Polak bohaterem hitu. "Znów zrobiło się wokół niego pozytywnie"

Getty Images / Sylvain Lefevre / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski
Getty Images / Sylvain Lefevre / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski

- Był bardzo krytykowany przez kibiców, teraz jednak znów jest wokół niego pozytywnie - mówi nam Joachim Marx. Przemysław Frankowski, bo o nim mowa, znakomicie otworzył nowy rok, a jego Lens było na ustach wszystkich po pokonaniu PSG 3:1.

Czy można wyobrazić sobie lepszy początek roku niż ten w wykonaniu Przemysława Frankowskiego? 27-latek nie miał dużo czasu na świętowanie, bowiem już 1 stycznia jego RC Lens podejmowało w meczu ligowym Paris Saint-Germain. Polak jednak na pewno nie narzeka na bezlitosny terminarz. Jego drużyna, ku zaskoczeniu wszystkich, wygrała 3:1, a jednym z bohaterów meczu został właśnie on, otwierając wynik spotkania.

- Po meczu z PSG znów zrobiło się wokół niego pozytywnie i w mediach, i w komentarzach kibiców - mówi nam Joachim Marx, były reprezentant Polski, który od 47 lat mieszka we Francji.

Barometr się waha

To nie miał być łatwy mecz dla Lens. PSG, choć osłabione brakiem dwóch kluczowych gwiazd - zawieszonego Neymara oraz odpoczywającego po mundialu Messiego - wciąż pozostawało faworytem noworocznego starcia. Paryżanie bardzo szybko zostali jednak sprowadzeni na ziemię, bowiem już w 5. minucie wynik otworzył Przemysław Frankowski. Polak po spotkaniu był mocno chwalony we francuskich mediach nie tylko jednak za bramkę, ale za pełne 90 minut.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu

"Wykonał ogromną pracę na prawej stronie boiska. Wygrywał większość pojedynków z rywalami. Świetnie radził sobie z przeciwnikami, był kapitalny, jeśli chodzi o skuteczność i celność podań" - mogliśmy czytać w "L'Equipe", które przyznało mu najwyższą notę w zespole (taką samą dostało też trzech innych piłkarzy).

- Frankowski ma obecnie dobrą, nie powiedziałbym może, że fantastyczną, ale dobrą prasę. W każdym ważnym meczu udaje mu się strzelać bramki - mówi nam Joachim Marx, który jednak podkreśla, że tak dobra sytuacja, to dla Frankowskiego pewna nowość.

- Przed mistrzostwami świata nie szło mu najlepiej. Były głosy krytyki, że nie za bardzo pasuje do tej jedenastki, że nie prezentuje tego, co się od niego oczekuje. Barometr nastrojów się tutaj waha, zależnie od tego, jaki mecz zagra - tłumaczy nasz rozmówca.

- Był bardzo krytykowany przez kibiców. Przez trenera może nie, bo trenerzy niechętnie krytykują oficjalnie w mediach. Kibicie zarzucali mu jednak chociażby oszczędzanie się na mistrzostwa świata. Później na mundialu także oglądali nasze mecze, więc ludzie byli do niego trochę zniechęceni. Jednak po meczu z PSG znów zrobiło się wokół niego pozytywnie i w mediach, i w komentarzach kibiców - podkreśla Marx.

"Zrobiłby błąd"

Świetna gra to oczywiście zawsze także przyczynek do dyskusji, czy dla danego piłkarza jego obecny klub nie robi się za mały. Frankowski, choć trafił do Lens 1,5 roku temu z amerykańskiego Chicago Fire, to już tej zimy miał ponoć możliwość odejścia do Besiktasu.

- Ale czy Besiktas to lepszy klub? - pyta Joachim Marx. - W tej chwili zawodnicy mają swoich menadżerów, często to oni decydują o losach zawodnika, ale mi się wydaje, że zrobiłby błąd, gdyby odszedł z Lens. Na razie gra tu drugi sezon, dobrze mu idzie. Dzięki grze w Lens znalazł się także w reprezentacji Polski na mistrzostwa świata, także ma trochę długu wobec tego klubu. Moim zdaniem powinien zostać - twierdzi nasz rozmówca.

I bardzo możliwe, że tak właśnie będzie. Polak ma bowiem kontrakt ważny do 2026 roku, a jeżeli będzie nadal prezentował taką formę jak z PSG, to jego obecny klub może bardzo niechętnie patrzeć na wszelkie wpływające oferty. Zwłaszcza, że Lens ma prawo mierzyć naprawdę wysoko.

Podopieczni Francka Haisego, dzięki wygranej 3:1, zbliżyli się w ligowej tabeli do PSG na 4 punkty. Artezyjczycy mają jednak ewidentnie w ostatnim czasie patent na krajowego hegemona, potwierdzając tym samym, że po powrocie do Ligue 1 nie zamierzają odgrywać w niej roli drugoplanowej.

- Lens już trzeci rok jest w czołówce. W zeszłym sezonie nie przegrali żadnego z dwóch meczów z PSG, dwa razy remisując. W tym roku byli natomiast wyraźnie, pod każdym względem, lepsi. Trzeba jednak pamiętać też, że w PSG brakowało Neymara i Messiego - podkreśla Marx.

Czytaj także: 
Wzruszające pożegnanie córki Pelego
La Liga znowu gra. Beniaminek uratował remis po dwóch rzutach karnych

Komentarze (1)
avatar
Roman Łukaszczuk
3.01.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W artykule głos zabrał Joachim Marx, Kiedyś był w latach 70 -ch taki dobry napastnik na Śląsku To ten sam ?