Finowie obnażyli słabości Polaków. Wynik słaby, gra jeszcze gorsza

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Kajetan Szmyt
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Kajetan Szmyt

Młodzieżowa reprezentacja Polski po kiepskiej grze zremisowała w meczu towarzyskim z Finlandią 1:1. W zespole prowadzonym przez Michała Probierza nie zgadzał się ani wynik, ani styl.

Jedni grali z polotem, odwagą i - momentami - finezją. Dobrze przesuwali, wzajemnie pomagali sobie w pressingu, starali się nawet rozgrywać piłkę od własnej bramki. A ci drudzy to Polacy. Poza początkiem, gdy parę razy indywidualnie szarpnął Kajetan Szmyt, mieliśmy obraz bezbarwnej młodzieżowej reprezentacji Polski. Finowie wskazali nam miejsce w szeregu pod kątem samej kultury gry. Ostatecznie w ostatniej minucie remis uratował Szymon Włodarczyk, który pewnie wykorzystał rzut karny.

Ma o czym myśleć Michał Probierz. I nie tylko on.

Często mówi się, że w przypadku młodych zawodników nie liczy się wynik, a gra. Oraz to, ilu tych zawodników w przyszłości będzie stanowić o sile pierwszej reprezentacji. W tym meczu nie zgadzał się ani wynik, ani tym bardziej styl. Biało-czerwoni mieli obiecujący początek, dwa czy trzy razy szarpnął lewym skrzydłem wspomniany Szmyt, jednak im dalej trwało spotkanie, tym było gorzej.

ZOBACZ WIDEO: Duże zainteresowanie polskim trenerem. "Większe niż sądziłem"

Polacy grali bardzo wolno. Bartłomiej Kłudka dostawał piłkę na skrzydle parę razy, natomiast kompletnie nie miał wsparcia i notorycznie notował straty.

Sytuacje podbramkowe? Raz po stałym fragmencie piłka przypadkowo dotarła w polu karnym do Patryka Pedy, ale Lasse Schulz w porę wyszedł z bramki. Był strzał Jakuba Kałuzińskiego z osiemnastu metrów, indywidualna akcja Szmyta zakończona dobrym uderzeniem na dalszy słupek, jednak bramkarz gości się nie mylił. Niby trochę tego było, ale większość to sytuacje przypadkowe, po niekontrolowanym odbiciu. Problem pojawiał się w momencie, gdy trzeba było samemu coś wykreować.

Finowie przetrwali ten lekki napór biało-czerwonych w pierwszych minutach, a następnie sami wyprowadzili cios. Jak się okazało, ten jedyny, który wystarczył do zwycięstwa. Z rzutu wolnego z boku pola karnego mocno zagrał Leo Walta, piłka zrobiła kozioł przed Kacprem Tobiaszem, nikt jej nie dotknął i było 0:1.

Narzekaliśmy na pierwszą połowę w wykonaniu Polaków, ale druga była jeszcze gorsza. Jedyną sytuację udało się stworzyć w końcówce, ale rezerwowy Kamil Lukoszek nie tyle nie trafił w bramkę, co posłał piłkę poza stadion. Lepsze okazje mieli rywale, natomiast dobrze między słupkami spisywał się Tobiasz. Finowie tworzyli dobrze pracujący zespół, Polacy opierali swoją grę na indywidualnościach.

Trudno o optymizm. Nie zmienia tego nawet gol wyrównujący w szóstej minucie doliczonego czasu. Włodarczyk strzelił pewnie z rzutu karnego. Dodajmy, że taki z rodzaju miękkich, podyktowany przez polskiego sędziego Łukasza Kuźmę.

Polska - Finlandia 1:1 (0:1)
0:1 Leo Walta 15'
1:1 Szymon Włodarczyk (k.) 90+6'

Składy:

Polska: Kacper Tobiasz - Bartłomiej Kłudka (46' Arkadiusz Pyrka), Jakub Szymański (46' Kasjan Lipkowski), Patryk Peda (84' Oskar Krzyżak), Maksymilian Pingot (65' Tomasz Wójtowicz) - Marcel Wędrychowski (66' Kacper Karasek), Kacper Kozłowski (73' Adrian Troć), Jakub Kałuziński (83' Adrian Bukowski), Filip Marchwiński (66' Jan Biegański), Kajetan Szmyt (73' Kamil Lukoszek) - Aleksander Buksa (66' Szymon Włodarczyk).

Finlandia: Lasse Schulz - Otto Kemppainen (46' Miska Ylitolva), Adam Marhiev (74' Jere Kallinen), Ville Koski, Kalle Wallius (62' Jussi Niska) - Niklas Pyyhtia (61' Juho Talvitie), Leo Walta (80' Miika Koskela), Robin Tihi, Otso Liimatta (61' Santeri Vaananen), Topi Keskinen (74' Henri Salomaa) - Agon Sadiku (61' Kai Meriluoto).

Żółte kartki: Szymański, Krzyżak (Polska) oraz Marhiev, Sadiku (Finlandia).

Sędzia: Łukasz Kuźma.

CZYTAJ TAKŻE:
Santos podjął decyzję ws. Błaszczykowskiego. "Chcemy oddać mu hołd"
Duże osłabienie reprezentacji Niemiec. Przyleci bez dwóch gwiazd

Źródło artykułu: WP SportoweFakty