Marcin Sasal (trener Dolcanu Ząbki): Po raz kolejny źle zaczęliśmy spotkanie i oddaliśmy Górnikowi inicjatywę. Dzięki temu rywal strzelił bramkę i miał drugą sytuację, po której mógł podwyższyć prowadzenie, co praktycznie przekreśliłoby nasze szanse na wywiezienie z Zabrza jakichkolwiek punktów. W okolicach 20 minuty zespół się ożywił i zaczął lepiej grać w piłkę co było widoczne w drugiej części pierwszej połowy.
W przerwie dokonaliśmy korekt i porozmawialiśmy spokojnie między sobą o tym, jak zagrać w drugiej połowie, żeby przyniosło to oczekiwany efekt. Początek drugiej połowy pokazał, że zawodnicy zrozumieli moje intencje. Zaczęli grać lepiej, krótkimi podaniami i stwarzali sobie sytuacje strzeleckie, po których padały bramki. Mieliśmy jeszcze szanse na trzecią bramkę, ale Grzesiek Lech znajdując się w dobrej sytuacji trafił w poprzeczkę. W samej końcówce cofnęliśmy się do defensywy i Górnik miał wyraźną przewagę. Było to jednak przemyślane posunięcie, które miało na celu utrzymanie dobrego dla nas wyniku.
Długo czekaliśmy na to, by wygrać na wyjeździe. Dotychczas udało nam się to tylko raz, kiedy w 1. kolejce wywieźliśmy komplet punktów ze Stalowej Woli. Teraz udało nam się tę sztukę powtórzyć i to jeszcze na boisku takiego rywala jak Górnik Zabrze. To dla nas podwójna nobilitacja. Nasz cel jest jasny, a jest nim jak najwyższa pozycja w lidze. Górnik zaś walczy o awans. Myślę, że jeżeli uda nam się do końca rundy jesiennej utrzymać pozycję w strefie 1-4 będziemy mieli powody do zadowolenia.
Ryszard Komornicki (trener Górnika Zabrze): Pierwsza połowa spotkania w naszym wykonaniu była dobra. Dosyć szybko udało nam się zdobyć bramkę i wszystko wskazywało na to, że kolejne trafienia są tylko kwestią czasu. Wystarczy, że wspomnę sytuację Jarki, który zamiast podawać do stojącego przed pustą bramką Gorawskiego zdecydował się na strzał. Gdyby wówczas zachował się inaczej i padłaby bramka na 2:0 z pewnością ten mecz wyglądałby inaczej.
W drugiej połowie zadziwialiśmy pasywnością w grze. To nie była gra do przodu, a wyczekiwanie na ruch przeciwnika. Zaowocowało to stratą bramki, po faulu i rzucie wolnym, który widział chyba tylko sędzia. Ta bramka to nieporozumienie, ale nie da się nie zauważyć, że nasze mecze sędziują sędziowie z tamtego regionu... (arbiter był ze Skierniewic woj. Łódzkie - przyp. red.). Cała ta sytuacja jest trochę dziwna, ale musimy to przyjąć z godnością, bo sami nie zrobiliśmy niczego wielkiego żeby ten mecz wygrać. Po stracie pierwszej bramki przeciwnik szybko wykorzystał przewagę psychologiczną i po raz kolejny trafił do siatki.
W takim stylu i z taką grą nie możemy mówić o tym, że Górnik Zabrze chce awansować do ekstraklasy. Górnik powinien i musi awansować. Ale czy tego naprawdę chce? Tego nie wiem...