Stać mnie na to by w futbolu jeszcze zaistnieć - rozmowa z Adamem Banasiem, stoperem Górnika Zabrze

Charyzmatyczny obrońca Adam Banaś jest jednym z wielkich nieobecnych w drużynie Górnika Zabrze w rundzie jesiennej. Waleczny stoper zabrzańskiej drużyny w trakcie okresu przygotowawczego zerwał ścięgno Achillesa, co na ponad trzy miesiące wyłączyło go z gry. Teraz jednak uporał się już z kontuzją i stawia przed sobą ambitne cele. - Najważniejsze jest dla mnie to, by móc jak najszybciej wrócić do optymalnej formy. Będę robił wszystko by pomóc Górnikowi, a kto wie, być może wreszcie uda mi się spełnić marzenie i otrzymam powołanie do reprezentacji Polski - powiedział w rozmowie z naszym portalem zawodnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Marcin Ziach: Kibiców w całej Polsce ciekawi jak się czuje Adam Banaś i jak przebiega jego rehabilitacja.

Adam Banaś : Czuję się już bardzo dobrze. Mija właśnie jedenasty tydzień od zabiegu zerwanego ścięgna Achillesa, jaki przeszedłem i wszystko wygląda coraz lepiej. Chodzę już o własnych siłach i stopniowo przygotowuję nogę do coraz większych obciążeń treningowych. Wszystko idzie zgodnie z planem i mam nadzieję, że niebawem będę mógł pojawić się już na boisku.

Co na temat przebiegu twojej rekonwalescencji mówią lekarze? Jest szansa, że podobny uraz już ci się nie przydarzy?

- Jestem w stałym kontakcie z lekarzem. Niedawno przeszedłem badanie USG i potwierdziło ono, że ścięgno jest naprawdę mocne i stabilne. Praktycznie nie istnieje opcja ponownego zerwania ścięgna. Mój stan zdrowia jest stale monitorowany i nic złego nie powinno się przydarzyć. Będę udawał się jeszcze na konsultacje do Warszawy, ale na razie ze spokojem przystąpię do treningu biegowego i zobaczymy jak noga będzie reagować przy nieco większym obciążeniu.

Rozpoczniesz od treningu biegowego, a kiedy będzie można zobaczyć cię z piłką przy nodze?

- Jak na razie będę stopniowo wchodził do treningu. Nie chcę ryzykować innego typu urazów, dlatego rozpocznę od treningu biegowego, a z czasem także będę już kopał piłkę. Jestem jednak optymistą. Nic mnie nie boli i wszystko układa się na razie po mojej myśli. Na początku mówiło się, że mogę pauzować nawet do końca roku. Jak się jednak okazało ścięgno zrosło się bez zarzutów już teraz i mogę ze spokojem wrócić do zajęć.

Do końca rundy jesiennej został niewiele ponad miesiąc. Jest szansa, że wybiegniesz na boisko w meczu ligowym?

- Ciężko mi się bawić w tego typu spekulacje. Nie jestem w stanie powiedzieć wrócę za dwa tygodnie, miesiąc czy półtora. Przede wszystkim muszę mieć pewność, że mogę z czystym sumieniem poddać nogę obciążeniom meczowym bez obaw, że robię coś za szybko czy pochopnie. Jeżeli będę tę pewność miał podejmę stosowną decyzję. Na razie jest jednak za wcześnie na podanie konkretnego terminu powrotu na boisko.

Jak twoim zdaniem tak długa przerwa w treningach wpłynie na twoją postawę na boisku? Jest szansa, że Adam Banaś będzie tym samym zawodnikiem, o którego biły się największe kluby ekstraklasy?

- Jestem spragniony gry i nie ma co ukrywać, że tęsknię za tą atmosferą. Mój organizm jest wypoczęty i nie widzę przeszkód by nie wrócić do formy sprzed kontuzji, albo nawet jeszcze lepszej. Czeka mnie bardzo dużo pracy, ale zapewniam, nie są to dla mnie stracone trzy miesiące. Codziennie trenowałem po kilka godzin z rehabilitantami i jestem w dobrej kondycji fizycznej. Teraz będę robił wszystko żeby dojść do jak najwyższej dyspozycji i na boisku prezentować się jak najlepiej.

