- Dla mnie, z punktu widzenia zdrowia mentalnego, nie było innego rozwiązania. Wiedziałem, że męczę się sam w sobie, wiedziałem, że ludzie dookoła się męczą, bo nie byłem prawdziwym Janem Bednarkiem, który jest radosny, szczęśliwy - wyznał w listopadzie w wywiadzie udzielonym portalowi meczyki.pl Jan Bednarek.
W ten sposób tłumaczył swoją dość zaskakującą decyzję o zmianie otoczenia na pół roku przed mundialem. Z Southampton, w którym od dłuższego czasu miał ugruntowaną pozycję, przeszedł do Aston Villi.
- Było bardzo ciężko. To nie jest tak, że chciałem zmienić klub, bo sobie to wymyśliłem. Nie było innego wyjścia. Dla mnie mentalnie to był okrutnie trudny czas - wyznał 26-latek.
Jego przygoda z drużyną z Birmingham nie była udana. Zagrał dla Aston Villi raptem cztery razy i stracił miejsce w składzie reprezentacji Polski. Na mundialu w Katarze był tylko rezerwowym. Najważniejszy cel jednak zrealizował - odżył. - Był problem, ale czas leczy rany, idę do przodu i jestem szczęśliwy - mówił.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"
Taki stan rzeczy może cieszyć zarówno kibiców Southampton, do którego Bednarek wrócił po pół roku i znów jest ważnym elementem drużyny, jak i fanów reprezentacji Polski, w której byłego zawodnika Lecha Poznań czeka bardzo poważny egzamin.
Potwierdzić dyspozycję z klubu
Fernando Santos nie może narzekać na nadmiar szczęścia na początku swojej przygody z polską kadrą. Liczne urazy reprezentantów powodują, że Portugalczyk musiał mocno kombinować przy powołaniach. Jednym z największych nieobecnych podczas marcowych meczów będzie Kamil Glik, który dochodzi do siebie po operacji kolana. To oznacza, że rolę lidera defensywy będzie musiał przejąć Jan Bednarek.
- Kiedyś musiało do tego dojść. Myślę, że Janek jest świadomy, że to będzie jego pierwszy tak poważny egzamin. Jednak to on z tego środka obrony jest najbardziej doświadczony. W całym bloku obronnym to on i "Bereś" (Bartosz Bereszyński) mają najdłuższy staż w kadrze. Jego rola w drużynie narodowej się zmieni. Czas, by jego dojrzałość została przełożona na mecze reprezentacji. Przede wszystkim potrzebna będzie odpowiedzialność. To jest bardzo istotne dla filaru bloku defensywnego - mówi WP SportoweFakty były reprezentacyjny obrońca Tomasz Kłos (69A).
Dla Bednarka rola lidera defensywy nie powinna być jednak niczym nowym. Podobną pełni bowiem ostatnimi czasy w Southampton, w którym jego partnerem na środku jest 21-letni Armel Bella-Kotchap. Co ważne, Polak za swoją grę jest chwalony przez miejscowych dziennikarzy.
- Początkowo miał problemy z ustawianiem się. W ostatnich meczach pokazał jednak zdolności przywódcze i lepsze opanowanie z piłką przy nodze. Kiedyś, czy to w klubie, czy w reprezentacji zdarzało mu się ulegać emocjom, natomiast teraz zdaje się być nieco bardziej spokojny. Dobrze organizuje grę w obronie - mówił nam Jacob Tanswell z "The Athletic" (więcej TUTAJ).
O formę mającego za sobą najtrudniejszy okres w karierze Bednarka spokojny jest także Kłos. - Dzisiaj Janek jest zawodnikiem grającym od dechy do dechy. On sam doskonale wie o tym, że brak występów w poprzedniej rundzie sprawił, że nie grał na mistrzostwach świata. Dzisiaj jednak jest to Janek, który wygrywa ważne mecze w Premier League, który jest filarem Southampton i mam nadzieję, że będzie też takim filarem w naszej reprezentacji. W tej chwili na to zasługuje - stwierdza.
Kto drugi?
To, jak Bednarek poradzi sobie w roli szefa bloku obronnego, to jednak nie jedyne zmartwienie, które może trapić polskich kibiców. Jeszcze większym problemem może być to, kogo Fernando Santos zdecyduje się postawić obok niego.
Jakub Kiwior, który w ostatnim czasie był podstawowym obrońcą kadry, po transferze do Arsenalu dopiero powoli wchodzi do drużyny i jak dotąd rozegrał w niej 75 minut, z czego lwią część w meczu Ligi Europy ze Sportingiem, za który spotkał się ze sporą krytyką. Warto jednak zaznaczyć, że z taką oceną nie zgadzał się chociażby Josh Holland z portalu football.london.
- Widać, że jest to piłkarz na przyszłe lata, ale jego występy w Katarze czy Spezii pokazały już, że jest w stanie grać na wysokim poziomie. Uważam, że większość rzeczy w Lizbonie zrobił dobrze i poza jedną sytuacją, nie pomylił się ani razu - mówił na naszych łamach (więcej TUTAJ).
Nie zmienia to jednak faktu, że dziś Kiwior daleki jest od rytmu meczowego. O to, jak duży wpływ może to mieć na defensora, zapytaliśmy Kłosa, który w reprezentacyjnej obronie rozegrał 69 spotkań.
- Miesiąc-dwa bez gry jest jeszcze do zaakceptowania. Nie widać wówczas aż tak wielkiej zmiany. Jednak później już te momenty bez gry, brak cotygodniowej powtarzalności, styku z piłką, powodują, że wkrada się niepewność. Zamiast odpowiedzialności nieraz pojawia się bojaźń. A z takimi elementami na pewno nie można kierować grą danych formacji na poziomie reprezentacyjnym - mówi nasz rozmówca.
Problem w tym, że jeżeli nie Kiwior, to opcje są bardzo ograniczone. Chwalony w Belgii Kamil Piątkowski (więcej TUTAJ), doznał urazu w ostatnim meczu ligowym i wiadomo już, że mimo powołania, nie zjawi się na zgrupowaniu. W takim wypadku, oprócz awaryjnie dowołanego Bartosza Salamona, w odwodzie jest jedynie Paweł Dawidowicz.
- Pierwszy jednak do gry z Bednarkiem gdzieś tam wciąż jednak nasuwa się Kiwior. Chociażby dlatego, że jest lewonożny. Patrząc na to, że raczej trener Santos będzie grał czwórką z tyłu, to ta dwójka pasuje mi najbardziej. Oczywiście Dawidowicz też jest chwalony we Włoszech... Myślę, że dopiero zgrupowanie da odpowiedź trenerowi. Nie jestem w stanie jednoznacznie wskazać, kto by najlepiej dziś pasował do Bednarka. Gdybym jednak miał to zestawiać, to ze względu na to, jak się wpasował do reprezentacji, postawiłbym na Kiwiora - mówi nam Tomasz Kłos.
O tym, na kogo ostatecznie postawi Santos, przekonamy się już w piątek. Początek pierwszego meczu reprezentacji Polski, przeciwko Czechom, zaplanowano na godzinę 20:45.
Bartłomiej Bukowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Złoty But: Lewandowski jest coraz niżej
- Borek uderzył w Michniewicza. "Pic na wodę"