Pomocnik reprezentacji ostatni mecz w kadrze rozegrał w czerwcowym starciu Ligi Narodów z Walią. Był jednym z murowanych kandydatów do wyjazdu na mundial do Kataru, ale uraz mięśnia dwugłowego wykreślił go z notesu Czesława Michniewicza. 21-krotny reprezentant przygotowuje się teraz do wiosennej rundy Bundesligi z VfL Bochum.
Jacek Góralski był już z zespołem na obozie w Hiszpanii, a w ostatnich dniach trenował w Niemczech. Jego klub w sobotę zagra z Herthą Berlin i powalczy o wyjście z grupy spadkowej. Po 15 kolejkach Bochum jest przedostatnim zespołem tabeli i traci punkt do bezpiecznej strefy. Ostatni mecz w klubie Polak rozegrał w październiku.
W rozmowie z WP SportoweFakty mówi o powrocie do zdrowia po kontuzji, pobycie w Polsce i kandydatach do zastąpienia Czesława Michniewicza.
ZOBACZ WIDEO: Tyle chce zarabiać Josue w Legii. Oczekuje podwyżki
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Jak zdrowie przed pierwszym meczem w tym roku?
Jacek Góralski, reprezentant Polski, piłkarz VfL Bochum: Teraz już wszystko w porządku. Miałem cztery-sześć tygodni przerwy. Nie wiem, czy będę gotowy na pierwszy mecz. Nie wiem, jak trener ocenia moją formę. Czuję się dobrze i mam nadzieję, że na kolejne spotkania będę w pełni gotowy.
Coś trzeba jeszcze poprawić po zaleczeniu urazu?
Czuję się dobrze, ale trener powiedział, że muszę jeszcze popracować ze względu na duże zaległości treningowe. Mam pokazać, że zasługuję na miejsce w składzie.
Czy głowa odpoczęła po mundialu? Przyznawał pan, że trudno było oglądać kolegów z reprezentacji w telewizji.
Już o tym nie pamiętam. Skupiam się wyłącznie na tym, by dobrze przygotować się do sezonu i pomóc Bochum w utrzymaniu w Bundeslidze.
Pobyt w Polsce podczas rehabilitacji podniósł pana na duchu?
W takich sytuacjach to klub decyduje, gdzie i kiedy piłkarz może się leczyć. Według mnie najlepszym wyjściem jest dostanie zgody na powrót do swojego kraju i tam wracanie do zdrowia.
W rodzinnej Bydgoszczy spotkał się pan też z wychowankami domów dziecka.
Bardzo utożsamiam się z moim miastem. Tam się urodziłem, kocham je i wykorzystuję każdą okazję, by tam pomagać. Wiem, jak ciężko trzeba pracować, by osiągnąć sukces. Razem z władzami miasta zorganizowaliśmy takie spotkanie. Długo rozmawialiśmy z dziećmi, zrobiliśmy wspólny trening i zagraliśmy w piłkę. Zaprosiłem ich na kolejny mecz reprezentacji. Nie wiem, jak będzie wyglądała moja sytuacja w kadrze, ale chcę im taki wyjazd zorganizować.
Równie mocno niecierpliwi się pan na ogłoszenie nowego selekcjonera co kibice?
Też czekam na tę informację, ale nie niecierpliwię się. Prezes Cezary Kulesza wie, co robi, i na pewno podejmie dobrą decyzję.
Wyjawił ostatnio, że selekcjonerem będzie obcokrajowiec. A pan już wcześniej powiedział, że najlepszy byłby polski trener.
Bo to polscy trenerzy osiągali najlepsze wyniki z reprezentacją. Trener z zagranicy nigdy nie da takiej gwarancji. Mieliśmy ostatnio Paulo Sousę, który nie wyszedł z grupy mistrzostw Europy. Nikt nie był z tego zadowolony. Pamiętamy też, w jakich okolicznościach odszedł z kadry. Nie zmienię swojego zdania w tej kwestii.
Jak ocenia pan grupę eliminacji Euro 2024?
Będziemy faworytem, ale przeciwnicy też chcą dać z siebie jak najwięcej. Nie spodziewam się łatwych spotkań. Jeżeli będziemy chcieli wygrać grupę, będzie potrzebna koncentracja i walka w każdym meczu o komplet punktów.
Rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Pierwsza taka nominacja z Polski. "Tymi nożycami zapisałem się w historii futbolu"
Piłkarz Ekstraklasy przesunięty do juniorów. To może dużo kosztować klub