Dramat Lechii trwa. Cracovia dobiła leżącego

Lechia Gdańsk przegrała kolejny mecz, tym razem 1:2 z Cracovią po dwóch bramkach Benjamina Kallmana. Coraz mniej osób nad morzem ma jeszcze jakieś złudzenia związane z możliwym utrzymaniem zespołu z Trójmiasta.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
piłkarze Cracovii PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: piłkarze Cracovii
- Najważniejsze jest to, by przystąpić do kolejnych spotkań z odpowiednim nastawieniem. To dla nas absolutne finały i nie możemy myśleć o naszej sytuacji - trzeba wierzyć w to, co możemy na koniec wywalczyć. Ostatnie nasze spotkania odbywały się na dużej intensywności, ale jesteśmy w krytycznej sytuacji i to wiemy. Tylko pokazując nasze atuty możemy pokazać, że potrafimy zagrać dobrze - mówił na konferencji prasowej przed meczem z Cracovią Marco Terrazzino, Plan walczącej o życie Lechii znów legł szybko w gruzach.

Mecz z Cracovią, to było czwarte spotkanie Lechii pod wodzą Davida Badii. Hiszpan miał pełną świadomość czego brakuje jego zespołowi, ale nie była to też wiedza tajemna - skuteczności. Lechia po zmianie trenera nie zdobyła bowiem żadnej bramki. Dla Cracovii kluczem było więc szybkie strzelenie gola, by zrobić zamieszanie w szeregach rywala.

To się Pasom udało. Już w 8. minucie doskonałym podaniem z lewej strony boiska popisał się Paweł Jaroszyński, a Benjamin Kallman po prostu zrobił "swoje" - dołożył głowę i pokonał bezradnego Dusana Kuciaka.

ZOBACZ WIDEO: Leo Messi wraca do Barcelony!? Co z Lewandowskim?

Lechia chciała odmienić losy spotkania, jednak nie potrafiła przeprowadzić akcji, podczas której w polu karnym piłkę mogliby dostać Flavio Paixao czy Łukasz Zwoliński. Jedyne realne zagrożenie stworzył Kristers Tobers, którego uderzenie z dystansu obronił w 14. minucie Karol Niemczycki.

To jednak Cracovia miała większe szanse na zdobycie kolejnych bramek w pierwszej połowie. Doskonałą okazję stworzył sobie Kallman, który jednak nie podwoił swojego dorobku w Gdańsku. Do przerwy było 0:1.

David Badia w przerwie dokonał zmiany taktyki. Lechia przeszła na trzech obrońców, a na wahadło wszedł Jakub Bartkowski, który mógł nawet przełamać bramkowy impas, jednak refleksem popisał się Niemczycki. Kilka minut później Patryk Makuch, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, wyszedł sam na sam z Dusanem Kuciakiem, ale bez rezultatu.

Zespół Jacka Zielińskiego robił swoje. Cracovia oddalała grę od własnej bramki i stwarzała szanse, w przeciwieństwie do gdańszczan. Na kwadrans przed końcem rywala dobił Kallman, który tym razem doskonale zachował się z piłką w polu karnym rywala. Przełożył sobie piłkę na "lepszą" nogę i strzelił w samo okienko.

Po kolejnym ciosie Lechia długo nie potrafiła się podnieść. Dopiero w 89. minucie doszło do przełamania gdańszczan, gdy Jakub Kałuziński dograł piłkę do Bartkowskiego, wahadłowy zespołu z Gdańska zdobył honorowego gola. Mimo wszystko po kolejnej porażce już tylko cud może uchronić gdańszczan od spadku.

Lechia Gdańsk - Cracovia 1:2 (0:1)
0:1 - Benjamin Kallman 8'
0:2 - Benjamin Kallman 75'
1:2 - Jakub Bartkowski 89'

Składy:

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Henrik Castegren (76' Jakub Kałuziński), Mario Maloca, Joel Abu Hanna (18' Michał Nalepa), Rafał Pietrzak - Kristers Tobers (61' Maciej Gajos), Jarosław Kubicki - Bassekou Diabate (46' Jakub Bartkowski), Flavio Paixao (76' Kevin Friesenbichler), Marco Terrazzino - Łukasz Zwoliński.

Cracovia: Karol Niemczycki - Arttu Hoskonen, Jakub Jugas, Virgil Ghita - Otar Kakabadze, Takuto Oshima, Karol Knap (71' Jewhen Konoplianka), Michał Rakoczy, Paweł Jaroszyński (88' Cornel Rapa) - Mateusz Bochnak (55' Patryk Makuch), Benjamin Kallman.

Żółte kartki: Castegren, Gajos (Lechia), Jugas (Cracovia).

Sędzia: Paweł Malec.

Widzów: 8 003.

Czy po tej porażce Lechia straciła realne szanse na utrzymanie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×