Już we wtorek, 2 maja, poznamy zwycięzcę Fortuna Pucharu Polski w sezonie 22/23. W decydującym spotkaniu zmierzą się dwa najlepsze zespoły PKO Ekstraklasy w tegorocznych rozgrywkach. Mowa o Legii Warszawa i Rakowie Częstochowa.
- We wtorek finał, jeden mecz, typu wszystko albo nic. Wiemy, że wszystko może się zdarzyć, ale jesteśmy świadomi i gotowi, damy z siebie maksimum, by zdobyć trofeum - przyznał zawodnik warszawian, Josue podczas konferencji prasowej przed tym spotkaniem.
Sporo w tym pojedynku będzie zależeć od liderów obu ekip. Mowa oczywiście o Josue i Ivim Lopezie. - Nie jesteśmy dobrymi znajomymi, gdyż się nie spotykamy, ale mam z nim niezły kontakt. Nie postrzegam ani go, ani nikogo, jako rywala w środku meczu. Naszym wtorkowym przeciwnikiem jest Raków, a nie Lopez, czy inni piłkarze. To mecz, w którym mierzą się kluby. Wiem, co muszę zrobić, by pomóc mojemu zespołowi, lecz możemy zwyciężyć tylko jako drużyna. Jesteśmy gotowi do walki o puchar. To najważniejsze - oznajmił Portugalczyk.
ZOBACZ WIDEO: Niespodzianka na finiszu sezonu. "To nie wchodzi w grę"
W kontekście Josue najwięcej mówi się o jego przyszłości. W Canal+ Sport powiedział on, iż decyzję dot. kariery podejmie po finałowym meczu. Teraz jednak dokładnie sprecyzował deklarację. - Nie określiłem konkretnej daty. Nie wspominałem, czy stanie się to np. dzień, tydzień czy miesiąc po meczu z Rakowem. Musicie być czujni, cierpliwi.
Jasne stało się też to, że rezultat tego starcia nie będzie miał wpływu na wybór Portugalczyka. - Moja przyszłość nie zależy od tego spotkania. Tę decyzję podejmę wspólnie z rodziną, nic innego nie będzie miało na to wpływu. Teraz nie zaprzątam sobie głowy myśleniem o przyszłości - zadeklarował.
- Obecnie chodzi tylko o zdobycie pucharu. We wtorek będzie pełny stadion, większość kibiców będzie trzymała kciuki za nas. Takie mecze to duża motywacja. W Polsce takiego rodzaju spotkania, przy takiej atmosferze, z takimi fanami, można grać jedynie w Legii. To coś znaczy. Chcę wywalczyć trofeum razem z kolegami z drużyny, sztabem - dodał.
Dla Bartosza Kapustki wtorkowy pojedynek będzie powrotem na PGE Narodowy w Warszawie. - Mam dobre wspomnienia ze Stadionem Narodowym, gdyż to 3 mecze, 3 zwycięstwa, 2 bramki, ale teraz liczy się dla mnie tylko wtorkowe spotkanie z Rakowem - powiedział na konferencji prasowej.
Rywalizacja o Fortuna Puchar Polski będzie dla pomocnika Legii zupełną nowością. - Nigdy nie widziałem finału Pucharu Polski z trybun, czy boiska, ale wiem, czego mogę się spodziewać po naszych fanach. Cała drużyna jest podekscytowana, czeka na mecz. Wiemy, co potrafią zrobić kibice przy Łazienkowskiej, we wtorek będzie ich jeszcze więcej i na pewno przygotują coś specjalnego - zapewnił Kapustka.
- Obecnie to dla nas najważniejsze spotkanie, które mocno elektryzuje. Wtorkowa atmosfera okaże się nieco inna niż przy występach reprezentacji. Uważam, że będzie troszeczkę głośniej - dodał.
Początek meczu Legia Warszawa - Raków Częstochowa we wtorek, 2 maja, o godz. 16:00.
Przeczytaj także:
Finał PP: Papszun niezadowolony. "To niezrozumiałe"