Marcin Popławski: Staniemy na rzęsach

Piłkarze Motoru Lublin nie rozpieszczają swoich kibiców. Ostatni punkt zdobyli 20 września w starciu z Wisłą Płock, a po raz ostatni strzelili bramkę tydzień później w Zabrzu. Od tego czasu trwa seria porażek lubelskiej jedenastki.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

W ostatnim meczu Motor uległ GKP Gorzów Wlkp. 0:1, a o wyniku zadecydował rzut karny podyktowany na początku drugiej połowy. - Myślę, że jeżeli traci się bramkę w 48. minucie to naprawdę ciężko jest zmobilizować się psychicznie i walczyć o korzystny wynik. I tak nie wyglądało to najgorzej w drugiej połowie. Staraliśmy się, mieliśmy przewagę i sytuacje. Czasami zabrakło zimnej krwi, bo chcieliśmy strzelać z 40. metrów na bramkę. Nie możemy się przełamać u siebie, aczkolwiek bardzo chciałbym podziękować kibicom, którzy dopingowali przez całe 90 minut - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mówi Marcin Popławski.

Lublinianom brakuje zdecydowania i precyzji pod bramką rywala. Strzały na ogół mijają cel i w stworzeniu zagrożenia niewiele pomagają stałe fragmenty gry, których szczególnie w ostatnim spotkaniu był dostatek. - Myślę, że co mecz mamy tyle stałych fragmentów i nie wiem dlaczego to nie wychodzi. W sumie nie wyglądamy najgorzej, bo piłka wchodziła w pole karne i było jakieś zamieszanie, ale niestety jakoś nie mogliśmy strzelić. Po raz kolejny nie byliśmy drużyną słabszą, a przegraliśmy - ocenia 29-letni zawodnik.

Nieskuteczność Motoru to nie nowość. Lubelska drużyna już w ubiegłym sezonie strzeliła najmniej bramek w I lidze, ale zazwyczaj poprawnie spisywała się w defensywie i dzięki temu do końca liczyła się w walce o utrzymanie. Teraz sytuacja wygląda zdecydowanie poważniej. - Kiedyś to przynajmniej jak nie strzelaliśmy, to traciliśmy najmniej bramek w lidze, a teraz to nie funkcjonuje tak, jak powinno. Drużyna była szykowana na II ligę, dwa czy trzy wzmocnienia to okazało się za mało. Organizacja jest, jaka jest i nie możemy cały czas zganiać na to - przekonuje najlepszy strzelec w historii Motoru.

Podopieczni Mirosława Kosowskiego są czerwoną latarnią ligi. Do ostatniej drużyny nad strefą spadkową - Podbeskidzia Bielsko-Biała tracą już osiem punktów, czyli więcej niż dotychczas udało się im zgromadzić. Mimo wszystko piłkarze Motoru starają się zmobilizować i postawili sobie swoiste ultimatum. - Koniecznie musimy zdobyć 10 punktów w tych pięciu ostatnich meczach. Będzie ciężko, ale staniemy na rzęsach, żeby je zdobyć, aby w rundzie wiosennej - jeżeli oczywiście drużyna rozpocznie następną rundę - była realna szansa na utrzymanie - uważa Popławski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×