze mają prawo do swojej oceny, ale my przez przełożonych, media na całym świecie i samych piłkarzy obu zespołów, bo rozmawialiśmy z nimi po meczu, zostaliśmy ocenieni pozytywnie - powiedział Listkiewicz.

- Wiemy, że najważniejsze decyzje były prawidłowe, więc jesteśmy zadowoleni. To była wielka duma móc reprezentować choć w taki sposób Polskę w finale największej, poza igrzyskami olimpijskimi, imprezy - dodał po chwili.

Reasumując: Szymon Marciniak świetnie poprowadził finał mundialu pomiędzy Argentyną i Francją. Pochwały dla polskiego arbitra płyną także z Niemiec. Lutz Wagner podkreślił, że Polak zachował się bardzo dobrze szczególnie w jednej z "gorących" sytuacji.

- Możemy chwilę poświętować. Mamy prawo cieszyć się z tego, co osiągnęliśmy, ale mam nadzieję, że jeszcze dużo przed nami pięknych chwil. Na tym się koncentrujemy - zakończył Tomasz Listkiewicz.

Czytaj także:
"W rękach boga". Wymowna okładka słynnego dziennika
Nie Messi, nie Mbappe - to on jest największym wygranym mundialu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty