Zatrważający wynik Barcelony. Lewandowski miał w tym udział

Getty Images / Hiroki Watanabe / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Hiroki Watanabe / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

FC Barcelona zdominowała rozgrywki La Ligi i pewnie sięgnęła po mistrzowski tytuł, ale jest jedna statystyka, w której jest najgorsza w hiszpańskiej ekstraklasie. Chodzi o rzuty karne. Wpływ na to miał także Robert Lewandowski.

To był bardzo udany dla FC Barcelony sezon w La Lidze. Kataloński zespół zdominował rozgrywki i sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii. Na koniec sezonu Barca miała 10 punktów przewagi nad Realem Madryt, a różnica ta mogła być jeszcze większa. Jednak w końcówce Blaugrana przegrała trzy z czterech meczów, gdy była już pewna tytułu.

Jest jednak statystyka, w której Barca była najgorsza w całej lidze. Mowa o rzutach karnych. Sędziowie tylko dwukrotnie podyktowali jedenastkę dla FC Barcelony. Jednak zarówno Ferran Torres, jak i Robert Lewandowski nie wykorzystali karnych. Tym samym Duma Katalonii była jedynym zespołem, która nie strzeliła żadnego gola w ten sposób.

Liderem pod tym względem był Real Madryt, który miał 12 jedenastek. Sam Karim Benzema ze swoich 19 goli aż 7 strzelił z karnego. Tylko jeden rzut karny miało za to Atletico Madryt.

"Mundo Deportivo" dodaje, że to pierwszy raz w historii, gdy Barca kończy sezon bez zdobycia bramki z rzutu karnego. To także pierwszy od wielu lat sezon dla Lewandowskiego, w którym nie wykorzystał jedenastki. Wcześniej, grając w Bayernie, nie miał z tym żadnych problemów.

Lewandowski miniony sezon zakończył z 23 golami w La Lidze. Dzięki takiemu dorobkowi został zwycięzcą klasyfikacji najlepszych strzelców hiszpańskiej ekstraklasy. Jego dorobek mógłby być większy, gdyby sędziowie dyktowali jedenastki dla Barcy.

Czytaj także:
Fernando Santos mocno zaskoczył. Tego nie spodziewali się nawet kadrowicze!
FC Barcelona udała się na spacer po Tokio. Lewandowski wziął udział w pożegnaniu Iniesty

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny strzał w Ameryce Południowej. Prawdziwe "golazo"!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty