Zebrano bowiem 200 tys. podpisów pod petycją o ponowne rozegranie spotkania Argentyna - Francja. Na stronie mesopinions.com czytamy, że polski arbiter Szymon Marciniak niesprawiedliwie podyktował karnego i w dodatku uznał gola Di Marii, gdzie wcześniej faulowany był Mbappe.
To kolejny raz, kiedy Francuzi narzekają na Marciniaka. Przypomnijmy, że tuż po finale L'Equipe wystawiło mu notę "2". Dzień później dziennikarze podali kilka powodów, przez które ocena była tak niska. Z kolei polski arbiter wymownie skomentował rewelacje mediów nad Sekwaną.
- Informacje z "L'Equipe" wrzucam do "składu desek". Liczy się to, co mówią piłkarze. Francuzi dziękowali po meczu, byli zadowoleni z sędziowania. Kiedy Francuzi strzelali gola, na boisku było siedmiu ich rezerwowych. Doszukiwanie się takich rzeczy nie jest zbytnio poważne - powiedział Marciniak w trakcie spotkania w rodzinnej gminie Słupno.
ZOBACZ WIDEO: Szef sędziów FIFA zachwycony Marciniakiem. Jego słowa Polak zapamięta na zawsze
- Ogółem to szukanie dziury w całym. Wiadomo, że tonący brzytwy się chwyta. Są gazety poważne i takie szukające rozgłosu. Pisali do mnie znajomi, szefowie prowadzący sędziów we Francji. Odbiór był mega. Eurosport i Canal+ dały nam wysokie noty - zakończył wątek francuskiej gazety polski sędzia.
Inicjatywa, z którą wyszli Francuzi, może bulwersować, ale w przeszłości również polscy kibice mieli podobne oczekiwania.
Podczas Euro 2016 domagali się powtórki serii rzutów karnych w meczu Polska - Portugalia. Wszystko przez "jedenastkę" Jakuba Błaszczykowskiego. Pomocnik nie trafił do siatki, ale według przepisów strzał powinien być powtórzony, ponieważ Rui Patricio obronił go niezgodnie z przepisami. Tyle tylko że trudno było oczekiwać faktycznego powtórzenia całej serii, gdy turniej już toczył się dalej.
Później jeszcze głośno było o tym, że kibice chcą powtórzenia meczu Barcelona - PSG (słynne spotkanie z 2017 roku, w którym Barcelona wygrała 6:1). Wówczas petycję założył fan... Realu Madryt.
Czytaj także:
Ujawnił kuriozalny zapis w kontrakcie Michniewicza. "Aż nie chce się wierzyć"