Najpierw było celne podanie piętą Roberta Lewandowskiego do Alejandro Balde, który z lewej strony boiska dograł piłkę na środek pola karnego do Francka Kessie'ego. Pomocnik bezbłędnie wykończył akcję i w doliczonym czasie gry trafił na 2:1 dla Barcelony w ligowym El Clasico. Ta akcja zwiększyła przewagę ekipy Xaviego w tabeli nad Realem do 12 punktów. Jego ekipa nie potknęła się na najtrudniejszym wirażu i wjechała na autostradę do mistrzostwa. Do rozgrywek zostało 12 kolejek.
Po słabszym okresie, także spowodowanym urazem, Robert Lewandowski znów zwrócił na siebie uwagę. Polak co prawda gola nie strzelił, ale przy obu bramkach miał udział, bo najpierw dobrze dośrodkował i była to akcja, po której Barca wyrównała, a w końcówce meczu to właśnie on miał kluczowy udział przy trafieniu na 2:1. Lewandowski - i słusznie - zebrał za to duże pochwały.
To rzuciło się w oczy
Te opinie podziela Joan Tejedor, komentator radiowej stacji "Cadena SER", który na Camp Nou oglądał El Clasico. W rozmowie z WP SportoweFakty zwraca uwagę na jedną rzecz w tej sytuacji.
ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie
- Ta akcja dobrze pokazuje, czym jest teraz Barcelona - mówi. - Akcję zaczął Lewandowski, czyli gwiazda i najbardziej doświadczony zawodnik tej drużyny. Asystował Balde, wychowanek. A gola strzelił Kessie, który przyszedł do klubu za darmo. Z takich filarów składa się teraz drużyna: z gwiazd, których sprowadzenie kosztowało wiele wysiłku, wychowanków i drugoplanowych aktorów, którzy nie zawodzą w kluczowych sytuacjach - dodaje.
Żeby ściągnąć Lewandowskiego, Barcelona musiała pozyskać fundusze na opłacenie kontraktów i zarejestrowanie zawodników. Dokonywała tego, sprzedając prawa do swoich spółek. W ten sposób udało się też pozyskać m.in. Julesa Kounde czy Raphinhę. Za darmo przyszli Kessie i Andreas Christensen, który w niedzielę odegrał ważną rolę.
- W ostatnim El Clasico, gdy Barca w meczu Pucharu Króla wygrała w Madrycie 1:0, Barcelonie brakowało czterech podstawowych piłkarzy: Christensena, Pedriego, Ousmane'a Dembele i Lewandowskiego - zwraca uwagę Tejedor. - Teraz nadal brakowało Pedriego, z którym drużyna gra najlepszy futbol. Ale pozostali sprostali wyzwaniu. Piłkarzom pomogła też atmosfera, każdy kibic pchał ich do przodu - mówi komentator "Cadena SER".
"Oni zachowali rozsądek"
Niemal cała publiczność przeżywała mecz razem z drużyną. Przy ważnych momentach dla Realu były gwizdy albo grobowa cisza, a w chwilach triumfu krzyki radości i poruszenie stadionu.
- To była dobra atmosfera, ale nie jedna z tych najbardziej uderzających. Myślę że kibice zachowali się po prostu rozsądnie. Sytuacja nie była jasna po ujawnieniu afery ze współpracy klubu z Negreirą, byłym wiceszefem sędziów, a prezydent popełnił błąd wskazując zewnętrzych wrogów. Tymczasem publiczność zachowała rozsądek i skupiła się na meczu - ocenia Joan Tejedor, komentator "Cadena SER".
Z Barcelony Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Co za zagranie Lewandowskiego! Akcja na wagę zwycięstwa Barcy z Realem
Dudek doszukuje się oszustwa. Tak skomentował nieuznanego gola dla Realu