Szczęście uśmiechnęło się w ostatnich minutach - komentarze po meczu GKP Gorzów Wlkp. - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Gorzowianie przegrali dopiero pierwszy mecz na własnym stadionie. Porażka jest o tyle dotkliwsza, iż bramkę na wagę trzech punktów stracili już w doliczonym czasie gry. Piłkarze Podbeskidzia zgodnie twierdzą, że zwycięstwo powinno ich solidnie zmobilizować na kolejnych spotkań.

Adam Topolski (trener GKP): Graliśmy dzisiaj tak jak przeciwnik pozwala. W pierwszej połowie uczulałem piłkarzy na to, że Kołodziej ma moce uderzenie. Takim strzałem zaskoczył Janickiego. Udało nam się jednak strzelić bramkę. W drugiej połowie wydawało się, ze to my przejęliśmy inicjatywę. W pewnym momencie chcieliśmy grac o pełną pulę, wpuszczając na plac gry trzeciego napastnika. Nie ustrzegliśmy się jednak kardynalnych błędów. W ostatnich sekundach meczu ukazał się chyba niedojrzałość piłkarska. Nie ma tej determinacji jak na początku sezonu. Ta bramka nas dobiła. Myślę, że z zespołem trzeba porozmawiać o końcówkach spotkań. To już drugi mecz, w którym oddajemy głupie punkty rywalom.

Marcin Brosz (trener Podbeskidzia): Może nie będę oceniał dzisiejszego spotkania, lecz komuś je zadedykuję. Bartkowi Koniecznemu urodziła się córka i wszyscy jej dedykujemy dzisiejszą wygraną. Cieszymy się z tego i mamy nadzieję, że będzie nam rósł nasz kolejny kibic. Czy był faul na bramkarzu? To jest tak, że każdy trener żyje w meczu. Poczekajmy z oceną tej sytuacji, stałem dosyć daleko nie widziałem tego dokładnie. Mam nadzieję, że zobaczymy to na DVD.

Dawid Topolski (GKP): Zdarzają się takie mecze, gdzie gra się praktycznie na jednej połówce. To my praktycznie graliśmy na połowie rywala. Oni ograniczali się praktycznie do szybkich kontr. Ciężko było sforsować defensywę Podbeskidzia. Mieliśmy swoje sytuacje, których jednak nie wykorzystaliśmy. Ktoś nie wybił piłki przed polem karnym, poszła nam za plecy. Nie wiem czy był spalony czy go nie było. Podnosimy jednak czoło, myślimy już o meczu w Świnoujściu i tam postaramy się zrehabilitować za ta wpadkę.

Michał Ilków-Gołąb (GKP): Straciliśmy bramkę w ostatniej minucie meczu, dlatego moje trafienie mnie jakoś bardzo nie cieszy. Punkty ciekają, zwłaszcza u sobie. Nie traciliśmy ramek u siebie, a zwłaszcza takich głupich. Jest duży niedosyt po takich spotkaniach. Piłka nożna to gra błędów. W ostatnich minutach piłkarz popełnia błędy, które na świeżo by mu się nie zdarzyły. Nie byliśmy zespołem gorszym, liczy się jednak to co wpada do bramki. Do rywali uśmiechnęło się trochę szczęścia. Ostatnio idzie nam słabiej u siebie, jednak na wyjazdach gramy coraz lepiej.

Rafał Jarosz (Podbeskidzie): Dzisiaj Gorzów naprawdę grał dobrą piłkę. Nastawiliśmy się na to aby nie stracić bramki. Fakt padła jeden gol, jednak graliśmy konsekwentnie z tyłu czekając na dogodna kontrę. Szczęście uśmiechnęło się do nas w ostatnich minutach. Po słabym początku, teraz w każdym meczu próbujemy wrócić na właściwe tory. Takie spotkanie może nas pobudzić, teraz wszystko może obrócić się w nasza stronę.

Piotr Bagnicki (Podbeskidzie): Przyjechaliśmy do Gorzowa po jeden punkt jak widać udało się na zdobyć trzy. Gra się tutaj bardzo ciężko, świadczy może o tym pozycja w tabeli. Nie chcę wypowiadać się na temat decyzji zarządu o cofnięciu mnie do drużyny rezerw. Cieszę się, że pomogłem dzisiaj drużynie, chłopakom oraz sobie. Mam nadzieję, że dzisiejsza wygra da nam porządnego kopa i pociągnie nas do kolejnych zwycięstw.

Komentarze (0)