Bohater meczu zaskoczył w wywiadzie. "Grałem g***no"

PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Rodri
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Rodri

- Nie byłem dobry w pierwszej połowie. Grałem g***no - podsumował swój występ przed zdobyciem bramki Rodri, bohater meczu Manchester City - Inter Mediolan. Hiszpan przyznał, że było to niewiarygodne, iż później zdobył gola w finale Ligi Mistrzów.

Faworyt sprostał zadaniu w finale Ligi Mistrzów. To Manchester City miał udowodnić swoją wyższość w rywalizacji z Interem Mediolan. I mistrz Anglii sięgnął po pierwszy w historii tytuł, zwyciężając 1:0.

- Jestem wzruszony, to spełnienie marzeń. Wszyscy ci fani czekali na to 20, 30, 40 lat - powiedział Rodri dla telewizji Movistar.

- Jestem tu dopiero od czterech lat, ale zasłużyliśmy na to. Byliśmy tak blisko przez ostatnie lata, ale kiedy dochodzisz do półfinału, finału, w końcu Bóg daje ci ten prezent... To spełnienie marzenia dla nas wszystkich - wyznał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny strzał w Ameryce Południowej. Prawdziwe "golazo"!

Bramkę na wagę triumfu w LM zdobył Rodri. W 68. minucie Hiszpan dobiegł do piłki, która odbiła się od jednego z obrońców przy próbie podania przez Bernardo Silvę. Natychmiastowo pomocnik oddał strzał przy którym golkiper Interu nawet nie drgnął.

- Nie byłem dobry w pierwszej połowie. Grałem g***no. To przemawia do mentalności, po prostu powiedziałem sobie: "musisz przezwyciężyć sytuację". I na koniec strzeliłem gola, to niewiarygodne - przyznał bohater tego spotkania.

Tym samym po zwycięstwie w Lidze Mistrzów, Manchester City na dobre zapisał się w historii piłki nożnej. Nie dość, że pierwszy raz triumfował w elitarnych rozgrywkach, to do tego w tym sezonie zgarnął potrójną koronę.

- Myślę, że stworzyliśmy historię. Dobrą rzeczą jest to, że chcemy więcej. Ten projekt ma chcieć więcej, więcej ambicji - powiedział Hiszpan o wygraniu potrójnej korony (Premier League, Puchar Anglii, Liga Mistrzów).

Przeczytaj także:
Rodri wieńczy dzieło! Manchester City wygrał Ligę Mistrzów!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty