Mateusz Klich jasno o reprezentacji Polski. "Jestem za stary na takie dramaty"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Mateusz Klich
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Mateusz Klich

Z powodu konfliktu z selekcjonerem, nie dostał powołania na mundial w Katarze. - Mam nadzieję, że nowy trener nie obrazi się na mnie - mówi w wywiadzie dla WP Mateusz Klich. Opowiada także o pożegnaniu z angielskim Leeds United i grze w USA.

Mateusz Klich zimą tego roku odszedł z Leeds United do ligi amerykańskiej i podpisał trzyletni kontrakt z D.C. United. Odejście z angielskiego klubu było dla niego trudną decyzją - Klich spędził w Leeds najlepszy czas w karierze, dlatego nie było łatwo opanować emocje podczas pożegnania.

Klich zaczął jednak nowy rozdział w USA i - jak deklaruje - chce wrócić do reprezentacji Polski. Piłkarz nie pojechał z kadrą na ostatnie mistrzostwa świata z powodu konfliktu z trenerem Czesławem Michniewiczem. Zawodnik ma nadzieję, że znajdzie się wśród powołanych na marcowe mecze eliminacji Euro 2024 z Czechami (24.03) oraz Albanią (27.03).
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Popłakałeś sobie podczas pożegnania z kibicami Leeds United.

Mateusz Klich: To było coś wielkiego i bardzo to przeżywałem. Mam w Leeds przyjaciół, mieszkanie, wszystko mieliśmy z rodziną poukładane. Sześć lat w jednym miejscu to jednak bardzo dużo, odzwyczaiłem się od przeprowadzek i zmiany klubów. Dużo płakałem, zwłaszcza gdy ludzie do mnie pisali. Kibice prosili, żebym nie odchodził.

Tu już nawet nie chodziło o to, co mogę dać drużynie w lidze, bo jestem coraz starszy i najlepszy sezon w Premier League był za mną. Poza boiskiem byłem dużą postacią w klubie i w szatni, wszyscy lubili mieć mnie koło siebie. Nawet chłopaki z drużyny powtarzali, żebym się nie wygłupiał i tego nie robił.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: butelki, petardy i noże. Przerażające nagranie z meczu

Planowałeś wyjazd do USA?

Chciałem dokończyć kontrakt w Leeds i wyjechać za 1,5 roku. Przed sezonem wiedziałem, że nie będę podstawowym zawodnikiem i czekają mnie wejścia z ławki rezerwowych. Zgodziłem się na taką rolę i sam byłem ciekaw, jak sobie z nią poradzę. Ja lubię grać w piłkę i chcę to robić jak najczęściej.

Przez pierwsze kilka meczów wyglądało to jeszcze nieźle, czułem się OK. Później zaczęliśmy grać bardzo słabo i wydaje mi się, że powinienem dostać kilka szans gry od pierwszej minuty meczu. Nie dostałem jednak żadnej, na co byłem zły.

Ławka zaczęła cię parzyć.

Widziałem, że trener kombinuje ze składem, rzuca innych graczy po różnych pozycjach, a mnie nie bierze w ogóle pod uwagę, choć na przykład we wcześniejszym spotkaniu zagrałem dobrze. W końcu zacząłem się denerwować. Wyszła czysta ambicja.

Choć trener Jasse Marsch wspominał, że wcale nie na rękę było mu twoje odejście. Musiałeś negocjować z klubem?

Klub zachował się super. Nikt nie chciał, żebym odchodził, ale rozumieli moją decyzję. Zresztą, ja do końca w stu procentach też nie byłem przekonany, że dobrze robię.

Latem też byłeś bliski odejścia.

Tak, miałem ofertę wypożyczenia z Holandii, ale stwierdziłem, że nie ma co. Koniec końców, to nie było złe rozwiązanie, ale "ogony" w każdym spotkaniu ligowym w Leeds zaczęły mnie męczyć. Z czasem nie dawało mi to spokoju.

Zżyliśmy się ze wszystkim ludźmi związanymi z Leeds United. Ja dawałem z siebie 150 procent w każdym meczu, a tego fani nie zapominają. Podobnie jak zawsze będą mieli w pamięci ekipę, która w 2020 roku wywalczyła awans do Premier League - pewnie będą nam za to wdzięczni do końca życia, bo na awans czekali 16 lat.

Leeds to twoje miejsce na ziemi?

Mam 195 meczów w Leeds i podczas rozwiązania kontraktu powiedziałem naszym dyrektorom, że jeszcze wrócę po te pięć spotkań. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy.


Twój najbardziej szalony mecz w Leeds?