Górnik jesienią funduje swoim kibicom huśtawkę nastrojów. Dobre mecze w swoim wykonaniu przeplata słabszymi. Drużyna w takiej formie może drżeć o awans?

- Wydaje mi się, że w ostatnich kolejkach w rundzie jesiennej Górnik udowodni, że wysoka pozycja w tabeli nie jest przypadkowa i już na półmetku rozgrywek będzie niepodważalnym kandydatem do awansu. Nie ma co ukrywać, że zespoły, które przyjeżdżają do Zabrza zdecydowanie odstają klasami od Górnika i choć drużyna może nie była w najwyższej dyspozycji zawsze umiała rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Mamy świetną atmosferę w szatni i naprawdę dobry zespół. Punktów także zgromadziliśmy już dużo i jeżeli nic złego się nie stanie powinniśmy bez problemów zakończyć rundę jesienną na szczycie tabeli. Wówczas łatwiej będzie nam się przygotowywać do rundy wiosennej, bo z doświadczenia wiem, że często forma w rundzie jesiennej rzutuje na cały sezon. Mam nadzieję, że ten udany dla nas sezon zwieńczymy awansem do ekstraklasy.

Mówi się, że zawodnikom oglądającym poczynania swoich kolegów z trybun towarzyszy niejednokrotnie większa adrenalina od tej, jaka jest obecna na boisku.

- Nie da się ukryć, że każdy zawodnik mecz woli przeżywać na boisku niż na trybunach. Na murawie towarzyszą zupełnie inne myśli i inne emocje. Ja w ostatnim czasie miałem okazję oglądać grę chłopaków z trybun i na pewno ta sytuacja mnie nie zadowala. Nerwy jakie mi towarzyszą są kolosalne. Wiele rzeczy inaczej się postrzega będąc na boisku, a inaczej obserwując spotkanie z trybun. Cieszę się, że już niebawem będę mógł na dobre dołączyć do drużyny i poczuć tę atmosferę.

Podobno trybuny stadionu przy Roosevelta ożywiają się tylko wtedy kiedy Górnik strzela bramki, lub kiedy na trybunach zasiada Adam Banaś...

- Jest mi to bardzo miło słyszeć. Po kontuzji zostałem przez kibiców przyjęty bardzo ciepło, usłyszałem wiele słów otuchy. Nigdy tego naszym fanom nie zapomnę i już nie mogę doczekać się powrotu na boisko, bo tylko dobrą grą mogę im się odwdzięczyć za okazane wsparcie. Mam nadzieję, że uda mi się szybko dojść do wysokiej dyspozycji i pomogę Górnikowi w awansie do ekstraklasy. To jest dla mnie najważniejsze.

Na środku defensywy Górnika występują obecnie Michał Pazdan z Michałem Karwanem. Wreszcie w drużynie będzie rywalizacja o miejsce w pierwszym składzie.

- Chłopaki radzą sobie naprawdę bardzo przyzwoicie i z tego trzeba się tylko cieszyć. Rywalizacja jest wszechobecna i tylko ona może powodować dalszy rozwój każdego piłkarza i postęp drużyny. Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, w której zawodnikowi zaszkodziłaby rywalizacja o miejsce w pierwszym składzie. Ja się jej nie boję. Na treningach będę dawał z siebie maksimum żeby dać trenerowi do myślenia. A czy będę grał czy też nie wszystko zależeć będzie od decyzji trenera. Mam nadzieję, że drużyna na rywalizacji zyska i zrobi kolejny krok ku dalszemu rozwojowi.

Słychać głosy, że pomiędzy Adamem Banasiem i Michałem Pazdanem doszło do specyficznego zakładu...

- (śmiech) Rzeczywiście coś jest na rzeczy. Założyłem się z Michałem, że jeżeli w sezonie uda mu się strzelić pięć bramek, to spełnię jego życzenie. Jak na razie Michałowi idzie bardzo dobrze i chyba ten zakład przegram, ale nie martwi mnie to specjalnie, bo najważniejsze jest to, że z jego dobrej gry i bramek drużyna ma poważne korzyści. Nie jestem zapalczywy i jeżeli przegram zakład nie będę płakał. Życzę Michałowi jak najlepiej i nie mam nic przeciwko temu żeby w tym sezonie strzelił jeszcze kilka bramek.

Zdradzisz jaka była wobec tego stawka zakładu, czy wolisz to zachować w tajemnicy?

- W drużynie zawsze zakładamy się o śmieszne rzeczy, dlatego zwycięstwo w zakładzie jest zawsze prestiżowe. Jaka była stawka tego zakładu dokładnie nie pamiętam. Na pewno nie była to beczka piwa czy coś w tym rodzaju, bo my z natury o takie rzeczy się nie zakładamy. Myślę, że jak Michał wygra zakład sam mi przypomni o co się zakładaliśmy (śmiech).

Skąd taka odmiana oblicza Górnika, z drużyny, która w ekstraklasie przegrywała mecz za meczem w zespół, który w pełni zasłużenie zajmuje fotel lidera pierwszej ligi? Różnica poziomów to chyba nie wszystko.

- Kadra drużyny zbyt wiele się nie zmieniła. Doszło do kosmetycznych zmian i doszło kilku zawodników, którzy mają dzisiaj duży wpływ na grę Górnika. Wystarczy, że wspomnę nazwiska Kulig, Karwan czy Besta. To nie są zawodnicy anonimowi i coś już w swoich karierach osiągnęli. Wydaje mi się, że dzięki temu w drużynie wreszcie jest rywalizacja na wszystkich pozycjach. Tej nam chyba w ekstraklasie trochę brakowało i dlatego mieliśmy pod górkę. Teraz to wszystko wygląda coraz lepiej i myślę, że powinno iść ku lepszemu. Myślę, że jeżeli awansujemy, a innej opcji nie biorę nawet pod uwagę, będziemy dobrą formę prezentować także w ekstraklasie. Chcemy naprawić to co się nam nie udało zrobić w poprzednim sezonie i zrobimy wszystko żeby w czerwcu mieć powody do satysfakcji dla nas samych, a kibicom dać powodów do radości.

Masz już na koncie jeden awans do ekstraklasy, jaki wywalczyłeś przed dwoma laty z Piastem Gliwice. Jaka jest recepta na to, by i z Górnikiem się udało?

- Przede wszystkim trzeba grać równo i konsekwentnie przez cały sezon. Jeżeli nie prezentujesz wysokiej formy przez cały sezon nie możesz myśleć o awansie, bo to się nie powiedzie. Górnik dobrze zaczął, zgromadził mnóstwo cennych punktów, ale w żadnym wypadku nie możemy teraz spocząć na laurach, ale w dalszym ciągu konsekwentnie realizować nakreślony przed sezonem plan. Nie możemy kalkulować, że ten mecz możemy sobie odpuścić, bo przecież i tak awansujemy. W każdym meczu musimy grać na maxa, zdobywać bramki i wygrywać. Jeżeli tak będzie powinniśmy bez problemów awansować.

Niebawem znów wybiegniesz na boisko w trójkolorowym trykocie i będzie to dla ciebie początek rozpoczętego w sierpniu sezonu. Jakie cele sobie przed nim nakreślasz?

- Tak jak wspomniałem wcześniej, na razie najważniejsze jest dla mnie to, by móc jak najszybciej wrócić do optymalnej formy. Będę robił wszystko by pomóc Górnikowi, a kto wie, być może wreszcie uda mi się spełnić marzenie i otrzymam powołanie do reprezentacji Polski. Będę z całych sił walczył o to, by przypomnieć o sobie kibicom i pokazać, że stać mnie na to by w futbolu jeszcze zaistnieć.

Źródło artykułu: