Fernando Santos mocno zaskoczył. Tego nie spodziewali się nawet kadrowicze!

Choć w pełnym składzie reprezentacja zacznie trenować od poniedziałku, to w Warszawie niektórzy piłkarze już wylewają litry potu. I to dosłownie, bo Fernando Santos mocno zaskoczył na początku zgrupowania przed meczami z Niemcami i Mołdawią.

Piotr Koźmiński
Piotr Koźmiński
Fernando Santos WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Fernando Santos
Łazienkowska, wtorek, godzina 11:00. Kilkunastu piłkarzy (dziewięciu z kadry A plus posiłki z "młodzieżówki") wychodzi na boczne boisko Legii Warszawa i zaczyna trening.

To pierwsze "podrygi", bo właściwa część zgrupowania zaczyna się dopiero po weekendzie. Dla Fernando Santosa nie ma to jednak znaczenia.

Od pierwszych do ostatnich minut zajęcia są bardzo dynamiczne. Nikt się jednak nie skarży, a wręcz przeciwnie. Piłkarze są zadowoleni z tempa zajęć.

- Widać jednak różnicę. Szybkość, intensywność. Wygląda to inaczej niż w lidze - przyznawał po zajęciach Michał Rakoczy z Cracovii, który po raz pierwszy miał szansę trenować pod okiem Portugalczyka. - Staram się maksymalnie chłonąć to, co się dzieje. Mam przecież okazję trenować z kolegami, którzy grają w bardzo konkretnych klubach - tłumaczył gracz "Pasów".

Błysk Bena Ledermana

I faktycznie, choć na boisku młodzieży było sporo, to jednak trenowali również tak doświadczeni gracze jak Jan Bednarek, Krystian Bielik, Sebastian Szymański czy Tomasz Kędziora. Zajęcia, trzeba przyznać, były bardzo zróżnicowane.

Jednym z najbardziej efektownych fragmentów była gra jeden na jeden. Zadaniem piłkarza było ogranie rywala i zdobycie bramki. Najpierw atakował jeden, potem drugi. W tej części treningu błyszczał zwłaszcza Ben Lederman, który kilka razy efektownie ograł przeciwnika i posyłał piłkę do siatki.

Trening zawierał również wewnętrzny sparing, a na koniec serię uderzeń na bramkę. Wszystko trwało ponad 90 minut, a że słońce świeciło w tym czasie bardzo mocno, to po piłkarzach widać było spore zmęczenie.

- Faktycznie, zajęcia były bardzo intensywne, sami zresztą widzieliście. Ale to dobrze, bo dzięki temu na poniedziałek będę już gotowy - cieszył się Tomasz Kędziora, dla którego był to powrót do kadry po dłuższej nieobecności.

Ciężko gra się w kraju ogarniętym wojną

Kędziora to jeden z tych kadrowiczów, którzy najprawdopodobniej latem zmienią klub. Były gracz Lecha był ostatnio wypożyczony z Dynama Kijów do PAOK Saloniki. Wszystko wskazuje jednak na to, że kontynuacji w greckim klubie nie będzie. PAOK pożegnał zresztą Polaka w specjalnym komunikacie. - Choć wcześniej od dyrektora sportowego usłyszałem coś trochę innego, potem, właśnie z internetu, dowiedziałem się jak wygląda sytuacja - przyznał reprezentant Polski.

Formalnie Kędziora jeszcze przez rok jest piłkarzem Dynama, ale wątpliwe, aby tam wrócił. - Grałem kilka miesięcy w lidze ukraińskiej, w trakcie toczącej się wojny. Psychicznie nie było to łatwe, zdarzało się, że mecz był przerywany, a my udawaliśmy się do schronu na stadionie. Dlatego zimą zmieniłem ligę - z tych słów jasno wynika, że Kędziora chce kontynuować karierę gdzie indziej.
Tomasz Kędziora rozmawiał zarówno o kadrze, jak i o swojej sytuacji klubowej Tomasz Kędziora rozmawiał zarówno o kadrze, jak i o swojej sytuacji klubowej
Slisz czyta o Piszczku i Błaszczykowskim

Tak traumatycznych przeżyć nie miał natomiast Bartosz Slisz, który też dostał szansę od Fernando Santosa. - Myślę, że to nagroda za bardzo dobry sezon jaki za mną - powiedział gracz Legii, którego zapytano też o pożegnanie Jakuba Błaszczykowskiego, co nastąpi w trakcie towarzyskiego meczu z Niemcami (16 czerwca na Stadionie Narodowym).

- Nigdy nie grałem z Kubą, ani nawet nie miałem okazji trenować z nim. Nie miałem jego plakatu w pokoju, ale czytałem jego biografię. Podobnie jak Łukasza Piszczka. To książki, z których sporo się można nauczyć - przyznawał pomocnik reprezentacji Polski.

Z Niemcami będzie komplet

A skoro o meczu z Niemcami mowa... - Spodziewamy się kompletu kibiców. Być może zostały jeszcze jakieś bilety, ale to już raczej pojedyncze sztuki - powiedział Jakub Kwiatkowski, menedżer reprezentacji. - A co do Kuby, to przyjedzie do nas niedługo przed meczem. Weźmie udział w oficjalnym treningu, kolacji i konferencji prasowej. A jak długo zagra? To ustali wspólnie z Fernando Santosem. Pamiętajmy, że Kuba miał długą przerwę, a przeciwnik, mimo towarzyskiego charakteru meczu, jest bardzo wymagający - podkreślał Kwiatkowski.

16 czerwca na Narodowym będzie więc piłkarskie święto, ale cztery dni później już ciężka walka, bo Polska zagra trzeci eliminacyjny mecz pod wodzą Santosa. Będzie to wyjazdowe starcie z Mołdawią w Kiszyniowie.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Polak czekał na to siedem lat
Dwa gole i trzask. To już pół wieku

Czy reprezentacja Polski awansuje do finałów EURO 2024?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×