Wojna w Ukrainie na pełną skalę toczy się od 24 lutego 2022 roku, po tym jak Władimir Putin wydał rozkaz do ataku na sąsiednie państwo. Jednak już osiem lat wcześniej moskiewski dyktator dokonał bezprawnej aneksji Półwyspu Krymskiego i zaczął wspierać separatystów w Doniecku i Ługańsku, wpływając na integralność terytorialną Ukrainy.
Nielegalna aneksja Krymu została potępiona przez opinię międzynarodową, pojawił się natomiast problem dotyczący klubów sportowych. W roku 2015 UEFA utworzyła Krymską Priemjer-Ligę, by w ten sposób zakończyć spór dotyczący, w którym państwie mają rywalizować piłkarze tamtejszych drużyn. Do rozgrywek zgłoszono osiem ekip.
Po ośmiu latach od tych wydarzeń, gdy Ukraińcy odpierają bestialskie ataki Rosjan, Krym okazuje się kluczowy dla rosyjskiej machiny wojskowej. Prowadzą przez niego szlaki logistyczne dla armii Putina, za sprawą których może ona łatwo przerzucać żołnierzy i sprzęt. Dlatego wśród wojskowych ekspertów pojawiają się opinie, że ewentualna wiosenno-letnia kontrofensywa Ukrainy powinna rozpocząć się od próby wyzwolenia Półwyspu Krymskiego z rąk okupanta.
ZOBACZ WIDEO: Kuriozalny gol Szachtara na stadionie Legii. Rakicki strzelił bramkę... pośladkami
Tymczasem kluby należące do Krymskiego Związku Piłki Nożnej zgłosiły chęć rywalizacji w rosyjskich rozgrywkach i nie chcą dłużej uczestniczyć w sztucznym tworze, jakim jest Krymska Priemjer-Liga.
- Nasze kluby złożyły już dokumenty do Rosyjskiej Ligi Piłkarskiej i trwa ich proces licencyjny. Nasza dokumentacja została zaakceptowana w przypadku wszystkich ośmiu drużyn w zakresie gry w pierwszej albo drugiej lidze - powiedział portalowi sports.ru. Siergiej Borodkin, prezes Krymskiego Związku Piłki Nożnej.
- Czy krymskie kluby są gotowe do gry w Rosji w przyszłym sezonie? To kolejna kwestia, którą musimy rozwiązać. Myślę, że wszystkie nasze drużyny są na to przygotowane i mają poziom I ligi - dodał Borodkin.
Na integrację rozgrywek Rosji i Krymu naciskać ma rosyjski minister sportu, Oleg Matytsin. Wprawdzie krymskie kluby ryzykują, iż zostaną ukarane przez FIFĘ albo UEFĘ, ale przedstawicielom reżimu Władimira Putina to nie przeszkadza. - Wierzę, że znajdziemy wspólny język z panem ministrem. Jest tyle sankcji względem rosyjskiego sportu, że nie mamy nic do stracenia - powiedział w R-Sport Siergiej Aksionow, samozwańczy premier nieuznawanej Autonomicznej Republiki Krymu.
Czytaj także:
- Lewandowski szykuje się do powrotu. Powiało optymizmem
- Oficjalnie: prokuratura oskarżyła FC Barcelonę!