To było kapitalne El Clasico. Znakomicie otworzył mecz Real Madryt, który już w 9. minucie cieszył się z prowadzenia po bramce samobójczej rywali. Później jednak FC Barcelona przeszła do ataku. I przed przerwą wyrównała po golu Sergiego Roberto.
Wszystko rozstrzygnęło się w doliczonym czasie. Robert Lewandowski uruchomił Alejandro Balde przepięknym podaniem piętką. Ten podał do Francka Kessiego, który nie zmarnował stuprocentowej okazji. Ostatecznie FC Barcelona wygrała 2:1.
- W 2. połowie dobrze graliśmy, kilka razy zaatakowaliśmy ich pole karne. Potem ten anulowany gol… Szkoda. W końcówce zostawiliśmy im sporo miejsca do atakowania, wyprowadzili kontrę i strzelili decydującą bramkę - tłumaczy Thibaut Courtois.
ZOBACZ WIDEO: Kryzys "Lewego"? Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #33
- Długo graliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy gola na 1:0. Do końca 1. połowy kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, ale to oni zdobyli bramkę w ostatniej akcji pierwszej części. Szkoda, że nie dowieźliśmy prowadzenia do przerwy. Kto schodzi do szatni, przegrywając 0:1, rzadko wygrywa. Taki jest futbol - dodaje.
Dzięki tej wygranej Duma Katalonii ma już 12 punktów przewagi nad drugim Realem Madryt. Jest już bardzo blisko mistrzostwa kraju.
- Będziemy walczyć do końca, ale różnica jest duża. To już cztery mecze, które musimy wygrać, a oni przegrać. Nie ma rzeczy niemożliwych, ale odrobienie tej straty będzie bardzo trudne. W tej sytuacji musimy wygrać Copa del Rey - kończy Belg.
Czytaj więcej:
Stadion oszalał. Magiczne zagranie "Lewego" (wideo)