Od hitu rozpoczęła się 29. kolejka Premier League. Mecze Manchesteru City z Liverpoolem w poprzednich sezonach decydowały o tytule. W bieżącym sytuacja wygląda inaczej. Mistrzowie Anglii muszą gonić prowadzący Arsenal. Z kolej gracze The Reds cały czas mają nadzieję, że zagrają w Lidze Mistrzów.
W potyczce w Manchesterze od początku sporo się działo. Piłkarze nie kalkulowali. Więcej z gry mieli zawodnicy Pepa Guardioli. W 15. minucie Riyad Mahrez tuż obok słupka uderzył z rzutu wolnego z ok. 17 metrów. Klarowniejszej okazji na objęcie prowadzenia miejscowi sobie nie stworzyli.
Konkretniejsi byli wybrańcy Juergena Kloppa. W 17. minucie Diogo Jota urwał się obronie gospodarzy. W polu karnym odegrał do Mohameda Salaha. Egipcjanin uderzył precyzyjnie przy słupku.
ZOBACZ WIDEO: Gromy spadły na Lewandowskiego. "Schowany do szafy"
Od tego momentu przewaga City nie podlegała dyskusji. Mistrzowie Anglii szukali wyrównania. Brakowało im jednak precyzji. W kilku dogodnych sytuacjach gospodarze kiksowali. Tak było do 27. minuty, kiedy Ilkay Gundogan zagrał na lewo do Jacka Grealisha, a ten wyłożył piłkę pięć metrów przed bramką Julianowi Alvarezowi. Strzał był już tylko formalnością.
Gospodarze po wyrównującym trafieniu ruszyli po drugą bramkę. Nie byli jednak w stanie poważniej zagrozić Liverpoolowi. Na boisku było nerwowo. Kilka razy gracze obu drużyn spięli się. Sędzia panował nad wydarzeniami na placu gry.
2. połowa świetnie rozpoczęła się dla graczy City. W 46. minucie Alvarez zagrał za plecy obrońców do Mahreza, ten odegrał na piąty metr do Kevina De Bruyne. Belg z bliska wpakował piłkę do siatki. To nie był koniec. Siedem minut później po raz kolejny ze świetnej strony pokazał się Alvarez, którego strzał zatrzymał na przedpolu Trent Alexander-Arnold. Do piłki dopadł Ilkay Gundogan i wpakował do bramki gości.
Przegrywając dwoma golami wciąż niewiele potrafili zdziałać gracze The Reds. Gospodarze mieli potyczkę pod kontrolą. Po godzinie gry powinno być 4:1. Uderzenie Grealisha na korner końcami palców wybił Alisson.
Zmian w obrazie gry nie przyniosły przeprowadzane zmiany. Nic nie potrafił zdziałać Liverpool. Gracze City utrzymywali się przy piłce i nie zamierzali jej oddawać gościom. W 74. minucie było już 4:1. Po raz kolejny gospodarze rozmontowali defensywę gości. W końcowej fazie akcji Grealish zagrał do De Bruyne, ten wycofał do partnera, który uderzył nie do obrony.
Do końca gospodarze nie pozwolili rywalom na wiele. Piłkarze City nie zamierzali oddawać Liverpoolowi piłki i dowieźli trzybramkowe prowadzenie do końca. Mistrzowie Anglii wciąż mogą myśleć o obronie tytułu. Natomiast Liga Mistrzów od drużyny Kloppa oddala się w coraz szybszym tempie.
Manchester City - Liverpool FC 4:1 (1:1)
0:1 - Mohamed Salah 17'
1:1 - Julian Alvarez 27'
2:1- Kevin De Bruyne 46'
3:1 - Ilkay Gundogan 53'
4:1 - Jack Grealish 74'
Składy:
Manchester City: Ederson - John Stones, Manuel Akanji,Ruben Dias, Nathan Ake - Rodri (82' Bernardo Silva), Ilkay Gundogan - Riyad Mahrez, Kevin De Bruyne, Jack Grealish (89' Cole Palmer) - Julian Alvarez.
Liverpool FC: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Ibrahima Konate, Virgil van Dijk, Andrew Robertson (69' Kostas Tsimikas)- Harvey Elliott (69' Alex Oxlade-Chamberlain), Fabinho, Jordan Henderson - Mohamed Salah (69' Darwin Nunez), Cody Gakpo (82' James Milner), Diogo Jota (69' Roberto Firmino).
Żółte kartki: Rodri (City) oraz Salah (Liverpool).
Sędzia: Simon Hooper.
[multitable table=1494 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]
Czytaj także:
Chelsea jest wściekła. Nie chce oddać piłkarza Barcelonie
Nowy kandydat na następcę Conte