Faworyt wygrał, ale nie zachwycił - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - Lechia Zielona Góra

Piłkarze Zawiszy Bydgoszcz po słabym spotkaniu pokonali Lechię Zielona Góra 1:0. Jedyną bramkę w 50. minucie strzelił Marcin Sobczak, który wykorzystał idealną sytuację stworzoną przez Brazylijczyka Lilo.

Jeszcze przed meczem wydawało się, że zespół prowadzony przez Macieja Murawskiego wzmocni znany z gry w I lidze Emil Drozdowicz. Niestety, transfer bramkostrzelnego napastnika nie doszedł jednak do skutku. - Szkoda tej sytuacji, bo byłoby to spore wzmocnienie naszej drużyny. Jesteśmy bardzo młodą ekipą, ale mimo to staramy się ciułać swoje punkty. W Bydgoszczy pozostawiliśmy po sobie chyba dobre wrażenie - tłumaczył ostatnie wydarzenia w swoim klubie Mateusz Pikul.

Brak transferu Emila Drozdowicza podziałał na graczy Lechii dość demobilizująco, bo w pierwszej połowie Zawisza praktycznie nie schodził z połowy rywali. Mimo to podopieczni Mariusza Kurasa przez dłuższy okres czasu nie mogli sobie stworzyć dobrych okazji do strzelenia bramki, ponieważ Lechia zamurowała się przed własnym polem karnym. Sytuacja zmieniła się po pół godzinie gry, kiedy dobre okazje zmarnowali Marcin Sobczak oraz Marcin Tarnowski. Zielonogórzanie w tej części spotkania groźnie zaatakowali tylko raz, ale strzał w 37. minucie Duchnowskiego powędrował wysoko nad poprzeczką bramki Andrzeja Witana.

Druga połowa mogła wyglądać podobnie, gdyby nie akcja z 50. minuty. Wówczas prawą stroną boiska przedarł się Brazylikczyk Lilo. Jego dośrodkowanie z trudem sparował Dobroliński. Bramkarz Lechii tak jednak nieszczęśliwie wybił piłkę, że ta trafiła pod nogi Marcina Sobczaka, który silnym strzałem z dystansu ustalił wynik piątkowego pojedynku.

Kolejne fragmenty wyglądały podobnie, jak pierwsze czterdzieści pięć minut. Zawisza atakował, a Lechia dzielnie się broniła. Zawodnicy Macieja Murawskiego liczyli także na jakieś kontry, ale bardzo dobrze w tym meczu spisywał się blok defensywny bydgoszczan. Zielonogórzanie często kładli się też na murawę, co wywoływało salwy śmiechu na trybunach. - Arbiter pozwolił na zbyt ostrą grę. Tych kartek powinno być zdecydowanie więcej, bo przecież najważniejsze jest zdrowie naszych piłkarzy, a nie punkty i bramki - stwierdził po meczu opiekun Lechii.

Gospodarze wygrali, ale ich gra po raz kolejny nie zachwyciła. Trener Mariusz Kuras przekonuje, że w drużynie kryzysu nie ma, ale na boisku widać, że jego podopieczni już nie wygrywają tak łatwo, jak na początku rundy. - Nie wiem, kto rozsiewa plotki o naszym dołku. Wykonujemy zalecenia trenera, prowadzimy grę i stwarzamy sobie podbramkowe sytuacje. A przecież nie wszystkie okazje muszą być wykorzystane. Taka jest po prostu piłka - starał się przekonać do swoich racji Tomasz Midzierski.

Zawisza Bydgoszcz - Lechia Zielona Góra 1:0 (0:0)

1:0 - Sobczak 50'

Składy:

Zawisza Bydgoszcz: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Midzierski, Warczachowski, Piętka (72' Szal), Szczepan, Lilo, Tarnowski, Maziarz (46' Magdziński, 90' Bojas), Sobczak (76' Kozłowski).

Lechia Zielona Góra: Dobroliński - Galdino, Zawadzki, Tyktor, Pawliczak, Topolski, Sucharek (77' Pikul), Głowania, Bacławski (72' Maczyński), Duchnowski, Dorniak.

Żółte kartki: Maziarz, Sobczak, Dąbrowski (Zawisza) oraz Tyktor, Galdino (Lechia).

Sędzia: Szymon Lizak (Poznań).

Widzów: 2500 (gości: 7).

Źródło artykułu: