Guardiola zirytowany na konferencji. "To bzdury!"

Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Pep Guardiola
Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Pep Guardiola

Manchester City w czwartkowy wieczór pokazał charakter, odrabiając dwubramkową stratę i wygrywając ostatecznie z Tottenhamem 4:2. Mimo to, na pomeczowej konferencji prasowej, Pep Guardiola był wyraźnie zirytowany.

To nie jest najlepszy sezon Manchesteru City. Podopieczni Pepa Guardioli w połowie sezonu zajmują 2. miejsce w Premier League, tracąc już 5 punktów do prowadzącego Arsenalu przy jednym rozegranym meczu więcej.

Oddalająca się obrona mistrzowskiego tytułu sprawia, że w klubie zaczyna panować nerwowa atmosfera. Było widać to po Guardioli, który nie ukrywał swojej irytacji na pomeczowej konferencji prasowej po starciu z Tottenhamem. "Obywatele", choć ostatecznie mogli cieszyć się z wygranej (4:2), to do przerwy przegrywali 0:2.

- Pasja, ogień, wola zwycięstwa - tego wszystkiego brakowało nam od pierwszych minut - nie krył Guardiola. - Nasi fani również byli cicho przez pierwsze 45 minut. Byliśmy bardzo daleko od tego, jakim zespołem byliśmy kiedyś. Wiele rzeczy jest dalekich od ideału - dodawał.

- Oczekuję reakcji od całego klubu. Od organizacji, piłkarzy, sztabu. Jesteśmy wesołym zespołem, ale nie chce być wesołym zespołem. Chce pokonać Arsenal, ale jeżeli będziemy grać w taki sposób, Arsenal nas zniszczy - mówił Katalończyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: taka lewa noga to skarb. Pięknie to podkręcił!

Najbardziej jednak szkoleniowca wytrąciło z równowagi pytanie o brak europejskich trofeów Manchesteru City, który rzutuje na jego całą karierę w klubie.

- Odnieśliśmy wiele sukcesów. Ludzie mówią, że nie mamy sukcesów, bo nie wygraliśmy Ligi Mistrzów. To piep**enie! Wygraliśmy jednak wiele, w tym dwukrotnie dwa mistrzostwa kraju z rzędu rywalizując z Liverpoolem. Czym zatem jest sukces? - grzmiał Guardiola.

Czytaj także: 
FIFA podjęła decyzję. Szymon Marciniak pominięty
Koniec przepychanek. Media: jest decyzja ws. Memphisa Depaya

Źródło artykułu: WP SportoweFakty