Lata do Hiszpanii, ale wraca do Lwowa, gdzie mieszka i gdzie nad dachem jego domu latają rakiety. Pomaga wojsku, kupuje broń i zapewnia mieszkania znajomym z Charkowa.
Myron Markewicz, który 1 lutego obchodzić będzie 72. urodziny, aktywnie działa podczas wojny, którą 24 lutego 2022 roku rozpoczął Władimir Putin. Prezydentowi Rosji życzy... jak najgorzej.
- Ile to będzie jeszcze trwało? Zobaczymy, może ktoś załatwi tego karła z Kremla i coś się zmieni - mówi otwarcie w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego Onet".
Markewicz to bez dwóch zdań jeden z najbardziej znanych ukraińskich trenerów. Były nawet głosy, że miał objąć reprezentację Ukrainy po Andriju Szewczenko, ale sprawy potoczyły się inaczej.
ZOBACZ WIDEO: Świetny kandydat na selekcjonera kadry. Tylko nie ma telefonu
Teraz kwestie sportowe są na nieco dalszym planie. Kluczowa jest wojna z rosyjskim najeźdźcą, a Markewicz robi tyle, ile tylko może.
Wspólnie z rodziną przyjął pod dach 20 osób z Charkowa, gdzie kiedyś był trenerem drużyny Metalista. Mógłby na stałe wyjechać z Ukrainy m.in. do wspomnianej Hiszpanii, gdzie mieszkają jego wnuki, ale nie chce. Czuje, że ma swoją misję.
- Co pewien czas jeżdżę je odwiedzić. Ale potem zawsze wracam, bo jestem tu potrzebny. Kupujemy broń dla wojska. Chłopaki dzwonią i mówią nam, czego im potrzeba, a ja to kupuję - wyjaśnia.
- Drony, broń termobaryczną, wszystko, o co poproszą. Wykładam pieniądze, a ktoś to organizuje - dodaje. O szczegółach jednak mówić nie może, bo wszystko jest tajne.
Zobacz także:
Sprzedali gwiazdę za ogromne pieniądze. A potem taki gest!
Lewandowski straci rywala w Barcelonie? Klub wycenił napastnika