Chimeryczny w ostatnim czasie Śląsk Wrocław nie będzie miło wspominał wyjazdu do Częstochowy na mecz z Rakowem. Lider PKO Ekstraklasy nie dał gościom najmniejszych szans, zwyciężając 4:1.
Po spotkaniu opiekun gości Ivan Djurdjević zaskoczył. - To nie był nasz najgorszy mecz. Graliśmy po prostu z drużyną, która była bardzo mocna - stwierdził. - Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki mecz. Dobrze w niego weszliśmy. Wiedzieliśmy, że będziemy cierpieć w niskim pressingu. Byliśmy świadomi, że Raków jest mocny, pewnych rzeczy nie przeskoczymy - dodał.
Po pierwszej połowie sytuacja wrocławian nie wyglądała tak źle. O wysokiej porażce zadecydował fatalny początek 2. części. - Szkoda pierwszej bramki. Wydawało się, że mieliśmy ataki rywala pod kontrolą. Raków dobrze czyta, co dzieje się na boisku.
W przerwie uczulaliśmy, aby się nie podpalać. Raków tylko na to czekał. Przy 2:0 rzuciliśmy się do przodu i gospodarze to wykorzystali - podsumował.
Swój zespół chwalił trener Rakowa Marek Papszun. - Duży szacunek dla całej szatni. To dwudziesty mecz bez porażki, włączając spotkania w Pucharze Polski. To duża sztuka. Pamiętajmy, że jeszcze nic nie wygraliśmy w sezonie. Wchodzimy w decydującą fazę, liczę na powrót kontuzjowanych zawodników do zdrowia. Mieliśmy mecz pod kontrolą. Brakowało nam jednak cierpliwości. Mogliśmy z 1. połowy wyciągnąć więcej. Po przerwie zagraliśmy z większą determinacją i jakością. Cieszy, że zespół jest w formie. Dobrze, że teraz gramy w sobotę, będziemy mogli odpocząć - ocenił szkoleniowiec wicemistrzów Polski.
Czytaj także:
Ruch Chorzów liderem Fortuna I ligi! Kalka już nie działa
Przełamanie Wisły na piasku. Warta sama utrudniła sobie życie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! Porównują go do Messiego