Pierwsze swoje piłkarskie kroki Luis Enrique stawiał w lokalnym klubie Sporting, gdzie zawitał w wieku 11 lat. W Asturyjskim zespole młodzian przechodził kolejne juniorskie szczeble aż w końcu zawitał do pierwszej drużyny z Gijon.
Przełomowy rok napastnika
Debiut Luisa Enrique miał miejsce 24 września 1989 roku w przegranym 0:1 pojedynku przeciwko Maladze. Dla 19-latka był to premierowy i jedyny występ w pierwszej ekipie w tamtym sezonie. Przełom nastąpił dopiero rok później, kiedy to dał się poznać wszystkim fanom hiszpańskiej piłki.
Trener Ciriano Cano zdecydował się go wystawić jako klasycznego napastnika, co przyniosło pożądane efekty. Ekipa po dwóch latach posuchy zajęła 5. miejsce w Primera Division i awansowała do rozgrywek Pucharu UEFA. Sam Lucho wystąpił w 35. meczach i strzelił 14 bramek. Ze Sportingiem jednak nie zdążył powalczyć w europejskich pucharach, gdyż na jego transfer zdecydował się wielki Real Madryt.
Gracz uniwersalny
W ekipie pełnej gwiazd roiło się od świetnych napastników. W okresie gry Luisa Enrique na Santiago Bernabeu przewinęli się chociażby Hugo Sanchez, Ivan Zamorano czy Raul. Asturyjczyk nie miał co liczyć na dalszą grę na swojej pozycji. Mimo to, w każdym sezonie rozgrywał około 30. meczów, choć często musiał zadowolić się pozycją rezerwowego. Kolejni trenerzy decydowali się na stawianie go najczęściej po obu bokach pomocy, co automatycznie przełożyło się na mniejszą liczbę bramek Luisa.
W ekipie Królewskich zaczął odnosić swoje pierwsze poważne tryumfy. Hiszpan sięgnął po mistrzostwo oraz Superpuchar kraju. Również w tym okresie zauważył go selekcjoner reprezentacji, dzięki czemu wtedy 24-latek mógł jechać na swój pierwszy światowy turniej. To był jednak dopiero początek jego wielkich sukcesów.
Królewscy podpisali z nim 5-letni kontrakt, który atakujący wypełnił do końca. Swoją grą jednak nie przekonał prezydenta Lorenzo Sanza do przedłużenia umowy. Dodatkowo między piłkarzem a zarządem oraz kibicami dochodziło do zgrzytów, co również wpłynęło na jego kolejną decyzję.
Od zera do bohatera
Luis Enrique podjął krok, na który mało kto by się zdecydował. Piłkarz dołączył do grona osób, które przywdziewały koszulkę dwóch najlepszych hiszpańskich klubów - Realu Madryt i FC Barcelony. Nienawiść kibiców obu zespołów jest znana na całym świecie, dlatego początkowo przyjęcie byłego Królewskiego nie przyjęło się z zadowoleniem najwierniejszych kibiców. Luis Enrique mógł zmienić ich nastawienie tylko za sprawą własnej gry.
Gwiazdor z Gijon ponownie pokazał swój wielki zapał oraz charyzmę i ciężko pracował na zaufanie fanów. Już w pierwszym swoim meczu zaliczył dublet i rozpoczął wielką przygodę z katalońskim klubem, stając się w pewnym momencie nawet kapitanem drużyny. Co ważne na swoim koncie ma również gole strzelone Realowi.
Zawodnik nie mógł lepiej wymarzyć sobie swojego pierwszego sezonu na Camp Nou. W samej lidze aż 17-krotnie wpisywał się na listę strzelców i pomógł drużynie sięgnąć po Puchar Zdobywców Pucharów i Copa del Rey. Już wtedy było wiadomo, że stanie się prawdziwą legendą klubu, choć przez 5 lat przywdziewał barwy największego rywala. Kolejne lata to kolejne pasmo sukcesów. Luis Enrique pobił swój wyczyn bramkowy, plasując się ostatecznie na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców całej ligi. Do tego Barca 2-krotnie sięgała po mistrzostwo, a także po Superpuchar Europy.
Później jednak nastąpił pamiętny kryzys Blaugrany, który trwał już do końca kariery piłkarza. Przez 5 sezonów Barcelona nie potrafiła zwyciężyć w żadnych rozgrywkach, a Luis Enrique coraz rzadziej pojawiał się na boisku. Trenerzy się często zmieniali, a wyników wciąż nie było.
Żywa legenda
Jako 34-latek w 2004 roku Luis Enrique postanowił zakończyć karierę. Zdawał sobie sprawę, że już nigdy nie odzyska swojej formy, a sam nie chciał grać poniżej pewnego poziomu. 16 maja w pojedynku z Racingiem Santander kibice po raz ostatni zobaczyli go na murawie. Kiedy został zmieniony, całe Camp Nou się podniosło, a Lucho otrzymał gromkie brawa. Dzięki swojemu uporowi stał się legendą klubu, który biegał zawsze z numerem 21 na koszulce i który po strzelonej bramce unosił w charakterystyczny sposób rękę. Dał wiele radości swoim kibicom, jak chociażby wyrównanie stanu gry w spotkaniu z Realem Madryt na Santiago Bernabeu, kiedy to Barca była w bardzo słabej formie.
Łącznie Luis Enrique wystąpił w 400 grach, w których strzelił 102 bramki. Był także wytypowany przez Pelego do grupy FIFA 100, przygotowanej na stulecie istnienia Międzynarodowej Federacji Związków Piłkarskich. Na szerokiej liście wśród Hiszpanów obok Asturyjczyka widnieje jedynie Emilio Butragueno i Raul.
Co ciekawe w całej historii tylko trzech piłkarzy bezpośrednio zamieniło pierwszą drużynę Realu Madryt na FC Barcelonę (znacznie częściej występowała odwrotna sytuacja). Przed Luisem Enrique dokonali tego jedynie Luciano Liz Raga w 1905 oraz Lucien Muller w 1965.
Pokonał Polaków
Luis Enrique miał również bujną przygodę z reprezentacją Hiszpanii. W 1992 roku był członkiem ekipy, która zdobyła złoty medal na Letnich Igrzyskach Olimpijskich. W finale pamiętnych rozgrywek gospodarze pokonali wtedy po zaciętym boju Polaków 3:2.
Łącznie w reprezentacji rozegrał 62 spotkania i strzelił 12 bramek. Był uczestnikiem finałów Mistrzostw Świata w 1994, 1998 oraz 2002 oraz Mistrzostw Europy w 1996 roku. Przygodę z kadrą zakończył po turnieju w Korei i Japonii.
Wielu starszych kibiców pamięta zapewne jego starcie z Mauro Tassottim podczas mundialu w USA w 1994 roku. W ćwierćfinale Włoch bezpardonowo uderzył łokciem w twarz Lucho, który doznał złamania nosa i z zakrwawioną twarzą sam chciał wymierzyć sprawiedliwość, przed czym powstrzymali go koledzy z ekipy. Sędzia incydentu nie zauważył, ale później Tassotti otrzymał karę absencji na 8 meczów.
Powrót do domu
Po zakończeniu piłkarskiej kariery Luis Enrique przeprowadził się wraz z rodziną do Australii. Jednak do końca nie zapomniał o swoim ukochanym klubie. W czerwcu 2008 roku powrócił do Barcelony i przejął drugą drużynę Katalończyków. Po objęciu posady trenera przyznał, że powrócił do swojego domu.