Nigdy nie zapomnę porażki z Wigan u siebie 1:2. Walczyliśmy o awans z Championship, oni byli w dole tabeli. Na początku spotkania ich zawodnik dostał czerwoną kartkę, ale przegraliśmy ten mecz i nasz stadion zamarł. To był bardzo ważny moment sezonu, mentalnie straciliśmy szansę na zajęcie miejsca dającego bezpośredni awans. Nigdy więcej nie słyszałem, by na Elland Road panowała taka cisza.

To też w sumie najgorsze wspomnienie. A najlepsze?

Mecz ze Stoke City. Rozbiliśmy głównego faworyta do awansu 3:1, strzeliłem pierwszego gola. Kolejne: pierwsza bramka w Premier League z Liverpoolem. Gol z karnego strzelony Łukaszowi Fabiańskiemu. Napisałem mu później: "Fajnie się stało - jednego karnego obroniłeś, a ja jednego wykorzystałem". Przypomnę tylko, że jedenastka została powtórzona, bo "Fabian" wyszedł z linii. Najpierw źle strzeliłem, ale miałem jeszcze jedną szansę i trafiłem. Jako drużyna mieliśmy wiele "come backów" - choćby spotkanie z Birmingham City w Championship wygrane 5:4.

A stadion, na którym poczułeś się jak pan piłkarz?

Na pewno Anfield, Old Trafford. Bardzo duże wrażenie robi obiekt Tottenhamu. Na Arsenalu jest najlepsza murawa na świecie. Stadion Manchesteru City też jest ogromny, ale tam czułem się jak w teatrze - kibice tylko się przyglądali. Dostaliśmy u nich 0:7 i nawet nie było wrzawy.

Ja zawsze lubiłem grać na żywych obiektach. Elland Road się do takich zalicza czy stadion Aston Villi. Ogień był na Crystal Palace i Nottingham Forest. Tam czułem angielski klimat.

A stadion "kurnik"?

Stary obiekt Brentford był dramatyczny. Mieli taką toaletę, że gdy usiadłeś na sedesie, to nie można było zamknąć drzwi, bo kolana wystawały. Krzyczało się: "zajęte".

Gdy byłeś na urlopie, a koledzy na mundialu w Katarze, zadzwonił Wayne Rooney. Musiał przekonywać do wyjazdu do Stanów?

Chciałem spróbować MLS, życia w Ameryce, znaleźć się w fajnym mieście. No i wiadomo, że gdy telefonuje do ciebie Wayne Rooney, to na pewno pomaga podjąć decyzję.

Bardzo zachwalał ciebie, namawiał?

Właśnie on nie jest trenerem, który słodzi i mówi, że super wyglądasz w treningu, a później na ciebie nie stawia. Takich miałem w przeszłości. Rooney jest konkretny w przekazie. Zauważyłem, że D.C. jest podobnym klubem do Leeds. To zasłużony klub, który dawno nic nie wygrał, więc fajnie byłoby to zmienić.

Mateusz Klich rozegrał dotąd trzy mecze w barwach D.C. United - wszystkie w pełnym wymiarze czasowym
Mateusz Klich rozegrał dotąd trzy mecze w barwach D.C. United - wszystkie w pełnym wymiarze czasowym

Pierwsze wrażenia z pobytu w USA?

Podoba mi się. Na razie jestem sam. Magda z córką zostały w Anglii, mamy jeszcze kilka spraw do załatwienia. Chodzę sobie na NBA. Mam nadzieję, że Wizards dojdą do play-offów, walczą chłopaki. Po klubie oprowadził mnie Marcin Gortat. Odezwałem się do niego po tym, gdy przyjechałem do Waszyngtonu. Zabrał mnie na mecz, na kolację. Marcin pokazał mi "co i jak".

Mam zwyczaj, że w nowym mieście szukam "swoich" punktów - kawiarni, lokali z dobrą kuchnią, bo lubię zjeść na mieście. W zeszłym tygodniu przyleciał do mnie pies, więc nie nudzi mi się już tak bardzo. Jeździmy sobie po parkach.

Codziennie przejeżdżam obok Białego Domu i Pentagonu. Nie byłem tu wcześniej, wydawało mi się, że Biały Dom jest bardziej na uboczu Waszyngtonu, tymczasem jest w samym centrum miasta. Od zawsze chciałem trafić do Ameryki, więc na pewno wykorzystam ten czas  także po to, by dużo tu zobaczyć.

Co na przykład?

