Fanką piłki nożnej Natalia Ostrowska jest od najmłodszych lat, a w szczególności FC Barcelony. Już w szkole średniej w Warszawie, skąd pochodzi i gdzie mieszka, podjęła decyzję, że będzie studiować dziennikarstwo sportowe. Wymarzona praca stała się piękną rzeczywistością.
Dziś nie tylko pracuje w Polskim Związku Piłki Nożnej jako specjalista od mediów społecznościowych, ale także brała udział w projekcie Barca TV, w którym występowała jako zewnętrzna komentatorka meczów Ligi Mistrzów z udziałem Roberta Lewandowskiego.
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Pani obecna praca w PZPN oraz w Barca TV to spełnienie młodzieńczych marzeń?
Natalia Ostrowska, specjalistka mediów społecznościowych PZPN, Barca TV: Od zawsze chciałam pracować w sporcie. Już w szkole średniej wiedziałam, że chcę studiować dziennikarstwo sportowe. Później trochę to ewoluowało w kierunku mediów społecznościowych, ale nadal jest to związane ze sportem. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że moja obecna ścieżka zawodowa jest czymś, z czego jestem bardzo dumna. Marzenia się spełniają. W poprzednim roku mogłam towarzyszyć kadrze podczas mundialu w Katarze, a także zostałam zaproszona do FC Barcelona.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion
Od dziecka interesowała się pani piłką nożną?
Tak, a pierwszymi takimi najbardziej wyraźnymi wspomnieniami jest dla mnie mundial 2006 roku w Niemczech. Wcześniej jeszcze trochę kojarzę mundial w Korei i Japonii. Można powiedzieć, że od najmłodszych lat przejawiałam zainteresowania trochę mało kobiece. W dzisiejszych czasach to się zmienia, coraz więcej kobiet interesuje się piłką nożną. Mamy coraz więcej dziennikarek sportowych, a także piłka kobieca jest bardziej doceniana. Idzie to w dobrym kierunku.
Na czym polegała pani praca w Barca TV?
Zostałam zaproszona do programu, który emitowany jest na oficjalnym kanale Youtube FC Barcelony. Transmitowany jest on także za pośrednictwem Barca TV+ oraz na Facebooku. Był to format typowy dla telewizji włoskich czy hiszpańskich. Polegało to na tym, że byłam w studiu razem z trzema innymi osobami. Nasze reakcje na mecz FC Barcelony były transmitowane na żywo w połączeniu z komentarzem eksperckim. Program ten uzupełniony był oczywiście o wypowiedzi trenera z konferencji prasowych, relacje reportera, który był bezpośrednio na boisku.
W Polsce raczej takiego formatu się nie spotyka?
Rzeczywiście, to format bardziej popularny w takich krajach jak Włochy czy Hiszpania. W Polsce wydaje mi się, że Kanał Sportowy próbował kiedyś czegoś podobnego. Generalnie polegało to na relacji live, w której pokazywano nasze reakcje na to, co dzieje się na boisku.
To była jednorazowa przygoda, czy dłuższa współpraca?
Byłam tam przy okazji wszystkich meczów Ligi Mistrzów z udziałem FC Barcelony. Te mecze cieszą się największym zainteresowaniem obok El Clasico. Sam program emitowany był dzień przed meczem i w dniu meczowym. W październiku zeszłego roku pojawiłam się tam bodajże sześć razy. Debiutowałam przy okazji losowania grup Ligi Mistrzów w sierpniu, a ostatni raz gościłam tuż przed mundialem w listopadzie.
Jak pani trafiła do Barca TV? To był casting czy szukano Polki po tym, jak do FC Barcelony trafił Robert Lewandowski?
Ładnych parę lat temu wysłałam swoje CV do FC Barcelony, aplikując na stanowisko do tworzenia klubowych social mediów. Wtedy nie udało mi się tam dostać. Po jakimś czasie skontaktowała się ze mną osoba z Barca Studios, które jest odpowiedzialne za telewizję klubową i strefą audiowizualną. Zapytali, czy chciałabym wziąć udział w castingu i dołączyć do takiego formatu programu w ich telewizji.
Długo się pani chyba nie zastanawiała?
Musiałam to jednak przemyśleć, bo moją intencją nie było absolutnie rezygnowanie z dotychczasowej pracy w Polskim Związku Piłki Nożnej. Udało się na szczęście to wszystko zgrać i w ten sposób dołączyłam do Barca TV jako zewnętrzny komentator. Przy rekrutacji usłyszałam, że moim dodatkowym atutem jest to, że jestem Polką.
Domyślam się, że miało to związek z Robertem Lewandowskim?
Jak najbardziej. Do FC Barcelony dołączył nasz rodak, który jest gwiazdą światowego futbolu, a z racji tego, że pracuję również dla polskiej federacji, zostałam dostrzeżona. To niewątpliwie zadziałało na moją korzyść i to właśnie mi zaproponowano udział w tym projekcie. Proszę zwrócić uwagę, że odkąd odszedł Leo Messi, Barcelona nie miała takiej wiodącej gwiazdy z najwyższej półki. Pedri czy Gavi są jeszcze bardzo młodzi. Gdy przyszedł Robert Lewandowski, to od razu zrobił się wielki boom na naszego rodaka.
Czym on się przejawiał?
