W letnim okienku transferowym w 2014 roku Douglas Pereira dos Santos przeszedł do FC Barcelony z brazylijskiego Sao Paulo FC. Zapłacono za niego jedynie 4 miliony euro. Blaugrana sięgnęła po niego, by ten został rezerwowym Daniego Alvesa.
Od 2016 roku co sezon trafiał na wypożyczenie, by ostatecznie w 2019 oficjalnie odejść z Barcy. Jego nowym klubem został Besiktas Stambuł. Stało się to po tym, jak wcześniej reprezentował barwy Sivassporu.
Obecnie Douglas ma 32 lata i pozostaje bezrobotny. Minionego lata Besiktas postanowił nie przedłużać z nim kontraktu, przez co został on bez klubu. A żaden inny nie zdecydował się na jego podpis.
ZOBACZ WIDEO: Nowe fakty ws. negocjacji powrotu Messiego. Jest jeden warunek
Teraz jednak jest głośno o Brazylijczyku, ale nie z powodu sportowego. 21 kwietnia Douglas wybrał się w rejs łodzią ze swoją żona w stolicy Brazylii. Oprócz wymienionej dwójki, na pokładzie znalazło się dziesięć innych osób. Część z nich spożywała alkohol.
Istnieje możliwość, że był on przyczyną kłótni piłkarza z jednym z pasażerów. Ta ostatecznie przeniosła się do pobliskiego klubu, gdzie ochroniarz rozkazał 32-latkowi opuszczenie lokalu. W tamtym momencie Douglas wyjął pistolet i oddał strzał w powietrze.
Z tego powodu wezwane zostały służby, które ujęły Brazylijczyka. Ten przed tym postanowił ukryć torbę z pistoletem i amunicją w... krzakach. Policja bez problemu znalazła dowód przestępstwa. Co ciekawe, pistolet był zarejestrowany nie na Douglasa, a na jego matkę. O całej sprawie poinformował brazylijski portal Globo.
Mimo że obecnie 32-latek przebywa obecnie poza aresztem, to całą sprawą zajmuje się Federalny Sąd Rejonowy. W takiej sytuacji trudno sądzić, by uniknął on kary. Szczególnie, że użycie broni nie było legalne.
Przeczytaj także:
Ekscentryczny milioner blisko głośnego powrotu do piłki nożnej. "Niczego nie wykluczam"