Wisła Płock przed niewykonalnym zadaniem? Musi wygrać mecz. I to na wyjeździe

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Płock
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Płock

Po ostatniej kolejce Wisła Płock znalazła się w strefie spadkowej. Co musi się wydarzyć, żeby Nafciarze utrzymali się w PKO Ekstraklasie? Tego może nie dać im nawet zwycięstwo w Krakowie, o które i tak będzie bardzo trudno.

Biorąc pod uwagę formę w rundzie wiosennej, Wisła Płock i tak bardzo długo utrzymywała się nad strefą spadkową. Wpadła do niej jednak w najmniej fortunnym momencie, czyli na kolejkę przed końcem sezonu.

Sytuacja Nafciarzy jest nie do pozazdroszczenia. Zwłaszcza, że w ostatniej kolejce zagrają na wyjeździe z Cracovią. Słowem klucz jest tu "wyjazd". Otóż w 2023 roku takich meczów Wisła rozegrała siedem i nie zdobyła w nich ani jednego punktu. Po raz ostatni Wisła cieszyła się ze zwycięstwa na obcym stadionie w trzeciej kolejce. Sezon zaczęła zresztą od dwóch wyjazdowych wygranych z rzędu z dwiema drużynami z Poznania: Wartą (4:0) i Lechem (3:1).

Trudno o optymizm. Szczególnie po tym, co zobaczyliśmy w ostatnim meczu z Rakowem Częstochowa. Wisła zaczęła bardzo dobrze, szybko wyszła na prowadzenie, ale później postanowiła przegrać grać w piłkę, ograniczyła się do przeszkadzania, wykopywania piłki byle dalej. To się zemściło, w końcówce Raków zdobył dwie bramki i wybił płocczanom z głowy marzenia o zdobyczy punktowej.

ZOBACZ WIDEO: Holendrzy próbują wyciągnąć Polaka z Rosji. "Wszystko rozejdzie się o pieniądze"

- Każdy z nas zdaje sobie sprawę w jakim momencie jesteśmy. Zawodnicy są bardzo mocno skupieni. Stworzyliśmy pewne założenia na mecz z Cracovią, po to by przywieźć upragnione trzy punkty - mówi trener Marek Saganowski.

Ale nawet wygrana w Krakowie, która sama w sobie jest bardzo mało prawdopodobna, może nie dać Wiśle utrzymania. Możliwy jest przecież scenariusz, w którym swoje spotkania wygrywają Korona Kielce i Śląsk Wrocław, a przynajmniej punkt zdobywa Stal Mielec.

Stal jest jeszcze w zasięgu zespołu Saganowskiego. Jeżeli Stal przegra, a Wisła wygra, dojdzie do sytuacji, w której jeden i drugi zespół mają po 40 punktów. Bilans bezpośrednich spotkań jest idealnie na remis (1:1, 0:0), Wówczas liczy się różnica bramek w całym sezonie, a obecnie wygląda to tak, że Stal ma -5, a Wisła -6. Przy wygranej Wisły i przegranej Stali nie ma możliwości, by Nafciarze mieli gorszą różnicę bramek. Wtedy to Wisła będzie wyżej w tabeli.

Teoretycznie Wisła nie musi wygrać w Krakowie, żeby się utrzymać. Wystarczy jej remis, ale tylko w jednym przypadku. Konkretnie, gdy swój mecz przegra Korona. Wtedy jedna i druga drużyna będą miały po 38 punktów, bilans bezpośrednich spotkań będzie na remis (Wisła - Korona 2:1, Korona - Wisła 1:0). Patrzymy na różnicę bramek w całym sezonie, a tu zdecydowanie lepiej wypada Wisła, która ma -6 przy -12 Korony.

To jedyny wariant, gdy 38 punktów da Wiśle utrzymanie. Spadnie w przypadku remisu w Krakowie, jeśli swoje mecze przegrają Korona i Śląsk. Wtedy w małej tabelce Korona i Śląsk mają po siedem punktów, a Wisła zaledwie trzy.

Jeśli natomiast wygra Korona, Wisła zremisuje, a Śląsk przegra, dwa ostatnie zespoły będą mieć po 38 punktów. Tutaj jednak Wisła nie ma żadnych argumentów, bo przegrała oba mecze ze Śląskiem i kolejny raz znajdzie się pod kreską.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
Last dance Marka Papszuna. "Ja wysiadam, ale Raków płynie dalej"
W Hiszpanii nadal bez istotnej technologii. Władze chcą zaoszczędzić na kosztach

Źródło artykułu: WP SportoweFakty