Choćby tym, że najbardziej sprzedawały się koszulki z nazwiskiem Lewandowski. W sklepie klubowym Barcelony zdarzały się na początku sytuacje, że brakowało literek, by nadrukować nazwisko kapitana reprezentacji Polski. Ilekroć byłam w Barcelonie, miałam prośby, żeby zakupić koszulkę i początkowo odbijałam się od ściany. Wyprzedawały się one od razu.
Ponadto Polacy pielgrzymują wręcz na mecze FC Barcelony?
Jak najbardziej. Naszych rodaków bywa naprawdę wielu na Camp Nou. W oficjalnym sklepie pracownicy pytają klientów przy kasie, skąd przyjechali. Kiedy słyszą, że z Polski, tylko uśmiechają się i kiwają głową, bo zainteresowanie naszych rodaków Lewandowskim jest ogromne.
Koszulek z nazwiskiem naszego rodaka w sklepie Barcelony jest najwięcej…
W tej chwili koszulki z nazwiskiem Lewandowski są już nadrukowane w sklepie. To świadczy o popycie akurat na koszulkę tego piłkarza. Można je kupić bez problemu. W przeszłości taka sytuacja dotyczyła Messiego, Iniesty i niewielu innych, największych klubowych gwiazd.
W czym jeszcze przejawia się ten boom na Lewandowskiego?
Choćby w odbiorze programów w telewizji klubowej. Z tego, co się dowiedziałam, Polska figurowała w ścisłej czołówce krajów pod względem oglądalności, choćby tych programów, w których ja uczestniczyłam. To też o czymś świadczy. Camp Nou i Barcelona, od czasu pojawienia się tam Lewandowskiego, stała się miejscem pielgrzymki fanów futbolu z Polski. Ma na to wpływ jeszcze jedna kwestia.
Związana z modernizacją Camp Nou?
Dokładnie. Camp Nou zostanie zamknięte, a FC Barcelona będzie grała na Stadionie Olimpijskim Montjuic, który może pomieścić znacznie mniej kibiców. Dla klubu są to ogromne straty finansowe z każdego dnia meczowego. Straci także na tym sklep klubowy, muzeum FC Barcelony. Nie dziwi zatem, że wiele osób chce skorzystać z okazji i zobaczyć Lewandowskiego na Camp Nou. Mają jeszcze na to czas przez kilka miesięcy.
Przed tym, jak trafiła pani do Barca TV, mieszkała pani w Hiszpanii? Rozumiem, że posługuje się pani płynnie językiem hiszpańskim.
W Hiszpanii na stałe mieszkałam w latach 2018-2021. Teraz jestem trochę tu, trochę tam. Nadal jednak uważam, że część mnie jest właśnie tam i Barcelona zawsze będzie moim domem. W Hiszpanii skończyłam studia magisterskie na kierunku dziennikarstwo sportowe. Później zaczęłam pracę w Mediapro, jednej z większych w Europie firm zarządzających kwestiami audiowizualnymi. Mediapro świadczy swoje usługi dla ligi hiszpańskiej. Języka zaczęłam się uczyć na letnich kursach językowych. Przez rok uczęszczałam na lekcje tego języka w liceum. Dużo uczyłam się sama, czytając hiszpańską prasę. Nic tak nie pomaga człowiekowi w nauce języka, jak przebywanie w danym kraju. To pozwoliło mi zdobyć wysoki poziom znajomości języka hiszpańskiego.
Ta FC Barcelona chyba też nieprzypadkowo?
To był zawsze klub bardzo bliski mojemu sercu. Na moje 18. urodziny tata zabrał mnie na mój pierwszy mecz Barcelony, którym zresztą był El Clasico. I to w wyjątkowym sezonie 2014/15. Był to pierwszy sezon Luisa Enrique, w którym Barcelona wygrała tryplet. To drugi najbardziej historyczny sezon Barcy po tym pierwszym Pepa Guardioli 2008/09.
Miłością do Barcelony zaraził panią tata?
Tak. Sam w młodości grał w piłkę. Klub, który najbardziej oglądał i mu kibicował, to była właśnie FC Barcelona. Od niego zaraziłam się tą pasją, którą później sama rozwijałam i pielęgnowałam.
To lepszej pracy na świecie nie mogła pewnie sobie pani wymarzyć?
Bez wątpienia. Moje otoczenie znajomych czy przyjaciół mówi właśnie, że osiągnęłam coś, o czym mówiłam już dziesięć lat temu, kiedy chodziłam do pierwszej klasy liceum. Decyzję o swojej drodze zawodowej i tym, że chcę zajmować się dziennikarstwem sportowym, podjęłam w 2014 roku, oglądając mundial w Brazylii. Osiem lat później pojechałam na mistrzostwa świata w Katarze.
Gdyby kilka lat temu, ktoś pani powiedział, że w FC Barcelonie będzie grał Robert Lewandowski, a pani będzie występowała tam w klubowej telewizji jako komentatorka meczów z udziałem Polaka, uwierzyłaby pani w taki scenariusz?
Uznałabym to za niemożliwy scenariusz. Jeżeli już mówiło się o Lewandowskim w kontekście Hiszpanii, to wymieniano Real Madryt. Cieszę się, że tak się wydarzenia potoczyły, co miało także wpływ na moje życie zawodowe.
Rozmawiał Maciej Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Ronald Araujo nie traci nadziei przed El Clasico
Lewandowski wsparł poważnie chorego Samuela