Przed tygodniem Goncalo Feio najpierw zwyzywał rzeczniczkę prasową, a potem zaatakował fizycznie prezesa klubu. Paradoksalnie nie trener, a Paulina Maciążek i Paweł Tomczyk nie pełnią swoich obowiązków po tym incydencie.
Większościowy udziałowiec Motoru Lublin Zbigniew Jakubas postanowił pozostawić szkoleniowca na stanowisku, co wywołało spore kontrowersje. Portugalczyk poprowadził zespół w sobotnim meczu eWinner II ligi.
Podopieczni Feio sprawili niemałą niespodziankę wygrywając 1:0 z wiceliderem tabeli, KKS-em 1925 Kalisz. Szalę zwycięstwa na korzyść Motoru przechylił Kacper Wełniak.
- Po raz kolejny ta szatnia okazała się wyjątkowa. Piłkarze potrafili odciąć się od wszystkiego i wykonać swoją pracę mega profesjonalnie, z dużym charakterem i jednością. Mamy w drużynie ludzi, którzy bardzo szanują się nawzajem. Nigdy nikt nie był sam. Teraz mogę powiedzieć, że ja też nie byłem sam. Drużyna, sztab, klub i kibice byli ze mną. Udowodniliśmy sobie, że jesteśmy mocną grupą - podkreślił na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Fernando Santos wprost o problemach reprezentacji Polski. "Tak trudno jeszcze nie miał"
Po karygodnym incydencie Feio pojawił się na spotkaniu z dziennikarzami wraz z Jakubasem, podczas którego przeczytał jedynie krótkie oświadczenie z kartki. Przypomnijmy, że Komisja Dyscyplinarna PZPN wszczęła postępowanie przeciwko opiekunowi Motoru - więcej TUTAJ.
- Napisano poro kłamstw a mój temat w tym tygodniu. Całkowicie współpracuję z Komisją Dyscyplinarną PZPN, żeby w jak najlepszy sposób wyjaśnić całą sytuację - oświadczył.
Czytaj także:
Wygrana zespołu Krystiana Bielika. Pech Polaka. Drużyna Michała Helika bliżej degradacji
Reprezentant Polski w nowej roli. Nie zapomniał o swoich korzeniach