Polacy nie odrobili lekcji. "Wiedzieliśmy, że będzie taki początek"

Getty Images / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski
Getty Images / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski

Na początek eliminacji Euro 2024 Polska poniosła bolesną porażkę z Czechami (1:3). - Jeżeli grasz z taką drużyną, musisz od początku być skoncentrowany. Obudziliśmy się trochę za późno - mówił Przemysław Frankowski na antenie Polsatu Sport Premium 1.

Nie tak kibice wyobrażali sobie nowe rozdanie w reprezentacji Polski. W pierwszym meczu eliminacji Euro 2024 reprezentacja Polski przegrała 1:3 z Czechami i skomplikowała sobie sprawę w walce o awans.

Fernando Santos zaufał między innymi Przemysławowi Frankowskiemu, który spędził 90 minut na placu gry. Skrzydłowy nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego Biało-Czerwoni stracili dwa gole w tak krótkim odstępie czasu.

- Byliśmy przygotowani i wiedzieliśmy, że będzie taki początek. Ciężko coś powiedzieć teraz, bo ledwo co się mecz zaczął, a my już przegrywaliśmy 0:2. Trudno było wrócić z tego szoku. Dwie bramki ustawiły spotkanie, co tu dużo mówić. W dniu meczu była odprawa. Wiedzieliśmy, że wykonują takie wrzuty z autu. Było widać, że jednak nie do końca byliśmy na to przygotowani, bo straciliśmy pierwszą bramkę, z rozpędu strzelili nam drugą. To była lekcja - oznajmił Frankowski przed kamerą Polsatu Sport Premium 1.

Po zmianie stron honorową bramkę dla Polski zdobył Damian Szymański. Wcześniej na listę strzelców po stronie gospodarzy wpisali się kolejno: Ladislav Krejci, Tomas Cvancara oraz Jan Kuchta.

ZOBACZ WIDEO: Zaczęła krzyczeć do Messiego na autostradzie. Tak zareagował

- Wiadomo, druga połowa nie była najgorsza, ale jeżeli grasz z taką drużyną, to musisz od początku być skoncentrowany, nam tego po prostu zabrakło. Obudziliśmy się trochę za późno. Było też trochę pozytywów i tym będziemy się kierować. Nie ma co się poddawać, chodzić z głową spuszczoną, tylko w poniedziałek mamy kolejny mecz - podkreślił kadrowicz.

Frankowski jest przekonany, że poniedziałkowe spotkanie z Albanią będzie wyglądało diametralnie inaczej. Po blamażu w Pradze należy jednak spodziewać się zmian w podstawowej "jedenastce".

- Jestem takim typem zawodnika, że mogę poradzić sobie na wielu pozycjach. Moją domeną są bardziej boki. Dla mnie najważniejsza jest drużyna i tam, gdzie trener mnie wystawi, dam z siebie maksa. Mamy na tyle doświadczonych zawodników, że uda nam się pozbierać. Nie będzie łatwo, ale trzeba jak najszybciej zmazać plamę z tego wieczoru - zakończył.

Czytaj także:
Santos nie może tego zrobić. Polacy nie są gotowi
Mocne słowa Piotra Zielińskiego. "Nie można tak grać"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty