Messi i Ronaldo w jednej drużynie?! To już się zaczęło

Getty Images / Harold Cunningham - UEFA / Na zdjęciu: Lionel Messi i Cristiano Ronaldo
Getty Images / Harold Cunningham - UEFA / Na zdjęciu: Lionel Messi i Cristiano Ronaldo

Messi i Ronaldo grają razem dla Saudyjczyków. Czy obaj wystąpią przeciwko własnym krajom przy organizacji mundialu? - Saudyjczycy i sam książę Mohammed bin Salman są bardzo ambitni - mówi WP Mieszko Rajkiewicz. W grę wchodzą grube miliony.

Po ogłoszeniu transferu Cristiano Ronaldo do Al-Nassr wśród jego fanów zawrzało. Większość z nich rozumie, że to koniec epoki, w której Portugalczyk był być może największym piłkarzem świata. Zawodnik za 2,5 roku gry w Arabii Saudyjskiej zarobi 500 milionów euro (2,34 mld złotych - przyp. red.).

W takiej sytuacji nic dziwnego, że pojawiły się głosy, że Ronaldo "sprzedał się" za pieniądze pochodzące od Arabii Saudyjskiej. Nie jest jednak jedyny, bowiem więzi Lionela Messiego z tym krajem także są coraz węższe. A piłkarze są potrzebni temu krajowi z kilku powodów.

- Przyjście Cristiano Ronaldo do saudyjskiego klubu to nie tylko podniesienie poziomu sportowego ligi, ale próba pokazania Arabii Saudyjskiej jako ciekawego kierunku turystycznego, a nie politycznej poprawy wizerunku. Wielki park rozrywki Qiddiya to gigantyczna inwestycja, która powstaje blisko Rijadu. Al-Nassr jest właśnie z tego miasta, a jak się wejdzie na stronę klubu, to widać też logotyp tego miejsca  - wyjaśnia dla WP SportoweFakty. Mieszko Rajkiewicz, członek Instytutu Nowej Europy.

Dlaczego Ronaldo i Messi nie skusili się za pierwszym razem?

Od czasu, kiedy de facto kontrolę nad krajem sprawuje książę Muhammad bin Salman Arabia Saudyjska się modernizuje. Młody następca tronu rozumie, że kraj nie może dłużej być zamknięty na świat i żyć tylko z ropy. Wobec tego Arabia Saudyjska inwestuje w nowe dziedziny gospodarki. A jednym z nich jest turystyka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale trafił! Komentator oszalał po tym golu

I zaangażował do jej promocji nie byle kogo, bo samego Messiego. Argentyńczyk otrzymał miliony dolarów za reklamowanie Arabii Saudyjskiej jako świetnego miejsca na spędzenie wakacji. Co ciekawe pierwsza taka propozycja nadeszła w 2018 roku, jednak Messi i Ronaldo wtedy zgodnie ją odrzucili. Dlaczego?

- I Messi i Ronaldo dostali już wcześniej taką propozycję, bo w 2018 roku. Wtedy oferta opiewała na 6 milionów dolarów za jednorazową ekspozycję, przyjazd do Arabii Saudyjskiej i wrzucenie kilku zdjęć na media społecznościowe. Wtedy zostało to odrzucone przez brutalne zabójstwo dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego (dokonane w saudyjskim konsulacie w Stambule. Spekuluje się, że zlecił je książę Muhammad bin Salman. Dziennikarz był bowiem krytykiem władzy w Arabii Saudyjskiej znanym na całym świecie. Współpracował m.in. z "The Washington Post" – przyp. red.) - tłumaczy. (więcej o tej sprawie przeczytasz tutaj)

Na zrzucie ekranu: Messi reklamujący odwiedzenie Arabii Saudyjskiej
Na zrzucie ekranu: Messi reklamujący odwiedzenie Arabii Saudyjskiej

- Wtedy PR-owcy Ronaldo i Messiego odrzucili ofertę. W 2022 i 2023 roku sprawa Dżamala Chaszukdżiego już rezonuje mniej. Arabia Saudyjska zaproponowała ponownie kontrakt. Nie dość, że podbili stawkę, to mądrze odczekali - dodaje.

