Oba zespoły zapunktowały na początku eliminacji Euro 2024. Mołdawia poprawiła się w drugiej połowie i uratowała remis 1:1 w meczu z Wyspami Owczymi. Czechy ekspresowo zdobyły dwubramkowe prowadzenie w spotkaniu z Polską i w ostatecznym rozrachunku zwyciężyły 3:1. W poniedziałek w Kiszyniowie toczyła się walka o pierwsze miejsce w tabeli na zakończenie marcowego zgrupowania.
Selekcjoner Czech dokonał dwóch zmian w jedenastce w porównaniu z meczem przeciwko Polakom. Nie mógł skorzystać z Ladislava Krejciego i Alexa Krala z przyczyn zdrowotnych. Niezależnie od tego nasi południowi sąsiedzi byli faworytami. Na początku wieku rozegrali już jeden dwumecz z Mołdawią w eliminacjach mistrzostw Europy. W dwóch wygranych spotkaniach strzelili siedem goli i nie stracili bramki.
Czesi tym razem nie zdobyli wcześnie gola, a ich pierwsze akcje kończyły się niedokładnymi podaniami. Kiedy piłka uciekała gościom, gospodarzom nie spieszyło się z ponownym wprowadzeniem jej do gry. Mołdawia nie narzucała wysokiego tempa, podchodziła z respektem do przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące opinie nt. Roberta Lewandowskiego. Oto co napisali Hiszpanie
Już w 14. minucie Mołdawianie stracili zawodnika. Podstawowy napastnik Vitalie Damascan opuścił boisko z powodu urazu, który był konsekwencją groźnego zderzenia z Tomasem Holesem. Selekcjoner nie ma powodu do zadowolenia, ale mobilizował żywo do walki z Czechami rezerwowego Maxima Cojocaru.
W 25. minucie Mołdawia miała najlepszą szansę na strzelenie gola Czechom. Spanikowali nasi południowi sąsiedzi po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a uderzenia w kierunku ich bramki oddali Vaeceslav Posmac oraz Serafim Cojocari. Nerwowo w pobliżu linii bramkowej interweniowali goście, ale jakoś zapobiegli nieszczęściu.
Momentami Czesi grali aż za spokojnie. Powolne, banalne, przewidywalne rozegrania nie wystarczyły do rozmontowania defensywy przeciwnika. Zaczęło się spieszyć pogromcom Polaków, ponieważ pierwsza połowa nadawała się do zapomnienia. Dopiero w doliczonym do niej czasie zapachniało golem, a Tomas Soucek trafił z bliska w poprzeczkę Mołdawii.
W kwadransie po przerwie była jedna dogodna szansa na zdobycie prowadzenia dla Czech. Przypomniał o sobie Tomas Cvancara, którego uderzenie z kilkunastu metrów zostało sparowane ponad poprzeczkę przez czujnego Doriana Raileana.
Takich pojedynczych przebłysków Czechów było za mało. Pokazali oni w Kiszyniowie zdecydowanie gorszą twarz niż w piątek w Pradze. Zrobili za mało, żeby strzelić chociaż jednego gola jednemu z europejskich maruderów. Stanęło na remisie.
Składy:
Mołdawia: Dorian Railean - Ioan-Calin Revenco (82' Sergiu Platica), Artur Craciun, Victor Mudrac, Veaceslav Posmac, Serafim Cojocari - Nichita Motpan (59' Virgiliu Postolachi), Vadim Rata, Mihail Caimacov - Ion Nicolaescu (82' Victor Stina), Vitalie Damascan (14' Maxim Cojocaru)
Czechy: Jiri Pavlenka - Tomas Holes, Jakub Brabec, Vaclav Jamelka - Vladimir Coufal, Tomas Soucek, Antonin Barak (73' Petr Sevcik), David Jurasek - Tomas Cvancara, Adam Hlozek (83' Ondrej Lingr), Jan Kuchta (73' Mojmir Chytil)
Żółte kartki: Caimacov (Mołdawia) oraz Coufal, Sevcik (Czechy)
Sędzia: Daniel Schlager (Niemcy)
Czytaj także: "Stworzysz historię". Wielkie słowa prezydenta Barcelony
Czytaj także: To im się udało. Barcelona oryginalnie nazwała Lewandowskiego