Nowy selekcjoner już przed debiutem ma trudne zadanie do rozwiązania. Kamil Glik miesiąc temu przeszedł operację kolana, dopiero wraca do pełni sił i dlatego nie został powołany. Kolejnym problemem jest zdrowie Jana Bednarka, którzy przyjechał na zgrupowanie z urazem żeber.
- Doskwiera mu ból, ale to twardy facet i jest do dyspozycji trenera. Sebastian też pojawił się na treningu. Rywale zawsze będą chcieli wykorzystać problemy zdrowotne. Będzie takie ryzyko w przypadku występu Janka, ale jesteśmy na to gotowi - uspokajał przed wylotem do Pragi Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN.
Glik i Bednarek to dwaj najbardziej doświadczeni obrońcy. Pierwszego nie ma z kadrą, występ drugiego stoi pod dużym znakiem zapytania. Wcześniej ze zgrupowania wyjechał Kamil Piątkowski, który regularnie gra w KAA Gent. Dlatego Santos dowołał Bartosza Salamona z Lecha Poznań. Do tego ma do dyspozycji jeszcze dwóch środkowych obrońców - Pawła Dawidowicza z Hellasu Werona i Jakuba Kiwiora, który po transferze do Arsenalu jest przyspawany do ławki rezerwowych.
Były obrońca reprezentacji, Bartosz Bosacki, w rozmowie z WP SportoweFakty analizuje kadrową sytuację Polaków oraz apeluje o zakończenie dyskusji na temat premii dla piłkarzy za występ w mundialu w Katarze. Wróciła ona tuż przed startem zgrupowania. Skomentował ją przed meczem w Pradze Robert Lewandowski.
- Chcę przeprosić kibiców, że jako kapitan nie powstrzymałem we właściwym momencie wydarzeń, które przeobraziły się w "aferę premiową" podczas mundialu w Katarze - powiedział na konferencji przed meczem z Czechami.
A potem dodał: - Od początku ta sprawa nie była dla nas poważna i realna. Mieliśmy jednak kilka okazji, żeby przerwać ten temat. Można to było inaczej załatwić, ale tak się nie stało. Zapłaciliśmy za to dużą cenę. Przeżyliśmy w Katarze świetne chwile, ale w sprawie premii nie zrobiliśmy wszystkiego, jak potrzeba.
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Czy to już moment, że sytuacja w obronie kadry jest tak niepokojąca, że powinniśmy panikować?
Bartosz Bosacki, 20-krotny reprezentant Polski, uczestnik MŚ 2006:
To nie jest komfortowa sytuacja, ale takie w reprezentacji się zdarzają. Myślę, że na tyle doświadczony trener jak Fernando Santos sobie z tym poradzi. Na pewno taką sytuację przewidział przy powołaniach.
Jednak w obronie brakuje doświadczonego trzonu. Kamil Glik nie dostał powołania, Jan Bednarek trenuje z urazem żebra, a Jakub Kiwior, który był objawieniem mundialu, nie gra regularnie po transferze do Arsenalu. Wsparcie doświadczonych kolegów pomaga w grze obronnej czy to mit?
Oczywiście, że jest ono potrzebne, ale wszyscy powołani zawodnicy prezentują odpowiedni poziom. Kiwior już został sprawdzony na najważniejszej imprezie. Dlaczego dalej nie stawiać na niego i na innych? Wszyscy grają w dobrych klubach z dobrymi zawodnikami i dostają powołanie po to, by wykorzystali swoje doświadczenie w reprezentacji. Trener Santos na pewno ma pomysł, jak zareagować. I nie mówię tylko o problemach w obronie.
Większy problem byłby, gdyby do kontuzjowanego Arkadiusza Milika dołączył - odpukać - Robert Lewandowski i jeszcze ktoś z ataku. Wtedy byłaby panika na poziomie rozważań, czy nie odwołać meczu z Czechami. Ale to jest przecież szansa dla innych piłkarzy. Oni czekają, żeby się pokazać. Sam przez wiele lat w kadrze miałem rolę rezerwowego na ławkę lub trybuny. Czekałem na moment, kiedy w końcu będę mógł zagrać. Jest nowe rozdanie i każdy chce się dobrze pokazać. Według mnie to tylko podniesie poziom naszej drużyny w najbliższych meczach.
Czy tak doświadczony i utytułowany trener to ktoś, kogo potrzebuje kadra po burzliwych tygodniach po mundialu w Katarze?
Zdecydowanie. Od początku kibicuję Fernando Santosowi w Polsce. Wydaje mi się, że to dobry wybór. Widzę jego podobieństwo do Leo Beenhakkera, z którym pracowałem. Wprawdzie początek naszej pracy nie był dla mnie najlepszy, ale kiedy już lepiej się poznaliśmy, okazało się, że to jeden z najlepszych trenerów, z którymi pracowałem. Życzę, żeby trenerowi Santosowi powiodło się w Polsce. Mam nadzieję, że będzie chciał on coś udowodnić po pracy z Portugalią i zbuduje kolejną dobrą drużynę. Ciągle mówimy o potencjale i myślę, że Santos jest odpowiednim człowiekiem do wykorzystania tego potencjału w pełni.
Czy cisza medialna, brak rozmów piłkarzy z mediami, które przekazują informacje kibicom, to dobry ruch?
Nie wiem, jaka atmosfera była w kadrze w trakcie mundialu. Teraz wychodzą nowe historie na ten temat. Dziwne, że pojawiły się tuż przed zgrupowaniem. Nie mam opinii na ten temat. To trener rządzi w drużynie i podjął konkretną decyzję. Rzucanie kamieniami w zespół, rozmowa o kłótni o premie mogłyby zrobić jeszcze większy szum przed ważnym spotkaniem. Nie krytykuję decyzji trenera. Ma on u mnie duży kredyt zaufania i liczę, że jego decyzje będą dobre.
Wasz zespół podczas mundialu w 2006 nie potrzebował premii od premiera ani nie kłócił się o nią.
Ani ja, ani pan, ani też większość ludzi, którzy dziś o tym rozmawiają, nie wiedzą, jak naprawdę to wyglądało w zespole. Powinniśmy dać z tym spokój. Pieniądze nie zostały wypłacone, nikomu też nie zostały zabrane. Trener postanowił się od tego odciąć. Reprezentacja potrzebuje spokoju. A uderzanie teraz w chłopaków jest niepotrzebne. Mundial w Katarze był kilka miesięcy temu, a 2006 rok był już bardzo dawno.
Najmniejsze konsekwencje historii z premią ponoszą ci, którzy przyszli do drużyny i rzucili hasło bez konkretów. O nich się dziś nie mówi. A mówi się o piłkarzach i trenerze. To jest nowa drużyna, nowy sztab i nowi chłopacy dołączyli do reprezentacji. Po co mają w tym uczestniczyć i odpowiadać na pytania o to, czy gdyby byli na mundialu, to czy wzięliby premię? To nie jest potrzebne kadrze. Ona potrzebuje ciszy, dobrej atmosfery i kredytu zaufania, że mogą zrobić dobry wynik w eliminacjach.
rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Mecz 1. kolejki eliminacji Euro 2024 Czechy - Polska w piątek o godz. 20:45. Transmisja meczu w TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport Premium 1 oraz na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj też:
"Oni się boją". Santos popełnił ogromny błąd?
Błysk "Lewego", a potem ważny gol. Hiszpan zwraca uwagę na jedną rzecz