I to nie promocja w świecie Zachodu ma być dla Saudyjczyków najważniejsza.

- Takie zabiegi przyniosą skutek w dłuższej perspektywie czasowej. Saudyjczykom zależy nie tyle na przyciąganiu Europejczyków czy Amerykanów, ale przede wszystkim muzułmanów. W drugiej kolejności kierunek dalekowschodni, a Europejczycy i Amerykanie to trzeciorzędny cel - przyznaje Rajkiewicz.

A liczby mówią same za siebie. Wpis Ronaldo z prezentacji w Al-Nassr polubiło ponad 24 miliony użytkowników. A ten tuż po podpisaniu kontraktu zebrał aż 33 miliony lajków.

Messi będzie następny?

Dlaczego w takim razie Ronaldo nie zaproponowano podobnego kontraktu reklamowego co Messiemu, lecz postanowiono go ściągnąć, by grał w Arabii Saudyjskiej? Jaki wpływ na to mają rządzący krajem?

- Dali zielone światło na szeroko zakrojone inwestycje. To się nie tylko przejawia organizacją imprez, ale także troszczą się o rozwój saudyjskiego sportu. To przykład wejścia „na grubo” w panteon znanych miejsc, gdzie już prawie emerytowani piłkarze mogą obierać kierunek. Public Investment Fund stoi za klubem Al-Nassr, a sam fundusz zarządzany przez Muhammada bin Salmana. Może nie sam książę dał ostatecznie zielone światło, ale wcześniej musiało to zostać zaaprobowane przez niego - wyjaśnia Rajkiewicz.

Wydaje się, że Lionel Messi w najbliższych latach nie zdecyduje się przenieść do Arabii Saudyjskiej.

- Chcą ściągnąć Messiego. Dopóki jednak będzie grał na wybitnym poziomie sportowym, dopóty będziemy go oglądać w Europie - twierdzi Rajkiewicz.

Saudyjczycy jednak nie próżnują i oprócz inwestycji w najlepszych piłkarzy świata, kupują także europejskie kluby z wielką historią. Takie jak Newcastle United, obecnie trzecia drużyna angielskiej Premier League. Ambicja - stworzenie drugiego PSG. Właścicielami francuskiej drużyny są bowiem Katarczycy.

Ronaldo i Messi wystąpią przeciwko własnym krajom?

Coraz więcej mówi się o tym, że Arabia Saudyjska chce rzucić rękawice Katarowi. Ten bowiem wiele zyskał w świecie islamskim na organizacji mundialu. W oczach wielu muzułmanów to maleńkie państwo stało się najważniejszym państwem islamskim.

A Arabii Saudyjskiej, która przez wiele lat była niekwestionowanym liderem w świecie arabskim, się to nie podoba. Więc zaczynają działać. Wiele się mówi o staraniach o MŚ 2030 wspólnie z Grecją i Egiptem. Czy Ronaldo i Messi zostaną wykorzystani do promocji starań Saudyjczyków?

- Mówi się o 2030 roku, ale mam wrażenie, że nie będzie chodziło o ten turniej, lecz o następny. W 2030 roku kandydaturę ma Portugalia, wspólnie z Hiszpanią oraz Ukrainą, a także Argentyna z Chile, Paragwajem oraz Urugwajem. Nie wiem czy Messi i Ronaldo będą skorzy do promowania konkurencji swoich własnych krajów - tłumaczy ekspert.

- W przypadku 2034 roku to może być bardziej realne. Poza tym Arabia Saudyjska organizuje Igrzyska Azjatyckie właśnie w tym roku. Saudyjczycy i sam książę Mohammed bin Salman są bardzo ambitni. Kusi ich wizja zorganizowania obu imprez w jednym roku, choć mundial zrobią najpewniej z Grecją i Egiptem. Według mnie nie porwą się na 2030 rok, skoro mogą z pompą zorganizować dwa ważne wydarzenia cztery lata później - kończy Mieszko Rajkiewicz.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Michniewicz podgrzał atmosferę. Wskazał nowego selekcjonera?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty