Łukasz Chrzanowski: Radosny dzień nam nastał

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Odkąd pamiętam bawili (i zarazem dziwili) mnie ludzie i to, co dzieje się w ich głowach. Po kilku latach obserwacji życia ludzkiego przestali mnie dziwić, aż do ostatnich wydarzeń. Wydaje się, że opinia publiczna jest wielce zdziwiona tym, że nie pojedziemy na Mundial w RPA. Brak naszej obecności tam jest tylko i wyłącznie efektem długoletniej negatywnej pracy nad polską piłką. Jeśli człowiek znajduje się w hospicjum to nie oczekuje się tego, że nagle wstanie i zacznie tańczyć (chyba, że mamy do czynienia z cudem). Cudu nie było polska piłka jest tam gdzie jest.

W tym artykule dowiesz się o:

Na trzy lata przed największą piłkarską imprezą w kraju polska piłka jest w stanie agonalnym. Jeden z kandydatów do prowadzenia Polski 2012 o wdzięcznym pseudonimie "tymczasowy", prowadzi kadrę w sposób, który najbardziej trafnie określił wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Adam Olkowicz. Kwestia powoływania Piotrka Polczaka do kadry nie wywołuje u mnie gniewu, raczej współczucie. Pamiętam taki wywiad Tomasza Zahorskiego, w którym mówi, że jak tylko wyzdrowieje i zacznie grać chce wrócić do reprezentacji. Przez takie dziwne powołania ci biedni piłkarze naprawdę zaczynają wierzyć, że są "international level". Narażają się przy tym na śmieszność ogłaszając to wszem i wobec.

Kapitan reprezentacji naszego kraju ogłasza za to, że oczekuje dodatkowej (czyt. korupcyjnej) motywacji, aby wygrać mecz. W ciągu następnych dni w prasie wypowiadają się anonimowo inni reprezentanci. Wypowiedzi są w duchu: ,,Głupi Mariuszek, przecież takie rzeczy załatwia się po cichu”. Widać, tu ewidentne ubytki w wychowaniu Lewandowskiego. Oczywiście nie mówię o ciągotach do pozaregulaminowych premii. Mam na myśli raczej używanie słów, których się nie rozumie, co niewątpliwie świadczy o złym wychowaniu. Skąd Mariusz Lewandowski ma znać sens takiego słowa jak zaangażowanie? Przecież nie z autopsji?

Wybór nowego selekcjonera ciągle obraca się w kwestiach: Polak czy nie-Polak? Nikogo nie obchodzi, że w świecie futbolu za jedyne logiczne kryterium uznaje się trener kompetentny, a niekompetentny. Dyskusja z kimś z naszego ukochanego związku przypomina rozmowę ze wściekłą teściową, która zawsze ma rację lub z pacjentem szpitala w Tworkach. Żyją we własnym świecie, którzy tylko oni widzą i tylko ich wersja postrzegania rzeczywistości jest realna. Wszyscy inni to ONI, którzy prowadzą nagonkę i chcą ich oderwać od stołków.

W tym całym bagnie, w którym się maczamy widać przebłysk czystej wody. Lubię myśleć, że to dzięki kibicom obudzili się ci, którzy dawali bajońskie sumy na reklamę reprezentacji. Nie ma co ukrywać, że w całym tym piłkarskim biznesie nie chodzi o piękno duchowe, a o pieniądze. Jeśli jest na świecie doczesna siła, która może pomóc wygrzebać się naszej piłce z dołka to jest to kasa. Jawność finansowa w związku umożliwi kontrolę nad tym w jakim kierunku pójdzie polski futbol. Wtedy magicznym sposobem znajdą się pieniądze na szkolenie młodzieży. Podmioty takie jak Ekstraklasa S.A czy stacja pokazująca rozgrywki ligowe powinny naciskać na kluby, aby ich pieniądze były wydawane w należyty sposób. Tym samym od klubów również, należy wymagać przejrzystości finansowej.

To dopiero pierwsze kroki. Dużo jest do zrobienia dla rządzących. Uchwalenie prawa, które będzie zachęcać do inwestowania w sport i robienia wszystkiego, aby umiejętnie korzystać ze środków Unii Europejskiej w celu poprawienia piłkarskiej infrastruktury. W futbolu przyszedł czas fachowców. Związkiem powinien kierować profesjonalista, który będzie rozliczany ze swoich poczynań, a nie pseudo-społeczna grupa działaczy, których niekompetencja przerasta wszystko prócz chęci dbania o własne dobro. Potrzebny jest profesjonalista na stanowisku selekcjonera, który nie tylko poprowadzi reprezentację do EURO 2012, ale również stworzy system szkolenia, który zapewni nam chociaż jakąś racjonalną przesłankę, aby myśleć o silnej reprezentacji za jakieś 1,5 pokolenia.

Gdybyśmy mądrze wykorzystali ten czas to byłyby dla nas faktycznie radosne dni. Niestety, jak to w polskich realiach bywa szansa na odzyskanie normalności i wejście na dobrą drogę prowadzącą do celu, jest dość iluzoryczna. Gdyby jednak zacząć realizować sensowny plan krok po kroku, nasze dzieci mogłyby cieszyć się z gry lepszej reprezentacji niż ta, którą oglądaliśmy w ostatnich meczach.

Źródło artykułu: