Podczas gdy na przynajmniej trzech stadionach w 34. kolejce PKO Ekstraklasy będzie nerwowo, w Częstochowie pełen relaks, zero ciśnienia. Raków Częstochowa ma już zapewnione mistrzostwo Polski, a w dodatku zagra z KGHM Zagłębiem Lubin, które po serii czterech zwycięstw z rzędu nie musi obawiać się o ligowy byt.
- Ta nasza łódka zmierza do brzegu, ja wysiadam, ale Raków płynie dalej. Cieszę się tymi ostatnimi momentami z drużyną. Chcielibyśmy zagrać ostatni mecz na wysokim poziomie i odnieść zwycięstwo, by godnie pożegnać się z kibicami - powiedział trener Marek Papszun na konferencji prasowej.
Papszun jako trener Rakowa przeszedł drogę od drugiej ligi do Ekstraklasy. Dwukrotnie zdobył Puchar Polski i Superpuchar, dwa razy był wicemistrzem Polski, a w tym roku wywalczył pierwsze w historii klubu mistrzostwo kraju.
ZOBACZ WIDEO: Holendrzy próbują wyciągnąć Polaka z Rosji. "Wszystko rozejdzie się o pieniądze"
- Fizycznie ten zespół zawsze wyglądał dobrze czy bardzo dobrze. Od drugiej ligi to był nasz atut. W zeszłym sezonie nie mieliśmy problemu fizycznego. Naszym problemem była wąska kadra i jej jakość w końcówce sezonu, a nie aspekty fizyczne, mentalne czy działania techniczno-taktyczne. Czynnik ludzki decydował o tym, że nie byliśmy w stanie zrobić tego, co zrobiliśmy w tym roku - powiedział Papszun.
Od kolejnego sezonu pierwszym trenerem Rakowa będzie Dawid Szwarga, z kolei przyszłość Papszuna w dalszym ciągu jest niewiadomą. Do tej pory nie zapadły żadne oficjalne decyzje w tym temacie. - Mam przygotowane warianty A i B. Nie będę się nudził. To nie jest tak, że jeśli nie będę trenerem w danym momencie, to nie będę miał co robić. Podchodzę do tego w taki sposób, że nic nie muszę za wszelką cenę. Nie jestem pod taką presją - wyjaśnił trener Papszun.
CZYTAJ TAKŻE:
Tebas przeprosił Viniciusa. Wysnuł interesującą teorię
Saudyjczycy złożyli gigantyczną ofertę "Zizou". Francuz podjął decyzję