W tamtym tygodniu poleciałem na dwa dni do Nowego Jorku i zobaczyłem Rockefeller Center i World Trade Center plus klasyczne, turystyczne miejsca. Robi to wrażenie, bo człowiek widział to wcześniej tylko na filmach. Z rodzinką na pewno chcemy wybrać się nad wodospad Niagara, polecimy też do Kalifornii.

Do której ligi porównasz MLS?

Przed transferem wszyscy mówili mi, że się zdziwię. Przyznaję - jest tu naprawdę wielu utalentowanych graczy z Ameryki Południowej. Jeżeli chodzi o umiejętności, to są na poziomie Premier League, choć wiadomo, że w Anglii jest szybsze tempo gry. Najlepsze drużyny MLS walczyłyby w Championship (drugi poziom rozgrywkowy w Anglii - przyp. red.) o awans, a w Premier League byłyby w dole tabeli. W Ameryce chodzi jednak o coś innego.

To znaczy?

O to, by ludzie przychodzący na stadion, dobrze się bawili. Mają padać bramki i ma być ciekawie. To mi się podoba, bo można się pobawić, a nie skupiać na "przesuwaniu" w jedenastu czy bronieniu 0:0.

To lepszego startu sezonu nie mogłeś mieć. Wygraliście z faworytem i strzeliłeś efektownego gola z daleka.

Fajny debiucik. Pokonaliśmy Toronto 3:1, oni płacą największe pensje w lidze. A co do gola - "naszło" mi dobrze i piłka wpadła do bramki. Mam nadzieję, że strzelę więcej goli, bo tego oczekują ode mnie kibice.

O tym golu było chyba głośniej w Leeds niż w Stanach.

Podobała mi się reakcja z Leeds na post D.C. United. Mój nowy klub napisał: "Witamy w domu". Oni odparli: "Prawdziwy dom ma w Anglii".

Teraz do Polski będziesz miał trochę dalej niż z Wysp. A od reprezentacji jesteś daleko?

Ja siebie z kadry nie skreśliłem. Zrobił to poprzedni trener. Jestem gotowy, gram 90 minut co tydzień, czym mówię nowemu selekcjonerowi: "Jestem".

Klich ma 41 meczów w reprezentacji Polski i grę na Euro 2020. Ostatnie spotkanie w kadrze rozegrał we wrześniu ubiegłego roku z Walią w Lidze Narodów
Klich ma 41 meczów w reprezentacji Polski i grę na Euro 2020. Ostatnie spotkanie w kadrze rozegrał we wrześniu ubiegłego roku z Walią w Lidze Narodów

Stęskniłeś się za kadrą?

Pewnie, każdy chce grać w reprezentacji. Mam nadzieję, że nowy trener nie obrazi się na mnie tak jak poprzedni.

A za co obraził się Czesław Michniewicz?

Wiesz, jestem za stary na takie "dramaty" i nie chcę roztrząsać sprawy za pośrednictwem mediów. Dla mnie to była głupota, ale cóż - było jak było. (Klich nie chce mówić, o co poszło, był jeszcze w kadrze w meczach eliminacji do mundialu - przyp. red.).

Na twitterze od razu zauważono, że polubiłeś informację profilu PZPN o zwolnieniu Czesława Michniewicza.

Polubiłem, bo chcę wrócić do kadry, a z poprzednim trenerem byłoby o to trudno.

A jak oglądało ci się mundial w Katarze?

Normalnie, nie stresowałem się. Widziałem wszystkie mecze. Wyszliśmy z grupy, co zresztą później zostało odnotowane jako duży sukces.

Tylko premie cię ominęły!

No szkoda. Ale ja bym oddał premię, całą!

Żartujemy, ale szczęście w nieszczęściu jest takie, że nie uczestniczyłeś w tym, co działo się wokół reprezentacji po mistrzostwach.

Zrobił się niezły bałagan i chyba tak najlepiej to skomentować.

Po zwolnieniu Czesława Michniewicza pojawiła się informacja, że nowym selekcjonerem może zostać Marcelo Bielsa, z którym pracowałeś w Leeds.

Szczerze? Nie wyobrażam sobie, żeby trener Bielsa przyszedł pracować do Polski. Oceniam to racjonalnie.

Ale ciebie raczej zobaczymy w Warszawie w najbliższy poniedziałek?

To się okaże 17 marca - w dniu ogłoszenia powołań. Na razie jestem spakowany, ale na mecz wyjazdowy do Nowego Jorku.

Tak zmienił się Bayern po odejściu Lewandowskiego. "Kiedyś mówiło się jedno"

Reprezentant Polski w potrzasku. Co z przyszłością Sebastiana Szymańskiego?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty