Nie przebili głową muru - relacja z meczu GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec

Obie strony dużo czasu poświęciły na rozpracowanie rywala. Lepiej sztuka ta udała się tyszanom, którzy wygrali prestiżowy śląsko - zagłębiowski pojedynek. Sosnowiczanie mieli przewagę, długo nie schodzili z połowy rywala, ale ich ataki przypominały bicie głową w mur solidnej obrony GKS-u.

Gra skrzydłami i rozegranie stałych fragmentów - dzięki tym elementom Zagłębie od trzech meczów pozostawało niepokonane. Doskonale wiedzieli o tym tyszanie i zrobili wiele, by zneutralizować najsilniejsze punkty gości. Na kilkanaście rzutów wolnych i rożnych wykonywanych przez Zagłębie, groźnie pod bramką Michała Kojdeckiego było tylko dwa razy. W obu sytuacjach nie popisał się jednak Dżenan Hosić, który najpierw strzelił wprost w bramkarza, a później został zablokowany przez obrońcę.

GKS zagrał tak, jak przyzwyczaili do tego sosnowiczanie. Agresywnie, wysokim pressingiem już na połowie rywala. Tych elementów, szczególnie w pierwszej połowie, Zagłębiu zabrakło. - Nie wiem czemu. Trudno zmieniać coś, co się sprawdza więc założenia były takie same jak przed meczami z Rakowem, Polonią czy Elaną. Widocznie taka już ludzka mentalność, że jak idzie dobrze, to trzeba coś spier... - z trudem krył zdenerwowanie trener Piotr Pierścionek.

Zwycięska bramka padła w końcówce pierwszej połowy, a jej współautorami byli: rozgrywający bardzo dobry mecz Bartłomiej Babiarz, Łukasz Kopczyk i… sędzia Artur Ciecierski. Ten pierwszy wywalczył piłkę, znakomicie zagrał ją w pole karne, a tam przewracający się stoper Adrian Marek dotknął jej ręką. Rzut karny na bramkę zamienił Kopczyk. - Nie wiem, o co Zagłębie ma pretensje. Nawet jeśli obrońca zagrał ręką przypadkowo, to jednak karny powinien być - komentował trener Mirosław Smyła. Problem w tym, że Babiarz, który rozpoczął całą akcję, przy przejęciu piłki ewidentnie faulował Sławomira Pacha, czego sędzia z Warszawy nie odgwizdał.

Sosnowiczanie mieli całą drugą połowę na odrobienie straty, ale nie byli w stanie. Akcje skrzydłami, inicjowane szczególnie przez Vladimira Bednara wprowadzały sporo zamieszania, ale w polu karnym rządzili rośli tyscy obrońcy. Po rzutach rożnych piłka lądowała najczęściej w rękawicach Kojdeckiego, a rzuty wolne kończyły się uderzeniami nad bramką. Najlepszą sytuację na doprowadzenie do remisu miał wprowadzony w końcówce Dawid Ryndak, ale znakomitą interwencją popisał się tyski golkiper. GKS groźnie kontratakował. Znakomicie rozprowadzał piłki weteran Krzysztof Bizacki, jednak jego kolegom nie udało się już powiększyć rozmiarów zwycięstwa.

GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (1:0)

1:0 - Kopczyk 43' (k.)

GKS Tychy: Kojdecki - Odrobiński, Kopczyk, Masternak, Zadylak, Kasprzyk, Babiarz, Ankowski, Żyła (83' Mańka), Bizacki, Wróbel (77' Furczyk).

Zagłębie Sosnowiec: Bensz - Bednar, Hosić, Marek, Łuczywek, Bodziony (60' Jaromin), Szatan (72' Pietrzak), Pach, Pajączkowski, Filipowicz (82' Ryndak), Myśliwy.

Żółte kartki: Odrobiński, Bizacki, Kojdecki (GKS) oraz Marek, Pach, Jaromin (Zagłębie).

Sędzia: Artur Ciecierski (Warszawa)

Najlepszy piłkarz GKS: Krzysztof Bizacki.

Najlepszy piłkarz Zagłębia: Vladimir Bednar.

Piłkarz meczu: Krzysztof Bizacki.

Źródło artykułu: