Sytuacja Lechii Gdańsk na osiem kolejek przed końcem sezonu 2022/23 nie jest - mówiąc delikatnie - zbyt dobra. Drużyna znajduje się w strefie spadkowej i gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. Sobotni mecz ze Śląskiem Wrocław raczej nie wlał optymizmu w serca gdańskich kibiców.
Co prawda Lechia przez ponad 70 proc. czasu gry utrzymywała się przy piłce, wymieniła ok. 700 podań, ale nie była w stanie strzelić zwycięskiego gola.
Debiutujący na ławce trener David Badia miał mieszane odczucia. - Nie jestem szczęśliwy, bo straciliśmy dwa punkty, ale zawodnicy pokazali, że idziemy w dobrym kierunku. Podobało mi się podejście do meczu, przejście z obrony do ataku - powiedział Hiszpan na konferencji prasowej.
- Kontrolowaliśmy mecz, utrzymywaliśmy się przy piłce na połowie przeciwnika. Gdy Śląsk próbował atakować, to umiejętnie blokowaliśmy jego akcje - dodał.
Mimo tak dużej przewagi gdańszczanie nie stworzyli sobie wielu stuprocentowych sytuacji. Co zrobić, żeby w kolejnych meczach strzelać gole? - To proste. Trzeba umieścić piłkę w siatce. Gramy w ten sposób, żeby wykreować więcej szans. Nie chcemy ograniczać się do długich podań albo jakichś przypadkowych sytuacji. Nie zwracam uwagi na liczbę podań, nie interesuje mnie czy jest ich 600, 700 czy tysiąc. Musimy być bardziej efektywni w polu karnym przeciwnika. Jestem pewien, że gdybyśmy wygrali, to wszyscy byliby zadowoleni z naszej gry, z kontroli spotkania, z postawy w defensywie. Stworzyliśmy wystarczająco sytuacji, by zgarnąć komplet punktów - podsumował trener Lechii.
CZYTAJ TAKŻE:
Ivan Djurdjević rozszyfrował Davida Badię. "Lechia nie za bardzo nam zagrażała"
Papszunowi puściły nerwy. "Ku***, jak wy pracujecie"
ZOBACZ WIDEO: To nowy bohater kadry. Padły słowa o transferze