Podczas ostatniego mundialu w Katarze reprezentacja Francji broniła tytułu wywalczonego w 2018 roku w Rosji. Do końcowego sukcesu zabrakło niewiele, bowiem Trójkolorowi przegrali w finale po rzutach karnych z Argentyną.
Nie wypełni nowego kontraktu?
31 grudnia 2022 roku dobiegła końca umowa Didiera Deschampsa, który prowadzi Francję od 2012. Ostatecznie doszło do przedłużenia jego kontraktu, który będzie obowiązywał przynajmniej do czerwca 2026 roku.
- Naprawdę chciał kontynuować swoją pracę. Jego motywacja okazała się kluczowa. Będziemy razem do końca Euro 2024 i potem zobaczymy - stwierdził prezes francuskiej federacji w programie "Bartoli Time" w RMC Sport.
ZOBACZ WIDEO: Nagranie z imprezy Messiego trafiło do sieci. Hit!
Tym samym możliwe jest, że Deschamps nie wypełni swojego kontraktu. Wszystko będzie uzależnione od kolejnego wielkiego turnieju, który odbędzie się za półtora roku. Najpierw jednak Trójkolorowych czeka rywalizacja w eliminacjach, w grupie B ich rywalami będą reprezentacje Holandii, Irlandii, Grecji oraz Gibraltaru.
"Nawet bym nie zadzwonił"
W programie tym poruszono także plotki, jakoby Zinedine Zidane miał zastąpić na tym stanowisku starszego rodaka. Prezesa zapytano również o potencjalnego pracodawcę byłego szkoleniowca Realu Madryt.
- Miał on wielu zwolenników. Niektórzy tylko czekali na zwolnienie Deschampsa, by jego miejsce zajął Zidane - przyznał otwarcie sternik federacji.
- Zidane w Brazylii? Nie wiem, zaskoczyłoby mnie to. Jednak robi, co chce, to nie jest moja sprawa. Nie miałem okazji się z nim spotkać, ale nigdy nie myśleliśmy o rozstaniu z Didierem. Niektórzy dziennikarze nie wiedzą o czym pisać i wolą zmyślać niż pisać prawdę - kontynuował.
- Co bym zrobił, gdyby Zidane spróbowałby się ze mną skontaktować? Nic, ale na pewno by tego nie zrobił. Gdyby tak postąpił, nie odebrałbym, a nawet bym się z nim nie skontaktował - zakończył wypowiedź na temat szkoleniowca przymierzanego do prowadzenia reprezentacji Francji.
Oburzenie po słowach prezesa
Wypowiedź sternika francuskiej federacji odbiła się szerokim echem w jego kraju. Wiele znanych osób w świecie piłki nożnej i nie tylko zabrała głos w sprawie słów, które Noel Le Graet wypowiedział w RMC Sport.
"Zidane to Francja, nie lekceważymy legendy w ten sposób" - odniósł się na Twitterze do słów prezesa Kylian Mbappe, gwiazda Paris Saint-Germain i reprezentacji Francji, a także król strzelców mistrzostw świata. Nie jest to pierwsza sytuacja, w której Mbappe ma nie po drodze z federacją. Miał on żal do niej po Euro 2020, kiedy to nie otrzymał wsparcia po rasistowskich obelgach pod jego adresem. Te pojawiły się po tym, jak nie wykorzystał on rzutu karnego w starciu ze Szwajcarią, w konsekwencji Trójkolorowi odpadli po serii "jedenastek" w 1/8 finału.
"Ja, kiedy usłyszałem słowa Graeta" - brzmiał wpis na tym portalu Djibrila Cisse, który wstawił swoje zdjęcie, na którym był rozczarowany. To pokazuje, że podziela on zdanie Mbappe.
"Zachwycasz mnie" - rozpoczął ironicznie swój wpis na Twitterze Franck Ribery, dodając do tego wymowne emotki konsternacji. "Z drugiej strony trzeba będzie szybko pomyśleć o konsultacjach" - nawiązał on do nadchodzących wyborów na prezesa francuskiej federacji. Na samym końcu dodał nazwisko Zidane'a, wzywając do szacunku dla wybitnego byłego piłkarza.
"Wypowiedzi znów na poziomie, tym razem z dodatkiem w postaci haniebnego braku szacunku, który boli nas wszystkich, dla legendy futbolu i sportu. 'Prezydent' federacji sportowej we Francji nie powinien tak mówić. Przepraszam za zbyt wiele słów o Z. Zidane" - napisała na ten temat Amelie Oudea-Castera, minister sportu we Francji. W podobnym tonie wypowiedzieli się również inni politycy z tego kraju.
Przeczytaj także:
Nie tak to powinno wyglądać. Lukas Podolski wyrzucony z boiska na turnieju charytatywnym
Były piłkarz Rakowa Częstochowa znalazł nowy klub