Ivan Djurdjević rozszyfrował Davida Badię. "Lechia nie za bardzo nam zagrażała"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Ivan Djurdjević
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Ivan Djurdjević

W końcówce meczu Lechii Gdańsk ze Śląskiem Wrocław fantastyczną okazję miał Patryk Szwedzik, ale spalił się w sytuacji sam na sam z Dusanem Kuciakiem. Ostatecznie padł wynik bezbramkowy.

Z jednej strony Śląsk Wrocław nie pokazał w Gdańsku nic, grał ultradefensywnie przez praktycznie cały mecz, natomiast w samej końcówce miał tą jedną, wymarzoną okazję. Po szybkim rozegraniu rzutu wolnego na połowie Lechii oko w oko z Dusanem Kuciakiem znalazł się rezerwowy Patryk Szwedzik, ale zachował się fatalnie, uderzył źle i ostatecznie Śląsk wyjechał z północy kraju z zaledwie jednym punktem.

Szwedzik pojawił się na boisku w drugiej połowie, zmieniając bezbarwnego Caye Quintanę, choć trener Ivan Djurdjević bronił Hiszpana. - To jest lekka nagonka. Jakikolwiek problem jest w drużynie, to wszędzie jest Caye. On jest naszym napastnikiem, a nie mamy ich zbyt wielu. Patryk jest młody i widzieliśmy w tej sytuacji, jak się zachował. Zabrakło mu doświadczenia. Quintana w pierwszej połowie grał przyzwoicie. Walczył, biegał - przyznał trener Śląska.

To była jedna z nielicznych szans wrocławian w meczu z Lechią. - Oni mieli swoje problemy, a my swoje. Nowy trener Lechii jest Hiszpanem, a oni charakteryzują się tym, że chcą grać w ataku pozycyjnym. Tak też to wyglądało w poprzednich zespołach, które prowadził trener David Badia. W pierwszej połowie wybieraliśmy momenty wyższego i niższego pressingu. Lechia nie za bardzo nam zagrażała. Były może dwie, trzy akcje, gdy Rafał Leszczyński obronił w swoim stylu - komentował Djurdjević.

ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź

- Wiedzieliśmy, że będziemy musieli w tym meczu cierpieć i cierpieliśmy. Spodziewaliśmy się, że będzie jedna okazja, którą trzeba będzie wykorzystać, ale niestety to się nie udało. Z drugiej strony skutecznie broniliśmy, nie straciliśmy gola, a jeden punkt w walce o utrzymanie to mały krok do przodu - dodał szkoleniowiec.

Zdradził też, że trener Badia został przez niego rozszyfrowany. Podczas analiz sztab Śląska nie skupiał się na poprzednich meczach Lechii, a na tych, które w ostatnim czasie prowadził hiszpański szkoleniowiec. - Oglądaliśmy kilka meczów drużyn trenera Badii i spodziewaliśmy się, że Lechia zagra czwórką obrońców oraz dwoma środkowymi pomocnikami: szóstką i ósemką. To było widoczne. Zależało nam na utrudnieniu gry tym pomocnikom i zmuszeniu do rozgrywania piłki przez środkowych obrońców, którzy mają z tym problemy - przyznał Djurdjević.

CZYTAJ TAKŻE:
Premier pomylił Stadion Śląski z obiektem przy Cichej 6? Zaskakujące słowa w Siemianowicach Śląskich
Przełamanie Lewandowskiego. Niecodzienny gol Polaka [WIDEO]

Komentarze (0)